wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 37



Reszta drogi mija nam w niezręcznej ciszy, która doskwiera mi do samego końca. Dziewczyna nerwowo wystukuje rytm na swoim kolanie bawiąc się ramiączkiem torebki więc i ja podążam w jej ślady stukając palcami w kierownice.
- Kiedy zacznie się ta Twoja zabawa? - pytam spoglądając na nią przez krótką chwilę.
- O 20 a co zamierzasz się pojawić? - uśmiecha się zaskoczona.
- Nie, tak tylko pytam - parskam i odrobinę przyspieszam by znaleźć się jak najszybciej przy celu.
Po niecałej minucie parkuję przed domem i opuszczam go równie szybko gdy dziewczyna próbuje wziąć torby. Czekam na nią gdy wyciąga jedna po drugiej i skacze by zamknąć bagażnik. Wygląda to dość komicznie i nie ukrywam śmiechu po czym zabieram je i czekam pod drzwiami aż łaskawie je otworzy.
Od klucza je i wchodzi do środka więc robię to samo.
- Gdzie to położyć? - pytam stojąc w korytarzu.
Wskazuje palcem kuchnie więc zabieram torby i łokciem otwieram drzwi w środku doznając niemałego szoku.
- Lily? - pytam cicho a torby lądują na podłogę.
- Harry? - jest oszołomiona równie bardzo co ja.
- Co to było do.. - wskakuje do kuchni zła Kim, jest teraz tak samo zaskoczona jak my.
- Przyjechałam wcześniej - jąka się Lily spoglądając w dół.
Boli mnie to w jaki chłodny sposób spojrzała na mnie a teraz wbija go w podłogę. Wiem, że jestem winny, wiem że nie chce ze mną rozmawiać ale spokój jaki emituje jest naprawdę dziwny i wiem że Lily jest nie tylko zła ale i skołowana tą sytuacją. Muszę wykonać jakikolwiek ruch, powiedzieć coś, wyjaśnić te gówno.
Boje się tego co mogę powiedzieć głupiego by nie pogarszać tej beznadziejnej sytuacji. Chcę się ruszyć i podejść do niej, przytulić, cokolwiek ale w tym momencie moje ciało odmawia mi posłuszeństwa.
- Lili posłuchaj.. - mówię z trudnością.
Mój głos drży i cholernie się boje gdy przerywa mi i gwałtownie podnosi się odchodzą na kilka kroków.
- Nie mamy o czym Harry - szepcze cicho.
Czuję gromadzące się łzy w kącikach moich oczu i jeśli będzie między nami nadal taki dystans nie wiem ile wytrzymam, nie chcę się nad tym zastanawiać.
- Musisz mnie posłuchać, proszę Lily - wręcz błagam.
Podchodzę do dziewczyny pocierając rękoma jej ramiona lecz szybko odchodzi. Łapie jej rękę i klękam przed nią obejmując jej nogi.
- Przepraszam, wiem że spieprzyłem! To jest kurwa takie trudne, błagam daj mi jeszcze jedną, ostatnią szansę a obiecuje, że Cię nie zawiodę i będę pracował nad sobą, proszę Cię - nie powstrzymuje łez plamiąc jeansy Lily.
- Nie wiem.. - zaczyna a moje serce kołata niespokojnie.
- Wiem, zachowywałem się jak dupek, prosiłaś mnie a ja zawodziłem ale teraz postaram się zmienić, obiecuje. Błagam o ostatnią szansę, bez Ciebie nie potrafię żyć, muszę mieć Cię blisko przy sobie, jesteś moim oddechem, kocham Cię, tak strasznie, najmocniej, musisz mi pomóc - łkam nadal mocno trzymając ją w talii.
- Proszę wstań - czuje jej ciepłe dłonie na moim karku, za którymi tak strasznie tęskniłem.
Powoli spełniam jej prośbę i po chwili stoję spoglądając w niebieskie tęczówki Lily.
- Dasz mi tę szanse? - wręcz błagam.
- Daj mi czas ja.. - mówi.
