sobota, 31 maja 2014

Rozdział 36



Przewracam papierosa w palcach i patrzę jak dym za każdym razem opuszcza moje usta. Wyciągam telefon by ponownie do Niej zadzwonić ale wiem, że to nie ma sensu. Chcę zrobić coś co będzie mi przypominało o tym okresie i coś co myślę przybliży Nas bardziej, jeśli jeszcze nie zapomniała. Przypominam sobie o Louise, która weszła wtedy w moje życie. Wybieram jej numer zapisany kilka dni temu i czekam aż odbierze.
- Hej Harry - cieszy się czego ja powiedzieć nie mogę.
- Cześć - udaję miłego.
- Chcesz iść ze mną do klubu? - pytam gasząc papierosa.
Zgadza się gdy ze szczęściem upijam łyk zimnego piwa i stawiam na stole po czym zajmuję miejsce na kanapie. Podaje jej szczegóły i robi to samo bo mam zamiar po nią jechać, nie chcę by widziała to jak żyję bez Lily. Na samo wspomnienie Jej formuje się dziwna gula w moim gardle i wypijam piwo po czym odprężam się zamykając oczy. Wszystko co widzę to ciemność i Jej twarz, jest szczęśliwa tylko nie ze mną. Budzę się szybko i czuję jak moje serce niekontrolowanie szybko bije. Próbuję unormować oddech i przecieram mokre od potu włosy. Postanawiam wziąć długi prysznic bo jestem wrakiem człowieka i jeśli ona układa sobie życie z kimś innym czy ja nie powinienem, mam prawo do szczęścia. Wchodzę do łazienki i przez chwilę lustruje swoje odbicie w lustrze. Nie potrafię patrzeć na samego siebie przez to co robię. Gdybym był opanowany byłaby teraz przy mnie i wszystko byłoby w porządku ale moje życie z Nią bez kłótni jest niemożliwe. Zrzucam z siebie ubrania i czuję jak zimna woda dobrze na mnie działa i daje ulgę spiętym mięśniom. Wychodząc patrzę na telefon i postanawiam zrobić małe zakupy składające się jedynie z alkoholu. To wszystko co potrzebuję aby zatopić smutki. Myślę co by było gdybym był teraz z Louise skoro Lily znalazła sobie kogoś innego.  To wszystko boli jeszcze bardziej jeśli o tym wiem. Wsiadam do auta i przeklinam gdy tylko ktoś utrudnia mi szybką jazdę. Wymijam czarne volvo ukazując środkowego palca i uśmiecham się pod nosem gdy jego właściciel wydziera się do swojej żony jakim to jestem szczeniakiem. Parkuje przy najbliższym centrum kierując się w stronę wejścia gdy spotykam znajoma mi twarz.
- Hej Kim - witam się zakładając czarne okulary.
- Cześć Harry, co tam? - pyta ukazując uśmiech. Czy Ona nic nie wie czy pyta mnie po to by wiedzieć jak się czuje i dołować mnie bardziej.
- Dobrze - kłamię i otwieram jej drzwi. - A u Ciebie? - pytam i zabieram jej koszyk z rąk aby go nieść. Pokarzę jej, że potrafię być dobrym chłopakiem a jest ona przyjaciółką Lily więc może i to nie zmieni dużo ale zawsze coś. Chodzę za nią gdy zwinnie wkłada do koszyka wszystkie produkty znajdujące się na półkach a ja z sekundy na kolejną odczuwam większy ciężar.
- Po co tyle tego? - śmieje się bo teraz gdy nie ma Lily jest sama.
- Robię imprezę, może wpadniesz? - odwraca się i czeka aż odpowiem.
Zastanawiam się czy będzie tam Lily ale szanse na to są naprawdę marne bo jest w Ameryce, po co miałaby tu wracać na jakąś głupią imprezę?
- Mam inne plany - postanawiam jej wszystko powiedzieć. Wiem, że przekaże to Lily i będzie zazdrosna.
- Serio? - pyta udając, że wszystko jest super a ja i Lily żyjemy ze sobą.
- Taa, widziałaś się ostatnio z Lily? - nie wiem czemu to mówię ale jestem zbyt ciekawy tego.
- Nie, jest teraz u swojej mamy - mówi pakując kolejne rzeczy do koszyka.
Odtwarzam jej słowa i dziwi mnie czemu mówi tylko o mamie.
- Po co? - pytam i spoglądam na dziewczynę gdy pokazuje mi kolejne pułki.
Nie mam najmniejszego zamiaru z nią tu siedzieć kilka godzin i chodzić z zakupami ale muszę wiedzieć wszystko o szczegółach pobytu Lily u mamy.
- Chciała odpocząć, pojechała do mamy bo ma pewne problemy. Wczoraj dzwoniłam do Niej i powiedziała, że jutro wraca ale nie wiem na jak długo - przewraca mi się w żołądku gdy to wszystko mówi. Ostatnie słowa dają mi ogromną nadzieję, że ją zobaczę i muszę to wykorzystać skoro nie wiem na ile tu wróciła.
- Ale po co konkretnie wraca? - pytam i wybieram dla siebie piwo za, które to ona zapłaci. Tracę z nią czas, cenny czas ale wiem, że tylko ona zna odpowiedzi na to co chcę wiedzieć.
- Jej rodzina nie jest kompletna, ojciec mieszka tu i chce ją poznać dlatego tu wraca - wyjaśnia a ja próbuję to wszystko poukładać.
