piątek, 28 lutego 2014

He is bad!

Rozdział VI

Z dedykacją dla Alex Z. <33

Nie chciałam odchodzić i im bliżej byłam wyjścia z Jego posesji tym bardziej moje serce chciało do Niego wrócić aby znów zamknął mnie w swoich ramionach, powiedział, że wszystko będzie dobrze, że będę bezpieczna. Ostatni raz odwróciłam się w stronę chłopaka, który nadal płakał oparty o drzwi wyjściowe. Wiedziałam, że chciał mnie desperacko zatrzymać ale ja muszę to przemyśleć. Powoli stanęłam na chodniku i niemo wypowiedziałam dwa ważne słowa "Kocham Cię". Chłopak otworzył oczy w ogromnym  zdziwieniu i znów zaczął płakać.
- Kocham Cię! - usłyszałam Jego desperacki krzyk w moją stronę.
- Ja Ciebie też... - zauważyłam jak szybko biegnie w moją stronę i zamyka mnie szczelnie w ramionach.
- Zostań. Proszę Cię, błagam.. Teraz gdy.. gdy mnie kochasz.. - zaczął płakać i czułam jak Jego głos się załamuje.
- Harry - nie możemy tak tego ciągnąć. Odsunęłam się kilka centymetrów od chłopaka patrząc w Jego zapłakane oczy i głaszcząc delikatnie Jego policzek.
- Wiem, że chcesz, żebym została.. ale nie mogę Hazz - pocałowałam Go tak jakby to miał być ostatni Nasz pocałunek, co chłopak wyczuł i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Tylko obiecaj, ze wrócisz i mnie nie zostawisz - wydyszał a ja pokiwałam głową nie mogąc wydusić ani słowa.
- Proszę.. - otworzył moją dłoń i wręczył swój wisiorek, który zawsze miał przy sobie oraz bransoletkę z Naszymi inicjałami. Były prześliczne.
- Weź je, żeby przypominały Ci o mnie - ponownie zamknął mnie w ramionach całując w głowę a ja mocno zacisnęłam dłoń z tym co dał mi Harry. Odsunął się ode mnie i posłał mi lekki uśmiech na co przybliżyłam się do Niego.
- Zawsze będę przy Tobie - pocałowałam Go w policzek po czym ruszyłam przed siebie. Złapał mnie mocno za nadgarstek na co odwróciłam się w Jego stronę.
- Pamiętaj, że Cię kocham - moje oczy znów się zaszkliły ale teraz nie chciałam płakać, nie miałam na to siły.
- Wiem to .. - odwróciłam się a On puścił moją rękę pozwalając mi odejść.

* Perspektywa Harry'ego *

Widziałem jak odchodzi i nie mogłem jej zatrzymać. To tak cholernie boli. Nie mam już siły. Obiecała, że wróci i powiedziała, że mnie kocha. Przynajmniej mam nadzieję i pozostaje mi czekać. Resztkami sił wróciłem do domu zatrzaskując drzwi i siadając na kanapie ponownie zalewając się łzami. Musze być silny dla Niej. Teraz gdy jej nie ma przy moim boku nie wiem co robić. Nie wiem czym mam się zająć. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi więc powoli skierowałem się w ich stronę. Otwierając ujrzałem mulata i blondyna. Jeszcze ich mi tu brakowało.
- Czego? - parsknąłem w ich stronę. Nie będę miły i chcę żeby jak najszybciej stąd wyszli.
- Może tak milej? - odezwał się blondyn z uśmiechem na co spiorunowałem go wzrokiem. Nie zamierzam im opowiadać o moich sprawach sercowych bo znów będzie "A nie mówiłem", "Nie znasz jej" więc mam to w dupie i nie chcę tego słyszeć. Mają jak najszybciej stąd wyjść albo im w tym pomogę. Czy nie mogę zostać sam? Choćby na tych kilka chwil?
- Nie, czego chcecie? - warknąłem bliski irytacji.
- Jest impreza idziemy! - przekonująco Zayn ale ja nigdzie się nie wybieram.
- Nie i zostawcie mnie do cholery! - warknąłem próbując zamknąć im drzwi ale na to nie przystali. Nagle telefon Zayn'a wydał dźwięk oznaczający przyjście nowego sms'a a ten ze zdziwieniem odczytał wiadomość. Byłem ciekawy kto to więc uniosłem się na palcach by zobaczyć treść ale Malik szczelnie go schował.
- Co jest? - zapytałem lekko poirytowany tą sytuacją.
- Nie ważne - wysyczał a ja zauważyłem napinające się mięśnie Jego szczęki. Co do ku*wy?
- Gadaj! - warknąłem a ten przekręcił oczami głośno wypuszczając powietrze.
- Jest Emm? - zamurowało mnie. Co On ma do mojej Lily?
- Nie ma jej ku*wa a co Cię to? - tym razem to ja napiąłem mięśnie a dłonie uformowałem w pięści. Gdy tylko usłyszałem Jej imię myślałem, że się na niego rzucę. Moja kruszynka z Nim?
- Nie denerwuj się. Nie wiem skąd ale ma mój numer - na Jego słowa coraz bardziej chciałem mu przypieprzyć. Co On sobie myśli do cholery?
- Nie wiem skąd ku*wa ale masz się do Niej nie zbliżać, najlepiej będzie jak usuniesz tego sms'a i jej numer zrozumiałeś?! - warknąłem a moje ciało zalała fala wściekłości. Co z Nią? Mam wątpliwości do tego jej "Kocham Cię"
- To idziemy na tą imprezę? - ponaglałem Ich a Oni przytaknęli w zdziwieniu na moją decyzję. Musze przestać się zadręczać i się rozerwać i przestać o tym myśleć. Teraz to byłem wściekły i na moją Lily i na Malik'a. Szybko poszedłem na górę i za 5 minut byłem gotowy. Nadal byłem zdenerwowany ale coś mi się chyba należy? Po kilku minutach drogi byliśmy pod klubem a głośna muzyka była zbyt głośnia. Nigdy mi to nie przeszkadzało i wręcz uwielbiałem imprezować ale tym razem wszystko mnie wkurwiało. Co Ona sobie myśli? Może to Malik jej się podoba a ze mną sobie pogrywa? Nie zniosę dłużej tej myśli. Musze się upić i zapomnieć. Choćby na jeden dzień. Jeden jedyny dzień ukojenia. Wysiadłem trzaskając drzwiami na co chłopaki przewrócili oczami a ja tylko parsknąłem w Ich stronę. Weszliśmy do klubu a ja od razu skierowałem się do baru po drinki. Ludzie, spoceni w dzikim tańcu ocierający się o siebie ciałami. Alkohol krążący w żyłach, seks. Taa.. tylko tego mi było trzeba. Nie wiem po co tu przychodziłem. Docierając do celu usiadłem na krześle barowym i złożyłem zamówienie. Czemu wszystkie laski się tak na mnie gapią do cholery? Wziąłem zamówienie ignorując Ich spojrzenia i skierowałem się na jedna z kanap gdzie siedział Niall z Zayn'em i kilku znajomych. Udając miłego przywitałem się z nimi i usiadłem popijając co chwilę mojego drinka. Specjalnie chciałem mocnego. Nie wiem ile czasu minęło ale alkohol zdążył zagościć we mnie a ja miałem całkiem inne spojrzenie na świat ale nadal byłem świadomy.