Przerywa gdy moje wargi desperacko napierają na jej usta. Tak bardzo tego pragnąłem, tak strasznie mi jej brak. Gdyby tylko wiedziała ile dla mnie znaczy, jak ważna jest i jak trudno było mi bez niej.
- Zastanowisz się tak? - pytam żałośnie.
Potwierdza a moje obawy wyparowują i czuję wewnętrznie ulgę. Nadal się boje i nie wiem jak to będzie ale przynajmniej wiem, że nie skreśla Nas tak po prostu. Przez dłuższą chwile żadne z Nas nie wypowiada żadnego zbędnego słowa i zaczynam wyczuwać dziwną atmosferę. Moje oczy wędrują na wszystkie teraz ciekawe obiekty jak podłoga czy moje buty. Czuje się dość niezręcznie i pierwszy raz nie potrafię z nią rozmawiać, po wszystkim czuje jakby była dla mnie zupełnie obca i to boli, muszę odbudować wszystko na nowo. Zmienię się na lepsze i pokarze jej, że jestem do tego zdolny, jeśli tylko będzie przy mnie. Nagle czuję wibracje mojego telefonu i moje serce zaczyna przyspieszać gdy dociera do mnie, że Louise i ja mieliśmy się spotkać. Spoglądam nerwowo na Lily i po rozważaniu wszystkiego co może się stać postanawiam odebrać.
- Hej - mówię nie spuszczając wzroku z twarzy Lily.
- Cześć Harry, pamiętasz o Naszym spotkaniu prawda? - pyta i w tej chwili mam chęć ją udusić.
Czy musi mnie o to pytać w tej chwili, musiała właśnie teraz do mnie dzwonić.
Spoglądam cały czas na Lily i zaczynam się coraz bardziej denerwować gdy na jej twarzy formuje się dziwna złość i zdziwienie.
- Taa, wiem ale teraz nie mogę, wybacz, dzisiaj nie - mówię szybko.
Nie chcę aby drążyła ten temat i myślę, że będzie wyrozumiała i się rozłączy.
- Dobrze, ale myślałam, że będziesz mi towarzyszył tego wieczoru - przewracam oczami gdy mówi.
- Umm, coś mi wypadło, nie mogę, muszę kończyć - chcę zakończyć to tak szybko jak to tylko możliwe.
- Jasne, rozumiem - mówi.
Bez zbędnych pożegnań rozłączam się i chowam telefon. Teraz będę musiał wytłumaczyć to Lily jak myślę.
- Przepraszam Lily, to nic ważnego tylko.. - zaczynam się gorączkowo tłumaczyć.
- Rozumiem, nie musisz - ucisza mnie i posyła lekki uśmiech.
Znam ją zbyt dobrze by być pewnym, że wszystko jest dobrze a ona w ogólne nie jest ciekawa czy zła.
Chcę jej to wytłumaczyć by odzyskała do mnie zaufanie ale jeśli rozumie i nie oczekuje tego ode mnie to będę milczał.
- Na długo wróciłaś? - pytam bawiąc się nerwowo palcami.
To na prawdę najgorsza rozmowa jaką musiałem przejść i dalej w nią brnę a to tylko dlatego, że strasznie mi na niej zależy i chce naprawić to co zepsułem. Przy nikim innym zapewne nie stresowałbym się aż tak bardzo jak przy niej.
- Nie - mówi krótko.
Może i nie chce pytać ale wiem, że jest zła za ten głupi telefon.
- Ohh - kurwa czy to wszystko musi być takie trudne.
- Przyjechałam na spotkanie razem z matką i przyjacielem - mówi kierując się do wyjścia.
Podążam szybko za nią i chwytam lekko jej dłoń gdy przyspiesza. Ciesze się gdy jej nie puszcza i pozwala mi się dotknąć. Bardzo mnie wkurzyło to, że ten fagas też tu jest a po naszej ostatniej dość niemiłej rozmowie chcę mu wpierdolić ale jeśli chcę odbudować relacje z Lily muszę się powstrzymać i mam pewien plan. Jeśli uważam go za wroga a na pewno nim jest przebywając blisko mojej Lily co powoduje wzrost agresji muszę być dla niego szczególnie miły i trzymać go na 'smyczy'.