* Perspektywa Emily *

Nie mogę z Nią wytrzymać. Zwierzam się z problemów i z tego, że o mało Nas nie zabili a On chce iść na imprezę? Nie obchodzi mnie to, że chce tam iść z Tristan'em i rozerwać gdzie kilka godzin temu ja z Harry'm. Ahh.. nawet nie mogę ująć tego w słowach.
- Nigdzie nie idę! - warknęłam wstając i kierując się do kuchni.
- Czemu? Rozerwiemy się i zapomnisz. Ten cały Harry też na pewno zapija smutki! - poszła za mną ciągle mnie namawiając na te debilne wyjście. Może ma rację?
- No nie wiem - usiadłam chowając głowę w rękach przetwarzając wszystkie za i przeciw.
- Tristan będzie za godzinę więc idziemy się szykować - widziałam uśmiech na Jej twarzy gdy ciągnęła mnie do swojego pokoju. Może pójdę? Co mi zaszkodzi jedna impreza? Po upływie nie całej godziny byłyśmy gotowe. Czarna krótka sukienka ładnie opinała się na moich krągłościach i szczerze mówiąc ładnie mi w niej. Moja skromność mnie przeraża. Mocny makijaż, szpilki i włosy gotowe więc możemy iść.
Usłyszałyśmy pukanie co oznaczało, że Tristan już jest więc szybko zeszłyśmy na dół. Wzięłam torebkę i ponaglając Kim otworzyłam drzwi.
- He... Wow Emm wyglądasz seksownie - szczęka Tristan'a znajdowała się na ziemi a Jego oczy zaszkliły się i otworzyły do wszelkich granic.
- No hej. Umm dzięki - wiem, że w tej chwili spaliłam buraka.
- Ej no a ja to co? - moja przyjaciółka z uśmiechem podeszła do chłopaka i go lekko szturchnęła.
- Hej śliczna. Wiesz, że jesteś najpiękniejsza? - na te słowa pocałowała Go a ja chciałam aby i mój chłopak był taki o ile takiego znajdę. Taa.. Harry.
- Tak wiem, ok chodźmy - pociągnęła mnie za rękę i szybko odjechaliśmy. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Lubię imprezy, głośną muzę i może powinnam się rozerwać. Skierowałam się za Kim i Tristan'em do baru gdzie zamówiliśmy sobie drinki i zajęliśmy swoje miejsca na kanapach czekając na zamówienia. Po kilkunastu minutach, wielu spojrzeniach facetów i alkoholu w moich żyłach stałam się trochę bardziej śmiała. Był to już mój kilkukrotny drink a nawet nie liczyłam więc chciałam to jakoś wykorzystać. Nagle zobaczyłam Brad'a, mojego byłego i mnie zamurowało. Uśmiechnął się na mój widok i skierował się w Naszym kierunku.
- Co On tu robi do cholery? - warknęłam na swoją przyjaciółkę.
- Spokojnie, żebyś nie była sama zaprosiłam go - uśmiechnęła się ale szybko opuścił on jej twarz gdy spiorunowałam ją wzorkiem. Po jakiego ku*wa?
- Co? - zachłysnęłam się powietrzem. Byłam wściekła. Usiadł obok mnie ale zbyt blisko więc się odsunęłam.
- Hej Emily - uśmiechnął się na co oddałam lekki uśmiech.
- Taa no hej - nie będę dla Niego miła. Siedzieliśmy i dalej popijaliśmy drinki a ja chyba zgłupiałam.
- Idziemy tańczyć - oznajmiłam i zabrałam Brad'a na parkiet. To było szaleństwo ale tylko z powodu alkoholu buzującego w moich żyłach. Gdy tylko znaleźliśmy się na środku chłopak mocno złapał mnie za pośladki na co zachichotałam. Wtuliłam się w Jego szyję i lekko pocałowałam skórę w jej okolicach na co usłyszałam cichy jęk. Jego ręce spoczywały na mojej pupie gdy wolno kołysaliśmy się w rytm muzyki.
- Wyglądasz kusząco w tej sukience - wyszeptał na co ponownie się zaśmiałam.
- Mmm dzięki - oderwałam się chcąc go pocałować ale coś szybko oderwało chłopaka ode mnie a ten z ogromną siłą został przygwożdżony do podłogi. Co jest do cholery? Chłopak dalej leżał na parkiecie a ja poczułam jak ktoś mocno łapie mnie za nadgarstki odwracając w swoją stronę. Zielone oczy, które zasnuła czerń oraz burza loków. Harry. Jego mięśnie napięły się jak nigdy a szczęka była mocno zaciśnięta. Był kurewsko wściekły. No to mi się oberwie. Wiem, że pożałuje tego.
- O ku*wa - przeklęłam cicho co chyba usłyszał zaciskając mocniej dłoń na moim nadgarstku i mocniej zacisnął szczękę. Zbliżył się do mnie na kilka milimetrów a ja czułam Jego niewyobrażalnie szybki oddech. Oberwie mi się. Jest cholernie wściekły.








* Przeczytałeś/łaś? Zostaw komentarz *



~ Original Wingz ;3





środa, 26 lutego 2014

Don't Let Me Go...

Rozdział V

Obudziłem się czując poranne promienie słońca na mojej twarzy. Spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę 7:35 podążyłem w kierunku kuchni. Docierając postanowiłem zrobić sobie dość mocną kawę, choć nie wiem co mnie zmusza do picia tego świństwa. Musze sobie wszystko poukładać, nie mogę tak dalej. Moja głowa strasznie bolała a ja wciąż myślałem o wczorajszym i mojej Lily. Usiadłem wypatrując ciekawych obiektów za oknem i popijając okropnie niesmaczną ciecz.
- Ku*wa - warknąłem znów upijając łyk. Całe moje życie nigdy nie było tak pokręcone do póki nie poznałem tej małej istoty, która tak zawróciła mi w głowie. W głębi duszy cholernie się cieszyłem, że ją poznałem bo przecież nigdy nie wiesz kiedy spotka Cię miłość. Ale to ja Harry Styles, zimny dupek, który nie kocha i nie ma serca. Taa.. pierdolenie. Ale wszystkie laski zanim mnie poznały oceniały po kilkunastu kolczykach i kolorowych rysunkach na ciele, nie wiedząc że mam serce ku*wa. Moja głowa była przeciążona od myśli o Lily. Nigdy wcześniej nie pragnąłem być blisko kogoś tak bardzo jak jej, nigdy nie chciałem dawać poczucia bezpieczeństwa jakiejś dziewczynie ale to Ona. Jest inna niż te wszystkie moje byłe. Dla Niej zrobię wszystko żeby tylko była szczęśliwa.
Niewiele czasu od mojego przebudzenia usłyszałem kroki dobiegające z korytarza i szybko podążyłem w ich stronę. Ujrzałem na końcu schodów drobne ciało mojej kruszynki i bez wahania do Niej podszedłem by zamknąć ją w ramionach ale ku mojemu zdziwieniu cofnęła się do tyłu.
- Co jest? - zapytałem lekko poirytowany Jej zachowaniem.
- Nic. To wczoraj.. to po prostu za wiele.. Hazz muszę ... - nie skończyła ale miałem w głowie same najgorsze scenariusze tego co mogę od Niej usłyszeć. Spuściła wzrok wybijając nerwowy ryt swymi bosymi stopami. Podniosłem Jej podbródek tak, aby na mnie spojrzała. Widziałem smutek w Jej ślicznych tęczówkach.
- Muszę wracać do domu.. - poczułem łzy cisnące się i dałem im upust pozwalając wyznaczyć swoją własną drogę. Swoją drobną dłonią głaskała mój policzek chcąc mnie uspokoić.
- Zamieszkaj ze mną.. proszę kochanie - byłem tak strasznie zdesperowany. Nie chciałem, żeby ode mnie odeszła. Jeśli wpływ na Jej decyzję ma wczorajszy incydent to nie wiem co zrobię.
- Nie Harry. Tak będzie dla Nas lepiej - Jej głos niebezpiecznie drżał a ja czułem jak moje serce pęka na miliony kawałków wraz z każdym wypływającym słowem z Jej ust.
- Emi może dla Ciebie ale nie dla mnie! - nie panując nad emocjami desperacko podniosłem głos aby mnie nie zostawiała.
- Ja.. Nie mogę.. - odwróciła wzrok a ja podniosłem głowę do góry zaciągając się powietrzem. Co ja mam zrobić do cholery? Nie chciała na mnie patrzeć dlatego rozluźniłem uścisk i puszczając ją oparłem się o ścianę i zalałem się płaczem. To ewidentnie nie ja. Ten Harry nigdy nie płakał.
- Hazz - podeszła do mnie i kucając obok ujęła moje dłonie w swoje chcąc abym pokazał jej swoją zapłakaną twarz.
- Nie.. jeśli chcesz odejdź nie zatrzymam Cię... Jeśli kogoś kochasz daj mu odejść.. - ostatnie słowa ledwo udało mi się wyszeptać ale wiem, że je usłyszała. Oznaką tego były łzy, które płynęły po jej policzkach. Chciałem do Niej podejść, przytulić, w jakikolwiek sposób pocieszyć ale i tak by mi na to nie pozwoliła. Załamywałem się z każdą sekundą.
- Harry ja.. - zaczęła ale odwróciłem się i dalej płakałem. Chciałem, żeby została ale dłużej tego nie wytrzymam.
- Jeśli chcesz idź ale wiec, że bardzo Cię pokochałem przez te kilka dni! - wrzasnąłem z desperacją w głosie. Nie mogłem uwierzyć, że od tak chce ode mnie odejść.


* Perspektywa Emily *

Widziałam jak Harry na moich oczach ponownie załamywał się a moje serce w tamtych chwilach pękało na kawałeczki. Nie chcę Go zostawiać ale nie możemy tak. I On i ja o mało nie zginęliśmy bo co, bo mnie pokochał. Odwrócił się do mnie tyłem ale wiedziałam, jak strasznie cierpi z tego powodu. Dla niego to na pewno nie jest dobre.
- Harry obiecuję, że wrócę, daj mi trochę czasu na przemyślenie tego - zapewniałam Go, że wrócę ale nie byłam tego do końca pewna. Chłopak szybko odwrócił się w moją stronę. Miał zapłakaną twarz i czerwone tęczówki. Podszedł do mnie i popatrzył prosto w moje oczy.
- Obiecujesz? - Jego drżący głos jeszcze bardziej mnie załamywał.
- Tak Hazz - powiedziałam trochę pewniej dzięki czemu na twarzy loczka zagościł lekki uśmiech a Jego oczy zaświeciły się w nadziei.
- Dziękuje - wyszeptał cicho i przytulił się do mnie co odwzajemniłam.
- Hazz muszę iść - po krótkiej chwili oderwał się ode mnie i przetarł swoje czerwone oczy. Był smutny ale bez oporu pozwolił mi odejść.
- Dobrze - Jego głos nadal niespokojnie drżał. Zanim wzięłam swoje rzeczy, których nie było dużo spisałam również numer do Zayn'a żeby czasem odwiedził Harry'ego bo nie wiem do czego może być zdolny. Szybko zeszłam na dół a Hazz czekał oparty o ścianę i smutno spoglądał w przestrzeń przed sobą.
- Pa Hazz - powiedziałam otwierając drzwi.
- Czekaj - chwycił mnie za nadgarstek przyciągając blisko do siebie. Czułam Jego niespokojny oddech.
- Chcę Cię odwieść - odparł po krótkiej chwili.
- Nie trzeba, nie musisz Harry - odwróciłam wzrok spoglądając na drzwi.
- Ale chcę.. chcę wiedzieć gdzie mieszkasz żeby wiedzieć.. że będziesz bezpieczna. - na Jego słowa moje serce zabiło szybciej i poczułam znajome ciepło krążące po moim ciele.
- Nie, muszę iść - pomimo tego, że mój umysł tak bardzo chciał aby Harry był przy mnie jak najdłużej wiedziałam, że nie mogę.
- Pozwól mi Cię odwieść! - warknął do mojego ucha. Po mimo Naszej sytuacji wciąż jest wkurwiająco zaborczy.
- Harry przestań być tak zaborczy! - również podniosłam swój ton w odpowiedzi na Jego ostry. Przybliżył mnie bliżej do siebie i wpił się z zachłannością w moje usta. Tym razem pozwolę mu na to. Chciał wejść do środka dlatego lekko rozchyliłam usta a On zwinnie wsunął swój delikatny język i pielęgnował mój. Był zachłanny ale i delikatny jak gdyby był spragniony tego uczucia od dłuższego czasu. Cały ten czas dokładnie poznawał nowe miejsca i delektował się tą chwilą tak samo jak ja. Chwycił mnie mocno za udo a ja czułam Jego ogromne dłonie na mojej pupie po czym szybko podniósł mnie do góry a ja oplotłam swoje nogi wokół Jego bioder. Trzymał mnie ciasno przy sobie chcąc nacieszyć się tym i zatrzymać na te kilka dni rozłąki.
- Mmm - mruczał podczas pocałunku co wywołało wibracje u Nas obojga. Niechętnie oderwałam się od Niego na co przystał.
- Musze iść - wydyszałam szybko a chłopak patrzył głęboko w moje oczy.
- Wiem, że tego nie chcesz! - warknął przygryzając lekko płatek mojego ucha na co przeszły mnie dreszcze.
Nie zamierzałam wdawać się ponownie w Jego gierki.
- Nie możesz wiedzieć czego chcę Hazz?! - bawiłam się Jego włosami co najwidoczniej Go rozluźniało więc nie przerywałam.
- Ja po prostu to wiem kochanie - uśmiechnął się słodko i ukazał swoje dołeczki oraz szereg zębów.
- Taa jasne - przekręciłam oczami na co usłyszałam w odpowiedzi chichot chłopaka.
- Wiem swoje skarbie - Jego pewność wobec spraw o których nic nie wie rozśmiesza mnie gdy dalej myśli, że chcę zostać.
- Już byłabym w domu u mojej przyjaciółki ale Ty oczywiście musisz mnie zatrzymywać - zaśmiałam się gdyż nadal trzymał mnie a moje nogi opasały Jego biodra.
- Nie zatrzymuje sama mnie całowałaś - zaśmiałam się na Jego słowa, w których po części było trochę prawdy.
- Sama? Zwariowałeś wiesz! - uderzyłam Go w ramię na co znów zachichotał i pokazał wgłębienia w policzkach.
- Ahh.. silna jesteś kochanie! - wyszczerzyłam się w uśmiechu i śmiesznie pokręciłam brwiami. Miałam opuścić Jego dom, płakaliśmy i jeszcze minuty temu byliśmy całkiem rozbici a teraz śmiejemy się i całujemy. Powoli nie nadążam za tymi Naszymi humorami. Gdy się uśmiecha i jest tak radosny moje serce napełnia się szczęściem i również się uśmiecham.
- Dajesz mi uśmiech - po chwili moich osobistych rozmyślań usłyszałam Jego śliczny głos, który w sekundzie wyrwał mnie z transu. Zamurowało mnie bo On daje mi dokładnie to samo.
- Ty mi też Hazz - powoli zbliżyłam się do chłopaka lekko muskając Jego gorące wargi. Pragnął więcej bardziej napierając swoimi ustami na moje znów zagłębiając swój język wewnątrz. Zaczęłam bardziej lubić Jego pocałunki.
- Hazz no! - warknęłam na Niego czując jak uśmiecha się przez pocałunek.
- No sama się kleisz kochanie a ja nie umiem Ci odmówić! - ponownie uderzyłam Go w ramie chichocząc. Chłopak poszedł w moje ślady i złożył pocałunek na moim czole.
- Taa. jasne... chciałbyś! - tym razem to ja Go pocałowałam.
- Postaw mnie!  Musze iść - na moje słowa na twarzy loczka pojawił się grymas niezadowolenia i powoli odstawił mnie na ziemię. Widziałam smutek w Jego oczach. Serce chciało zostać przy chłopaku i nigdy Go nie opuszczać ale wiem, że musimy dać sobie czas, ja muszę to przemyśleć. Te wydarzenia sprzed kilku dni strasznie namieszały w moim życiu ale pewnie i dla Harry'ego jest to wielka zmiana. Nie chciałam tego ale tak będzie lepiej. Wychodząc pocałował mnie namiętnie ostatni raz a ja widziałam łzy zbierające się w kącikach Jego oczu. Wiedziałam, że ostatnia rzecz jaką teraz chce to to bym Go zostawiła i odeszła. Moje serce ponownie się rozpadało. Chyba się w Nim zakochuje?!






* Przeczytałeś/łaś? Zostaw komentarz *


~ Original Wingz ;3

wtorek, 25 lutego 2014

Frighten and love is?