- Przyjacielem? - mówię czego żałuje.
Wiem, że nie powinienem tego mówić bo wracam tym samym do punktu wyjścia i pokazuje, że jestem zazdrosny, ale chcę wiedzieć.
- Tak, coś nie tak? - pyta odwracając się przodem do mnie.
Moje serce wali jak oszalałe gdy czuję jej wzrok, dotyk i to jak mała odległość nas oddziela od siebie. Przyłapuje się na spoglądaniu na jej pełen, malinowe wargi, których dotyk chcę czuć teraz najbardziej ale wiem, że jeśli wszystko ma wypalić muszę dążyć do tego umiarkowanie. Nasze palce nadal są splątane gdy mój umysł układa racjonalną odpowiedź. Przygryzam nerwowo wargę i spuszczam wzrok gdy znajome ciepło oblewa moje policzki.
- Nie, wszystko w porządku, tylko pytam - na prawdę nie wiem co się ze mną dzieje.
Uśmiecha się i czuję ulgę gdy atmosfera nie jest napięta tak bardzo jak chwilę temu.
- To na prawdę tylko przyjaciel, nie masz podstaw by go na wstępie nie lubić. Nie znasz go jeszcze - mówi a ja czuję jak wszystko przewraca mi się w żołądku.
Jestem pewien, że odebrał telefon Lily i nic jej nie powiedział i nie wie, że dzwoniłem do niej by się skontaktować. Poznałem go i mam prawo nie lubić, nie lubię nikogo kto jest w zbyt bliskich relacjach z moją Lily.
- Wiem więcej niż myślisz ale dobrze - mówię i chcę jej to powiedzieć ale może jeszcze nie teraz.
- O co Ci chodzi Hazz? - pyta unosząc ton co nie wróży nic dobrego.
Czuję ciepło na sercu gdy zdrabnia moje imię ale nie mogę się unosić, nie teraz, zachowaj spokój Harry.
- Nic kochanie, wiem nie znam go ale może chciałabym poznać - oznajmiam chcąc wybrnąć z tego gówna.
- Jesteś na prawdę dziwny - twierdzi i nie sposób bym się z nią nie zgodził bo ma rację.
- Wiem o tym - śmieje się i czuje się szczęśliwy gdy widzę uśmiech na jej twarzy.
- Harry może chcesz iść ze mną, mamą i Chris'em na to spotkanie? Chris miał mnie wspierać ale jeśli chcesz go poznać to może i Ty mnie trochę powspierasz? Skoro zaczynamy od nowa? - pyta i wyczuwam nutę zdenerwowania w jej głosie.
Jestem pewny, że wszystko się ułoży i mi wybacza, inaczej nie pytała by mnie o to czy nie zechciałbym iść z nią na to spotkanie.
- Jasne, oczywiście, że z Tobą pójdę - mówię z entuzjazmem, który udziela się nam obojgu.
- To widzimy się o 20. Teraz idź, muszę przygotować się i iść z Kim na zakupy - śmieje się.
Puszcza moją dłoń na co grymaszę lecz szybko nadrabia to tak bardzo spragnionym pocałunkiem.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, teraz idź - mówi gdy wychodzę.
Jestem szczęśliwy, nie mogę tego zepsuć. Jedyne co mnie dziwi, że tak szybko mi wybaczyła, zapewnia mnie, że mnie kocha i jest tak jak dawniej, jakby nic się nie zmieniło. To wszystko na prawdę szybko się zmienia.




* Czytasz - komentujesz * 

Wybaczcie, że tak długo nic nie dodałam ale brak czasu i poprawki w szkole. :(( 
Na nic nie mam czasu. ;c Podziękowania za cierpliwość dla wytrwałych. < 3

30 komentarzy = Następny. :3