Rozdział IV

Dobijanie do drzwi nasilało się z każdą sekundą tak samo jak bicie mojego serca. Mogłabym teraz przysięgać, że je słyszę ale nie to jest teraz ważne. Harry miał się spotkać dziś z chłopakami ale to miało być o 16 a jak mnie mój wzrok nie myli jest już grubo po 20. Co do cholery? Lekko uchyliłam drzwi od sypialni loczka i wyjrzałam na korytarz. Kolejne uderzenia rozlegały się na dole a ja zamykając drzwi skierowałam się powoli w stronę schodów. Jeśli Hazz jest przerażony tą chorą sytuacją tak jak ja to nie mogę czuć się bezpieczna.
- Ku*wa - wyparowałam gdy moja stopa napotkała schody. Chłopak szybko pojawił się przy moim boku. Widziałam w Jego tęczówkach strasz lub troskę.
- Harry co jest? - powiedziałam pół szeptem słysząc kolejne dobijanie się do drzwi.
- Skarbie nic takiego, nie bój się, jestem przy Tobie - mocno mnie przytulił pocierając dłonią o plecy.
- Nie boje się - skłamałam pewnym głosem tak aby wiedział, że mówię prawdę. Chciałam to jakoś załagodzić ale o co chodzi?
- Harry kto to? - chłopak stanął ze mną twarzą w twarz chcąc powiedzieć to jak najłagodniej.
- Hazz? - ponaglałam chłopaka.
- To... jacyś kolesie.. zaciągnąłem u Nich dług i.. - moje usta z każdym wypowiadanym słowem otwierały się coraz szerzej. Jaki znowu dług? O czym On mówi?
- Harry jaki dług do cholery? - podniosłam głos nadal szepcząc.
- Kochanie nie martw się, załatwię to - taa. akurat Ci wierzę.
- Ok - wiedziałam, że nie załatwi ale nie będę się kłócić. Chłopak dokładnie śledził każdy mój ruch dopóki ogromny trzask nie rozniósł się po pokoju. Staliśmy jak wryci nie wiedząc co właśnie się dzieje.
- Harry - wyszeptałam przerażona. Chłopak spojrzał na mnie i szybko popchnął w stronę schodów chcąc abym weszła na górę. Wykonałam Jego polecenie ale nie zostawię Go jeśli będzie trzeba.
Moje serce znów zaczęło bić szybciej gdy zobaczyłam kilku napakowanych mężczyzn w korytarzu. Harry udawał twardziela ale wiem, że bał się tak samo jak ja. Czułam to. Jeden z Nich wyciągnął broń i przyłożył do skroni chłopaka na co lekko pisnęłam zakrywając usta drżącą dłonią. Co ja mam robić? Starając się jak najciszej poszłam do sypialni i znalazłam numer do jednego z Jego kumpli czekając na sygnał.
- Halo? - usłyszałam niski głos po drugiej stronie.
- Hej to ja Emily, jacyś goście z bronią grożą Harry'emu, proszę przyjedźcie jak najszybciej - wyszeptałam szybko łamiącym się głosem. Byłam przerażona tym co może się stać.
- Emily? Jacy ku*wa kolesie? Już jedziemy, nic nie rób! - rozkazał i szybko się rozłączył. W tej samej chwili usłyszałam strzał a telefon upadł mi na ziemię.
- Harry - wyszeptałam i skierowałam się na dół. Dwóch z nich trzymali Harry'ego a jeden bawił się bronią wymachując przed twarzą loczka. Nagle poczułam jak duże, silne dłonie łapią mnie w tali ciągnąc do tyłu.
- Spieprzaj! - wypaliłam i pożałowałam czując narastający ból na prawym policzku.
- Zostaw ją ku*wa! - usłyszałam ostre warknięcie Harry'ego. Szarpał się próbując uwolnić z uścisku tych dupków. Ujrzałam w Jego oczach znajomą czerń, był wściekły. W jednej sekundzie Jego mięśnie widocznie się napięły a szczęka wyraźnie zacisnęła. Ciężko oddychał nadal rzucając się na wszystkie strony. Jeden z nich przyparł mnie do ściany.
- Jak możesz być z takim ch*jem jak Styles? - zaczął głaskać mnie po policzku. Był obrzydliwy.
- Czemu myślisz, że z Nim jestem? - wiem, że wkurzę tym Harry'ego ale po części o to mi też chodzi, żeby uwolnił mnie od tego zboczeńca. Kątem oka zobaczyłam wściekłe tęczówki Harry'ego i nadal napięte mięśnie.
- Jesteś śliczna, to ja powinienem Cię brać a nie On - wskazał palcem na Harry'ego. Wiem, że jest na skraju wytrzymałości i dłużej już tego nie zniesie.
- Niech któryś z Was ją dotknie a zabije! - po słowach wypowiedzianych przez Harry'ego każdy z nich zaczął się śmiać a dźwięk rozniósł się echem po pomieszczeniu.
- Śliczna jesteś. Zabawimy się? Na oczach Twojego kochasia? - jeden z nich zaczął się bezczelnie cieszyć a ja poczułam zbierające się łzy w kącikach oczu. Chciałam żeby Harry go ode mnie odciągnął.
- Zostaw ją skurwysynu! - usłyszałam przeraźliwy krzyk Hazzy. Wiedziałam, że płacze widząc co ten dupek mi robi. Kątem oka ujrzałam pojedyncze łzy spływające po policzkach loczka, który ze wszystkich sił próbował się wyrwać. Wiem, że nie mógł znieść tego co wyczyniał on na Jego oczach.
- Zabieraj te brudne łapy od mojej... - nie skończył gdy ten z impetem wymierzył mu cios w policzek. Widziałam jak na moich oczach Harry się załamywał. Nie mogłam tak tego zostawić i korzystając z nieuwagi jednego z nich wymierzyłam mu cios w krocze tak, że padł na ziemię cicho jęcząc. W duchu się cieszyłam ale szybko zasnuł się on strachem gdy poczułam broń przy mojej głowie. Mój oddech stał się szybki a łzy znów spływały po policzkach. Spojrzałam na przerażonego Harry'ego.
- Nie! - jęknął przeciągle znów się szarpiąc. Jedyna nadzieja w chłopakach, którzy  w ułamku sekund wparowali do domu. Cieszyłam się ale i okropnie bałam. Jeden z nich chwycił mnie w tali odciągając w głąb salonu.
- Zróbcie coś ku*wa a ją zabije! - warknął a mnie przeszły dreszcze. Nie chcę wiedzieć co teraz czuł Harry.
- Zostaw ją skurwielu! - Harry z całych sił zaczął się wyrywać co tym razem poskutkowało i wymierzył cios jednemu z nich a chwilę później drugiemu. Był wściekły a Jego agresja osiągnęła najwyższy poziom. Okładał pięściami jednego po drugim a mulat zaczął Go odciągać, za to mężczyzna, który mnie trzymał wyciągnął broń w kierunku Harry'ego dlatego szybko się odwracając przewróciłam go tak, że wystrzelił w górę.

* Perspektywa Harry'ego *

Usłyszałem drugi strzał tego cholernego wieczora a moje serce przez chwilę zatrzymało się w miejscu. Wyrwałem się z objęć mulata i spojrzałem w kierunku mojej kruszynki, która leżała na tym skurwielu. Moje mięśnie znów się napięły na wyobrażenia tego dupka z moją Lily sprzed kilku minut. Szybko podbiegłem do nich podnosząc przerażoną Emily i z całych sił przytulając do siebie. Cały czas patrzyłem na tego dupka. Moja malutka cała się trzęsła w moich ramionach. Po tym jak uderzyła go dzbanem w głowę leżał nieprzytomny a Liam szybko zabrał mu broń. Lekko się do niego uśmiechnąłem i pocałowałem moją kruszynę w głowę. Tak cholernie się o Nią bałem i byłem wściekły gdy ten dupek ją dotykał.
- Już spokojnie kochanie - pocieszałem wciąż przerażoną istotę w moich ramionach. Wie, że jest ze mną bezpieczna i nic jej nie grozi. Nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić, a jeśli ktoś na Nią spojrzy nie tak jak ja tego chcę lub ją choćby dotknie nie ręczę za siebie. Chłopaki zabrali ich upewniając mnie, że jesteśmy bezpieczni, znaczy ja jestem.
- Hazz? - usłyszałem Jej cichy głos. Popatrzyła na mnie swoimi podpuchniętymi oczkami.
- Tak skarbie? - głaskałem Jej policzek patrząc co chwilę w Jej oczy.
- Co to był za dług? - zamurowało mnie. Co mam Jej odpowiedzieć?
- Zapłacili mi.. za to.. że.. - nie umiałem Jej tego powiedzieć. Bo jak niby? Kochanie zapłacili mi dużo kasy za to, że zabije Ciebie a, że tego nie zrobiłem to przyszli po kasę?
- Że? - znów usłyszałem jej głos, który chciał wiedzieć całą prawdę a ja nie chcę mieć przed Nią żadnych tajemnic.
- Jejku.. chodziło o to, że ja.. oni zapłacili mi o to, żebym zabił Ciebie i wszystkich, którzy tam pracują.. pracowali jak Ty.. - jej usta otworzyły się szeroko w geście niedowierzania w moje własnie wypowiedziane słowa.
- Co ku*wa? - jej głos zadrżał a ja mocniej zacisnąłem ręce na Jej biodrach bojąc się że mi ucieknie.
- Nie tym tonem skarbie.. no tak ale tego nie zrobiłem gdy Cię zobaczyłem wiedziałem, że nie mogę, zakochałem się w Tobie, zrozum kochanie, nie mogłem Cię wtedy stracić nawet nie znając.. - pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Nie chce jej stracić dlatego nie chciałem kłamać w takiej sprawie. Chciałem, żeby mi uwierzyła i zapomnielibyśmy ale to było jak szansa jedna na sto.
- Żartujesz sobie? - jej ton był oschły i beznamiętny. Raniło mnie to choć zawsze byłem twardy i miałem w dupie uczucia i zdania innych. Ta dziewczyna ewidentnie zawróciła mi w głowie i uczyniła ze mnie mięczaka, ale za to szczęśliwego. Nadal ciasno trzymałem ją w swoich ramionach. Nie chcę, żeby przez to co powiedziałem coś się zmieniło, jeśli nawet się nie zaczęło.
- Kochanie? - zacząłem przerywając niezręczną ciszę między Nami. Bałem się.
- Tak Hazz? - Jej słowa w jakimś stopniu trochę mnie uspokoiły. Spokojnie kołysałem Nami czując jak spokojnie oddycha. Może się ułoży?
- Jesteś na mnie zła? - chciałbym usłyszeć, że nie jest na mnie zła, że wszystko będzie dobrze.
- Nie Hazz po prostu się o Ciebie bałam - Jej słowa znacznie uspokoiły mnie ale czemu się o mnie bała? I tak nic by mi się nie stało.
- Nie potrzebnie skarbie, ale już wszystko dobrze - ponownie pocałowałem ją w głowę rozkoszując się jej zapachem. Jest taka cudowna a ja mam to szczęście, że ją spotkałem.
- Yhym - już nic więcej nie mówiła, ale wiem, że czuje się przy mnie bezpieczna i nic jej nie grozi. Tylko to się dla mnie liczy. Trwaliśmy tak do momentu aż moja kruszynka zasnęła w moich ramionach. Podniosłem ją i biorąc na ręce zaniosłem do swojej sypialni.Nie chciałem jej rozbierać, żeby nic nie pomyślała wstając jutro. Nie zależy mi tylko na tym, na prawdę ją kocham.  Przez kilka minut siedziałem przy Niej i spoglądałem na jej śliczną twarz. Gdy śpi wygląda tak niewinnie. Sam położyłem się na kanapie w salonie zmęczony wrażeniami z dzisiejszego dnia. Ona na prawdę się o mnie bała? Czyli musi coś do mnie czuć. Przez chwilę leżałem wpatrzony w sufit i myślałem o Jej zachowaniu i słowach. W głębi winiłem się tym, że jeśli bym Jej nie zabrał, jeśli bym Jej nie zaintrygowałaby mnie nie przeżywałaby tak ogromnego stresu związanego z dzisiejszym epizodem i ze mną. Chcę ją chronić i tylko tego teraz pragnę ale czy zdołam ją ochronić przed wszystkim? Co jeśli nie dam rady i ją stracę? Miliony myśli zaprzątały moją głowę i nawet nie wiedząc kiedy zmęczony zasnąłem.








*Przeczytałeś/łaś? -Zostaw komentarz*


~ Original Wingz ;3




poniedziałek, 24 lutego 2014

Facets of Love

Rozdział III

Lekko poddenerwowany jej zachowaniem skręciłem i zatrzymałem auto nadal ciężko oddychając. Co Ona ze mną wyprawia? Nigdy nie kochałem żadnej dziewczyny a teraz nagle Ona wszystko rujnuje. Te Jej pełne, smakowite usteczka, śliczna promienna twarz i niewinne błękitne tęczówki. Jest zbyt idealna. Jej ognisty charakter jedynie podkręca mnie i to, że pomimo krótkiej znajomości moje serce się raduje gdy Jej usta wypowiadają moje imię. Harry zejdź na ziemię, przestań! Karciłem się w myślach ale nie dało to żadnego rezultatu, co mnie cieszyło. Moje myśli całkowicie zostały pochłonięte drobną dziewczyną siedzącą obok mnie.
- Yhym - cicho westchnęła a ja zdałem sobie sprawę z tego, że nadal siedzimy w aucie a ja dalej o Niej rozmyślam.
- Przepraszam - wyszeptałem odpinając swój pas. Zaśmiała się i ruszyła w moje ślady. Chciałem być szybszy i pomóc jej wysiąść ale Ona zawsze jak postawi na swoim musi tak być. Denerwuje mnie. Wiem, że Jej nie znam ale to sprawia, że ją poznam, chcę to zrobić. Szybko uwinęła się i otworzyła drzwi na co mocniej zacisnąłem szczękę.
- Ku*wa -  przeklinam pod nosem na Jej lekceważące moje rozkazy zachowanie. Co sobie do cholery myśli co? Usłyszałem w odpowiedzi jej cichy chichot. Nie będzie się tak bawić, nie ze mną. Szybko ruszyłem w Jej stronę i przygwoździłem jej drobne ciało do maski mojego auta. Wzdrygnęła się patrząc na mnie zdezorientowana. Nie boi się? Sprawię, że będzie.
- Co Ty sobie myślisz? - warknąłem prosto do jej ucha.
- Nic.. po.. prostu... wysiadłam.. - jąkała się co przeważa na moją stronę.
- Nie rób tego więcej! - parsknąłem i mocniej zatopiłem swoje palce na jej ciele chcąc dostać się dalej.
- Taa.. - chyba nie rozumie moich zasad.
-Co? Odpowiadaj jak zadaje Ci pytanie! - poczułem, że drży pod wpływem mojego ostrego tonu.
- Tak - ledwo ją usłyszałem.
- Co tak? - domagałem się aby powiedziała mi to co tak bardzo chciałem usłyszeć.
- Nie zrobię tego więcej zadowolony? - znów podniosła swój głosik na co zbliżyłem się czując emitujące ciepło z jej ciała i przyspieszony oddech mojej kruszynki.
- Dobrze a teraz całus?! - rozkazałem szczerząc się i przybliżając swoją twarz do jej.
- Nie.. - nie pozwoliłem jej dokończyć piorunując wzrokiem. Wydała swój grymas i lekko przycisnęła swoje wargi do moich. Czułem jej fantastyczny smak i zapach perfum.
- Mmm - wymruczałem przez pocałunek. Czułem, że tego nie chcę, ale to jest silniejsze ode mnie. Musze ją czuć przy sobie. Zawsze. Chciała się oderwać na co przytrzymałem ją jedną ręką domagając się wejścia do środka. Walczyła ze mną. Nie będzie nade mną dominować. Niechętnie oderwałem się od Niej biorąc oddech i wypuszczając powietrze.
- Masz mi się nie wyrywać gdy Cię całuje - przyparłem moim ciałem na jej lekko przygryzając skórę na jej szyi na co zaciągnęła się powietrzem cicho sycząc. Kocham to w Niej.
- Zmusiłeś mnie?! - parsknęła i odepchnęła mnie od siebie. Złapałem ją mocno za nadgarstek znów przyciągając do siebie.
- Mam Cię zlać czy się zamkniesz? Szacunek, wiesz co to takiego? - zacisnąłem szczękę. Tak bardzo na mnie działa. Wkurza mnie jej lekceważenie moich rozkazów.
- Wiem i mam go ale dla tych co mają go dla mnie - i tu mnie zgasiła. Otworzyłem usta na co zachichotała a ja skarciłem siebie w myślach. Ruszyła w stronę drzwi próbując je otworzyć.
- Zamknięte kotku - zaśmiałem się.
- Wiesz nie zauważyłam, dzięki nie domyśliłam się - przekręciła teatralnie oczami i wyciągnęła rękę. Jak zgaduję po klucze. A tu zaczyna się gra Harry'ego.
- Są w tylnej kieszeni słonko. Chcesz to je sobie weź - rozłożyłem ręce i uśmiechnąłem się do Niej przygryzając dolną wargę. Skrzyżowała ręce i oparła się o drzwi.
- Nie chcesz? To nigdzie nie wejdziesz! - uniosłem brwi na co się zaśmiała przekręcając głową.
- Nie wejdę? - zapytała.
- Ja mam klucze to wejdę a jeśli Ty chcesz to musisz mi je zabrać - zbliżyłem się do Niej o kilka kroków czekając na jakikolwiek ruch.
- Chodź do mnie skarbie - warknąłem chcąc by do mnie podeszła. Zaprzeczyła a moje mięśnie automatycznie się napięły.
- Weźmiesz te pieprzone klucze czy mam Ci pomóc? - warknąłem na co szybko zjawiła się obok mnie. - To rozumiem skarbie - pocałowałem ją w czubek głowy na co się skrzywiła. Widzę, że nie lubi dostawać całusów, a może nie lubi ich ode mnie? Swoją drobną dłonią sięgnęła do tylnej kieszeni moich obcisłych jeans'ów w poszukiwaniu kluczy. Moje ciało natychmiastowo oblało gorące uczucie pod wpływem jej dotyku.
- O ku*wa - jęknąłem i przytuliłem ją szczelnie do siebie. - Czemu nie schowałem ich do przedniej kieszeni? - warknąłem na co podniosła głowę i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- No co? Tak na mnie działasz - pocałowałem ją w usta a Ona uciekła w stronę drzwi. Zaśmiałem się na jej dziwaczne zachowanie.
- Który? - zapytała ukazując pęk kluczy.
- O ten Lily - wskazałem palcem na mały, srebrny kluczyk a Ona biorąc go otworzyła drzwi.

*Perspektywa Emily*

Otwierając drzwi moje źrenice momentalnie się powiększyły. Jego dom był na zewnątrz wielki ale w środku. Wow. Jak na Niego jest tu bardzo czysto a nie wygląda mi na kogoś kto lubi sprzątać. Stąpając po miękkim dywanie podziwiałam każdy zakamarek Jego mieszkania choć mogę się założyć, że zostanę tu i to na długo. Wzdrygnęłam się na samą myśl.
- Coś się stało? - zapytał z troską w głosie obejmując mnie od tyłu, a Jego głowa spoczęła na moim ramieniu. Nie powiem, że mi nie wygodnie bo tak nie jest.
- Nic, po prostu masz duży dom - wydusiłam z siebie, bo tylko na tyle było mnie stać w tej chwili.
- Tak myślałem, że Ci się spodoba - poczułam wibracje na plecach gdy wypowiadał każde słowo i gorący oddech na szyi.
- No podoba i co z tego? - nie wiem czy Go tym nie zdenerwuje ale nie zależy mi na tym.
- Nic - warknął odrywając się ode mnie. No trudno. Podążył do kuchni a ja za Nim.
- Loczek? - zapytałam najbardziej uprzejmie. Usiadłam na blacie machając nogami, które zwisały z niego.
- Nigdy tak do mnie nie mów! - w sekundzie odwrócił się w moja stronę przygwożdżając mnie wzrokiem do blatu. Gdyby tylko to mogło zabijać byłabym już martwa. Co z Nim ku*wa?
- Co Cię ugryzło? - zapytałam w nadziei, że mi odpowie.
- Nic. Nie mów tak do mnie okey? - podszedł bliżej rozsuwając moje uda na co spojrzałam na Niego. Zaśmiał się a Jego mięśnie nie były tak widoczne przez obcisłą koszulkę jak jeszcze kilka sekund temu. Czego Go to zdenerwowało? Jestem bardzo ciekawa więc nie dam mu spokoju, i tak się dowiem.
- Chcesz coś do picia? - zapytał ukazując swoje śliczne dołeczki. Nie kręcą mnie, wcale.
- Sok? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dla mojego skarba wszystko - zaśmiał się po czym  pocałował mnie w policzek. Bleee.
Po nie całej minucie wręczył mi sok a ja upiłam łyk spoglądając na chłopaka, który nie przerwanie się na mnie gapił.
- Co? - Jego wzrok mnie rozbierał, dziwne uczucie.
Nic, czy coś mówię? Chcesz wziąć prysznic? - zapytał mnie unosząc jedną brew. Wyglądał dość zabawnie. Odłożyłam szklankę na bok i przytaknęłam na Jego propozycje.
- Ale.. nie mam nic na przebranie - stanęłam w pół kroku zastanawiając się w co się ubiorę.
- Dam Ci coś mojego kochanie - wyciągnął rękę abym ją chwyciła na co niechętnie się zgodziłam nie chcąc wszczynać kolejnej bezsensownej kłótni. Zaprowadził mnie do sypialni po czym zaczął grzebać w szafie. Po chwili wyciągnął szorty i dość dużą białą koszulkę.
- Utonę w niej - odparłam z rozbawieniem rozkładając przed sobą Jego ogromną odzież.
- Ale będziesz seksownie w niej wyglądać i nie marudź - pocałował mnie w głowę i uśmiechnął się znów ukazując dwa wgłębienia w policzkach. Szybko zabrałam to co mi przygotował i ruszyłam za Nim w stronę łazienki.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wiesz.. - wiem o co mu chodzi dlatego się zaśmiałam lekko dotykając Jego ramienia. Jakie mięśnie Hazz.
- Nie dzięki ale jak coś to wiem - uśmiechnęłam się do Niego i zamknęłam drzwi od łazienki wypuszczając powietrze. Nalałam sobie gorącej wody, różnych olejków oraz zapaliłam kilka świeczek dla oddania klimatu. Rozebrałam się czując pod stopami zimne kafelki po czym szybko zanurzyłam się w gorącej wodzie. Przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele a ja w pełni się odprężyłam. Nie wiem jak długo siedziałam i rozkoszowałam się tym uczuciem ale jak zawsze ktoś musi przerwać moje błogie chwile. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i automatycznie otworzyłam ciężkie powieki. Chcę spać mamo.
- Co? - warknęłam ich stronę słysząc cichy chichot po drugiej stronie.
- Nie potrzebujesz niczego? - zapytał z tą swoją troską.
- Nie dzięki, poradzę sobie, nie jestem małą dziewczynką! - krzyknęłam i szybko wyszłam z wody otulając swoje jeszcze gorące ciało ręcznikiem.
- Tak tylko pytam, wiem, że nie - znów się zaśmiał. Ugh kiedyś Go zabiję. Podeszłam szybko do drzwi i otwierając je ujrzałam loczka opierającego się o framugę. Szybko podniósł na mnie swój wzrok a Jego źrenice się znacznie powiększyły. Tak zapomniałam, że mam na sobie tylko ręcznik.
- Nie gap się tak! - upomniałam chłopaka kierując się do Jego sypialni. wiem, że za mną podąża wciąż się gapiąc. - Przepraszam co mówiłaś? - zaśmiałam się na Jego zdezorientowanie.
- Nie, nic Hazz - postanowiłam się przebrać więc niestety ale musi On opuścić to pomieszczenie.
- Chce się przebrać więc won! - warknęłam próbując Go wyciągnąć z pokoju, bezskutecznie.
- To moja sypialnia wiec ja też mam prawo tu być kiedy chcę - postawił się mi co mu nie wychodziło zbyt dobrze.
- Ok idę więc do łazienki - postanowiłam się z Nim troszkę droczyć.
- Dobra, już zostań tu a ja wyjdę - odparł po chwili i skierował się do wyjścia zamykając za sobą drzwi. Upewniłam się, że tu nie wparuje i szybko naciągnęłam szorty i ogromną bluzkę, która była mi prawie za kolana. Była przesiąknięta Jego perfumami co tylko zachęcało mnie do noszenia jej. Nagle usłyszałam walenie w drzwi wejściowe więc podskoczyłam a moje serce zabiło szybciej. Chyba nie jest dobrze.







* Przeczytałeś/łaś? - Zostaw komentarz *


~ Original Wingz ;3


                 

niedziela, 23 lutego 2014

Love Changes!

Rozdział II.


Chciałem Go uderzyć, chciałem mu przypierdolić, nikt nie będzie mówił mi co mam robić.
Zacisnąłem ręce w pięści i nie chciałem tego robić ale jak odezwie się jeszcze raz to nie ręczę za swoje czyny.
- Zamknij się! - wysyczałem przez zęby. Spojrzał na mnie z grymasem zdziwienia.
- Hazz wiesz co robisz? Co jeśli Nas wyda i gliny Nas dopadną? - zaśmiałem się na Jego słowa. Prawdą jest, że jej nie znam ale coś we mnie chce poznać jej przeszłość, jej rodzinę i być z Nią. Nie wiem czy to miłość? Nigdy nie przywiązywałem większej wagi do uczuć.
- Lou może i Jej ku*wa nie znam ale wiem, że mi tego nie zrobi! - parsknąłem opierając się o drzwi. Jeśli będziemy to ciągnąć naprawdę dostanie w mordę.
- Wiesz co? Rób co chcesz, ale nie licz na Nas jeśli ta laska Cię wystawi! - warknął kierując się w moją stronę. Ponownie zacisnąłem pięści a jedna z nich szybko wymierzyła cios w twarz Louis'a. Nie trzeba było mnie wkurwiać. Padł na ziemię trzymając bolące miejsce i szybko wstał najwyraźniej zdziwiony moim czynem. Należało mu się.
- Pierdol się Styles! - warknął i z impetem odepchnął mnie od drzwi wychodząc.
- Skurwiel! - warknąłem i uderzyłem pięścią w stół sprawiając, że stojący na nim wazon rozpadł się na małe kawałki.

*Perspektywa Emily*

Zdenerwowany Lou wyparował z pomieszczenia a ja usłyszałam dźwięk spadającego wazonu. Musiał nieźle wkurzyć Harry'ego.
- Lou co jest? - spytał blondyn chłopaka, który trzymał dłoń przy twarzy. Uderzył Go?
- Nic ku*wa! Po prostu Styles to pierdolony idiota i nie ma pojęcia o tym co będzie jeśli utrzyma kontakt z tą suką! - po Jego słowach otworzyłam usta z niedowierzaniem, że nazwał mnie suką. A on to kim ku*wa jest? Chciałam mu wpierdolić ale i tak nie dałabym rady.
Nagle zobaczyłam wkurwionego Harry'ego kierującego się w stronę Louis'a. Pchnął Go na ziemię i siadając okrakiem, zaczął okładać Go pięściami. Nie znałam Go i nie wiedziałam do czego jest zdolny ale czemu chce Go zabić, przez to, że nieznaną mu dziewczynę nazwał suką? Jest pierdolony bo mnie nie zna a śmie tak nazywać ale zachowanie Hazzy mnie przeraziło. Gdyby nie interwencja pozostałych ten idiota pewnie by już nie żył.
- Nigdy więcej jej tak nie nazywaj bo Cię zabije! - krzyknął w stronę pół przytomnego chłopaka wyrywając się z uścisku chłopaków.
- Harry? - wyszeptałam cicho bojąc się Jego reakcji. Odwrócił głowę w moją stronę niespokojnie oddychając. Widząc mój stan szybko wyrwał się i podbiegł do mnie. Co ja mam robić?
- Nie! - schowałam twarz między dłonie. Chłopak podszedł spokojnie do mnie i wyciągnął zakrwawioną dłoń w moim kierunku. Miał porozcinane kostki co poczułam chwytając lekko Jego dłoń. Przyciągnął mnie do siebie i zamknął szczelnie w ramionach. Po mimo Jego agresji czułam się przy Nim bezpiecznie. Na pewno mnie nie skrzywdzi.
- Już dobrze skarbie, nie bój się - wyszeptał i przygryzł płatek mojego ucha w geście uspokojenia mnie. Pomagało lecz moje serce nadal niespokojnie biło.  Odwrócił się w stronę chłopaków nadal szczelnie mnie tuląc.
- Zabieram ją do mnie. Jutro u mnie, 16, ale bez Niego - wskazał głową na leżącego Lou - niech ochłonie, bo Go rozpierdolę jak jeszcze raz coś powie o mojej Lily - na Jego słowa przyjemne ciepło wypełniło moje ciało ale nadal nie lubiłam tego "Lily". Mam na imię Emily nie dociera?
- Emily - poprawiłam Go szepcząc co jednak usłyszał w odpowiedzi cicho chichocząc.
Złapał mnie delikatnie za rękę wyprowadzając z pomieszczenia. Świerze powietrze uderzyło we mnie a ja rozkoszowałam się nim lekko przymykając powieki.
- Kotku?! - roześmiał się promiennie ukazując rząd białych zębów i dwa słodkie wgłębienia w policzkach. Słodki jest.
- Tak Harry? - zapytałam dalej rozkoszując się przyjemnym ciepłem słońca.
- Wsiadasz? - zachichotał na co wróciłam wzorkiem na Jego twarz. Był idealny, ale nie, nie zakochuj się, On jest kryminalistą.
- Taa - odparłam krótko otwierając drzwi. Złapał mnie za nadgarstek odciągając od auta.
- Co? - warknęłam z poirytowaniem.
- Pozwól, że ja Ci otworzę - na Jego słowa przekręciłam oczami i wsiadłam.
- Obyło by się bez tego - parsknęłam gdy usadowił się po drugiej stronie. Nie mam zamiaru być dla Niego miła.
- Masz robić co każę! - warknął widocznie zdenerwowany moją reakcją. Zaśmiałam się na Jego słowa na co mocno złapał moje udo a ja wzdrygnęłam się na siedzeniu.
- Uspokój się! - zdjęłam Jego rękę na co spiorunował mnie wzorkiem zabójcy. Co z Nim nie tak?
- Słodka jesteś jak się złościsz - uśmiechną się co zignorowałam.
- Możemy już jechać? - parsknęłam nie patrząc na Niego jednak wiedziałam, że jest wściekły. Bardzo dobrze. Kątem oka ujrzałam Jego zakrwawione ręce mocno zaciskające się na kierownicy i widocznie zarysowaną linię szczęki.
- Złość piękności szkodzi Hazz - zaśmiałam się czego szybko pożałowałam.
- Zamknij się! Nigdy. Tak. Do. Mnie. Nie. Mów. Zrozumiano?! - cytował każde słowo przygwożdżając moje drżące ciało do siedzenia. Jego zielone tęczówki zalała nieznana czerń. Wpił się w moje usta i zachłannie mnie całował. Chciał wejść do wnętrza moich ust co mu skutecznie uniemożliwiłam. 

*Perspektywa Harry'ego*

Lubię jak jest taka niedostępna ale zaczyna mnie to denerwować. Nigdy ma się tak do mnie nie zwracać inaczej pożałuje. Podoba mi się jej charakter, ale muszę ją jeszcze wiele nauczyć. Pociąga mnie i to cholernie, mam ochotę przelecieć ta drobną dziewczynę ale wiem, że to nie jest wyjście. Chce być przy Niej i kochać ją, nie dla samych korzyści seksualnych ale i na to przyjdzie pora. Prędzej czy później wskoczy mi do łóżka. Nie oprze się mojemu urokowi, żadna tego nie zrobiła.
- Daleko jeszcze? - usłyszałem Jej słodki głos i natychmiast wróciłem na ziemię.
- Nie Lily - wiedziałem, że to ją denerwuje.
- Mam na imię Emily! - cytowała każdą literę swojego imienia jakby miało to coś zmienić.
- Będę mówił do Ciebie jak tylko zapragnę skarbie - uniosła brwi i znów wykrzywiła się na moje słowa.
- Rób co chcesz, nie interesuje mnie to - parsknęła na co mocniej zacisnąłem ręce na kierownicy. Nie dam jej się prowokować. 
- Zaczynasz mnie wkurwiać! - zwróciłem się do Niej. Musi zacząć się mnie bać.
- To chyba dobrze? - już dłużej nie wytrzymam.
- Nie chcesz chyba, żebym potraktował Cię jak Lou? - wzdrygnęła się na mnie słowa i popatrzyła na mnie z przerażeniem. I to rozumiem.
- N.. Nie.. nie chcę - zaczęła się jąkać na co się zaśmiałem.
- To dobrze skarbie a teraz dawaj buzi! - rozkazałem Jej. Byłem spragniony smaku Jej ust.
- Nie!? - odsunęła się nie chcąc wykonywać mojego żądania.
- Nie? - zapytałem ponownie lecz znałem odpowiedź.
- N.. Nie - odpowiedziała nie pewnie wiedząc, że mnie rozzłości.
- Masz robić co Ci każę zrozumiano? - zapytałem spokojnie zaciskając szczękę. Lekko zbliżyła się do mnie i cmoknęła mój policzek na co się zaśmiałem.
- W usta kotku. - pokierowałem ją na co krzywiąc się pocałowała mnie w usta.
- Okropne - wytarła swoje pełne wargi udając obrzydzenia ale ja wiem swoje.
- Mmm, świetnie całujesz kotku. Wiem, że Ci się podobało tak jak mi! - oblizałem swoje wargi w geście zachwytu. Ona jest taka idealna.
- Chciałbyś - parsknęła i lekko się zaśmiała. Słodziutka.
- Chciałbym Cię.. - nie pozwoliła mi dokończyć uderzając mnie lekko w ramię.
- Przestań i skup się na drodze - wyszczerzyła się swoim najpiękniejszym, sztucznym uśmiechem a ja skręciłem w uliczkę prowadzącą w stronę mojej willi. Pokażę Jej jeszcze co to znaczy mieć szacunek do Harry'ego Styles'a.






* Przeczytałeś/łaś? - Zostaw komentarz *


~ Original Wingz ;3


sobota, 22 lutego 2014

Fire and Water?

Rozdział I.


Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Tak imprezy są fajne ale drugi dzień już nie koniecznie. Powoli podniosłam się i usiadłam na łóżku krzyżując nogi. Wyciągnęłam rękę w kierunku telefonu. Była już 6:20. Przeraziłam się i szybko pobiegłam do toalety. Byłam spóźniona. Czemu nie zadzwonił alarm?
- Ku*wa teraz na pewno się spóźnię - przeklęłam cicho pod nosem zaczesując włosy i wiążąc w koka.
Szybko zeszłam na dół i spojrzałam ponownie na zegarek.
- Świetnie 5 minut spóźnienia - pożegnałam się z moją przyjaciółką Kim i ruszyłam w stronę mojego miejsca pracy. Kawiarnia nie była daleko więc wybrałam spacer. Czy lubię tam pracować? Czasem nie ma wielu osób, mogę posiedzieć nie robiąc kompletnie nic i to jest w niej takie fajne. Po za tym muszę mieć kasę na opłacenie studiów bo moi rodzice nie szaleją z kasą.
Byłam kilka kroków od mojej pracy gdy zauważyłam dużego czarnego jeep'a i uchylone drzwi wejściowe. Moje źrenice automatycznie się powiększyły a serce znacznie przyspieszyło.
- Co jest do cholery? - parsknęłam do siebie i ruszyłam powoli w stronę kawiarni. Zbliżając się usłyszałam męskie głosy i odruchowo zakryłam usta dłonią. Czy ja się boje? Nie, Emily Nicholson się niczego nie boi.
Uchyliłam lekko głowę w stronę przedniej szyby i zobaczyłam dwóch wysokich mężczyzn. Jeden spojrzał w moją stronę a ja szybko powróciłam do poprzedniej pozycji. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Emily jak zawsze musisz pakować się w kłopoty! Szlak! - parsknęłam do siebie.
Co mam robić, tak po prostu tam wejść?
- Raz się żyje! - poprawiłam się i szybkim krokiem weszłam do sklepu. Zauważyłam tylko jedną, wysoką postać chłopaka opierającego się o jeden ze stolików. Jak na poranek w pomieszczeniu było dość ciemno a powietrze było zmieszane z dymem papierosowym. Przecież tu nie palimy. Tak pomyślałam, jakbym teraz przejmowała się zasadami. Zamknęłam drzwi i spojrzałam w kierunku nieznajomego.
- Hej śliczna - dobiegł mnie Jego niski głos.
- Co tu robisz? - zapytałam grzecznie, nie chcąc denerwować nieznajomego.
- Zadałem pytanie i chce odpowiedzi - parsknął w moją stronę już całkiem innym tonem.
- A ja się pytam do cholery co tu robisz! - podniosłam głos w irytacji na Jego współpracę.
- Czego tu szukasz? Skąd masz klucz? - zaczęłam bombardować Go pytaniami.
- Zawsze jesteś taka nakręcona? - zaśmiał się pod nosem.
- Nie, po za tym zadałam Ci pytania! - parsknęłam szybko oczekując jakiegoś wyjaśnienia.
- Chcesz wiedzieć? - zapytał po czym zaczął się do mnie przybliżać. Instynktownie się odsuwałam dopóki nie napotkałam ściany.
- T..Tak chcę.. - zaczęłam się jąkać. Może to jakiś zboczeniec albo co?
- Na prawdę? Powiem ale.. - urwał w połowie i zbliżył się jeszcze bardziej uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Poczułam Jego gorący oddech na szyi.
- Ale? - ponaglałam chłopaka chcąc zakończyć tą szopkę.
- Ale powiedz jak masz na imię? Po prostu chcę wiedzieć jak taka śliczna dziewczyna ma na imię - wyszeptał mi do ucha przygryzając Jego płatek na co ja Go odepchnęłam. Miał na sobie kominiarkę ale i tak zdołałam zauważyć głęboką zieleń Jego pięknych tęczówek.
- Emily. Teraz Ty! - zapytałam wciąż patrząc w Jego oczy. Najchętniej ściągnęłabym mu to.
- Jestem Harry. Piękne imię dla ślicznej dziewczyny. - zauważyłam jak się uśmiecha przez materiał na co ja tylko fuknęłam pod nosem.
- Taa możesz już iść jeśli otrzymałeś to czego chciałeś! - podniosłam głos ponaglając Go.
- Właściwie tak, wiesz po co przyszliśmy prawda? - zapytał na co kiwnęłam głową. Ciekawe gdzie reszta.
- Ale nie tylko po to. Gdy Cię zobaczyłem chciałem byś tu weszła a teraz nie odejdę bez Ciebie dlatego to nie wszystko skarbie - mówiąc to ściągnął czarny materiał a ja ujrzałam burzę loków zaczesanych do tyłu, pięknie wyrzeźbione linie szczęki oraz pełne, różane usta. Oczy pięknie pasowały do Jego idealnej twarzy.
Przybliżył się do mnie łapiąc w tali i wpił się w moje usta.

*Perspektywa Harry'ego*

Gdy tylko zobaczyłem Jej śliczne oczy, usta, które chciałbym smakować co dnia wiedziałem, że nie mogę pozwolić aby ta śliczna niewiasta od tak sobie poszła. Cieszyłem się gdy weszła. W tym świetle wygląda jeszcze seksowniej. Była piękna. Jest tu nadal, tak strasznie zadziorna, i nie boi się mnie co mnie podnieca i jednocześnie wkurwia. Jestem mężczyzną więc powinna się bać czyż nie? Nie mogąc się powstrzymać złapałem Jej drobne ciało w swoje dłonie i wpiłem się w Jej pełne usta. Stawiała opór ale jestem silniejszy.
Gdy się od Niej oderwałem zaczęła mnie bić i wykrzywiać swoją słodką buźkę w grymasie niezadowolenia. Zaśmiałem się i złapałem ją mocno za nadgarstki.
- Zostawisz mnie do cholery? - usłyszałem jej piskliwy głosik. Po mimo zdenerwowania nadal była słodka.
- Nie skarbie, nie mogę, jesteś moja! - warknąłem Jej do ucha ponownie przygryzając Jego płatek. Wiem, że to uwielbia. Nikt inny pewnie nigdy jej nie całował w taki sposób jak ja. Wzdrygnęła się a ja lekko się zaśmiałem.
- Gdzie Twoim kumple Harry? - ach.. moje imię brzmi tak seksownie w jej usteczkach.
- Na zapleczy kotku, zaraz tu będą, ale nie bój się - pocierałem jej delikatny policzek wierzchem mojej dłoni.
- Nie boję się Ich tak samo jak Ciebie! - znów zaczęła się buntować przeciwko mnie.
Jeszcze chwilę szarpała się aż w końcu zmęczyła się i wiedząc, że ze mną nie ma co dyskutować pozwoliła na trzymanie się w moich ramionach. Nie dam jej skrzywdzić. Wiem, że muszę ją poznać, podoba mi się.
- Możesz mnie puścić? - usłyszałem po krótkiej chwili. Nie chciałem tego robić.
- Nie mogę Lily - uśmiechnąłem się do Niej na co znów wydała grymas niezadowolenia. Jeszcze żadna dziewczyna nie była tak uparta i nie chciała bym ją całował czy obejmował. Ona była inna i to mi się w Niej podobało.
- Mam na imię Emily rozumiesz czy nie dotarło? - parsknęła na co mocniej zacisnąłem ramiona wokół jej ciała.
- Przepraszam Lily - zaśmiałem się gdy fuknęła w moją stronę kiwając przecząco głową. Już lubię ją denerwować. Moja nowa pasja. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi i moich czterech przyjaciół z nich wychodzących.
- Hazz kto to? - wskazując palcem na Emily zapytał mnie Malik opierając się o ścianę.
- To jest Emily. Pracuje tu a Wy nie macie prawa jej dotknąć zrozumiano? - warknąłem w Ich kierunku patrząc na każdego po kolei. Wszyscy przytaknęli oprócz Lou, który zawsze musi mieć jakieś ale. Obiecuję, że kiedyś go zabije. Czułem, że Emm się Ich bała dlatego szczelniej zamknąłem Ją w moich ramionach próbując ochronić przed wszystkim i wszystkimi. Lou pokazał mi głową zaplecze chcąc pogadać w cztery oczy.
 - Skarbie zaraz wrócę, nigdzie się nie ruszaj dobrze? - oznajmiłem spokojnie mojej Lily, jakby to miało pomóc. Wychodząc spiorunowałem resztę wzrokiem zabójcy dając do zrozumienia, że jeśli położą palec na Emm zabiję Ich. Wszedłem szybko za Lou a Jego oczy tryskały czernią gdy odwrócił się w moim kierunku. Był wściekły.
- Co Ty sobie ku*wa wyobrażasz Hazz? - podniósł na mnie głos.
Nikt mi nie będzie rozkazywał do cholery.





* Przeczytałaś/łeś? Zostaw komentarz *

~ Original Wingz ;3