Nigdy mi nie wspominała o problemach w domu, myślałem że zawsze miała wszystko i była szczęśliwa. Wiem, że była dopóki nie poznała mnie. Czuję wewnętrzny gniew przeciwko temu człowiekowi, który porzucił moją Lily. Na pewno przez to cierpiała, ta myśl nie może opuścić mojego umysłu. Zaciskam pięści i próbuję oczyścić rozum przypominając sobie jej słowa, które wręcz błagały mnie bym nie załatwiał wszystkiego atakiem na innych.
- Sama tu wróci? - pytam i chcę by to była prawda. Chcę by wróciła sama, nie chcę aby ktoś z jej rodziny widział cokolwiek co będzie stawiało mnie w złym świetle. Tatuaże i kolczyki pewnie już to robią ale kocham Lily i jeśli się z tym nie pogodzą ich problem. Ich córka nie będzie spotykać się z nikim innym ode mnie i ja już postanowiłem.
- Z mamą i przyjacielem - uśmiecha się a ja nie wiem  co mam ze sobą robić.
Słysząc słowo 'przyjaciel' wiem, że chodzi o tego, który odebrał wtedy telefon Lily i nie pozwolił mi z nią porozmawiać. Jeśli napotkam go na swojej drodze zabije, wiem co teraz próbuje robić Lily a ona nawet nie jest tego świadoma. To jak moje mięśnie reagują na to nie zależy od mojej woli. Mrużę oczy i formuję usta w cienką linię zaciskając mocno szczękę i pięści. Nie zważałbym na nic gdyby tu był, zależy mi tylko na Lily i zrobię wszystko, żeby był on najdalej od niej. Sama myśl, że może z nią przebywać i być kimś lepszym, dotykać ją sprawia, że jestem całkiem bezbronny i nie wiem co ze sobą robić. Tylko ona wie co czuję i pomaga pokonać mi gniew, jeśli jej nie ma nie mam nic.
- Kurwa - przeklinam pod nosem i na teraz nie chcę wiedzieć nic.
Muszę się z nią spotkać, nawet jeśli to będzie tylko kłótnia i do mnie nie wróci, zawsze muszę spróbować.
- Podaj mi adres jej ojca - wręcz żądam pełen nadziei na spotkanie jej.
- Nie wiem czy to dobry po.. - mówi ale nie pozwalam jej kończyć.
Podchodzę do niej mocno zaciskając ręce na nadgarstkach po czym ponawiam żądanie.
- Daj mi ten cholerny adres - syczę przez zęby i uśmiecham się gdy widzę strach w jej oczach. Wymięka i podaje mi kartkę z adresem.
- Bardzo dobrze i nie bój się mnie. Nie zrobię Ci nic - mówię i uśmiecham się do niej.
Zabieram koszyk i zmierzam do kasy gdy oznajmia mi, że wszystko co potrzebne ma w nim. Chcę aby to spotkanie zostało między nami i jeśli ona na prawdę się tak mnie bała i powie cokolwiek o tym Lily mogę mieć jeszcze poważniejsze kłopoty niż teraz, choć czy może być kurwa gorzej? Chciałem uzyskać adres i jeśli stawiała opór nie miałem wyjścia by ją przekonać. Po chwili gdy zakupy są skasowane płacę za nie i uśmiecham się do dziewczyny gdy udaje obrażoną. Zawsze coś spieprzę ale tylko dlatego, że chcę czegoś na tyle bardzo, że nie panuję nad sobą. Pragnę się z nią zobaczyć i zrobię wszystko. Spieprzyłem to dlatego muszę odbudować nasze relacje, musi mi ufać. Przepuszczam ją i zabieram zakupy po czym śmieje się gdy mnie wymija.
- To moje zakupy i powinnam sama za nie płacić! - wręcz krzyczy krzyżując ręce.
- Ale jest tu moje piwo więc wiesz - uśmiecham się i wkładam torby do mojego auta. Jej charakter jest szaleńczo podobny do Lily co sprawia, że się uśmiecham. Wsiadam do samochodu i uchylam szybę gdy dziewczyna patrzy na mnie nie chcąc ze mną jechać.
- Wsiadasz czy chcesz iść pieszo? - pytam.
- Nie jadę a po za tym jesteś wariatem za kółkiem - mówi nadal udając obrażoną.
- Lily Ci powiedziała? Zawsze się boi gdy jadę ale dla niej już tego nie robię, teraz też tak nie będzie - mówię i zachęcam dziewczynę by wsiadła z drugiej strony.
Jestem zadowolony gdy wsiada i trzaska drzwiami. Rozśmiesza mnie jej postawa i to w jaki sposób ona i Lily się obrażają ale i tak po chwili ulegają moim prośbom. To naprawdę jest strasznie zabawne.
- Spokojnie bo zrobisz mu krzywdę - śmieje się gdy spogląda na mnie jak na głupka.
- Nie mówisz chyba o samochodzie? - pyta i śmieje się gdy potwierdzam.
Odpalam samochód i szybko opuszczam parking. Dziewczyna patrzy na mnie przerażona wywołując u mnie śmiech.
- Obiecałeś! - krzyczy na co szybko zwalniam.
- Dobrze, proszę bardzo. - mówię a Kim uspokaja się gdy tylko osiągam tą przeciętną prędkość, która tylko wydłuża nam drogę. Chcę zapytać o Lily i o to czy powiedziała jej wszystko ale coś mnie powstrzymuje i boje się, boje się ponownie coś spieprzyć, za bardzo ją kocham.




* Czytasz - komentujesz *


Beznadzieja za co bardzo mi przykro. :C

30 komentarzy - następny rozdział.
Niestety ale wyświetleń jest ponad 44 tyś. a komentuje
10 osób. :cc


czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 35



Ciągnie mnie za rękę i marudzę gdy nie mogę za Nim nadążyć. Ma naprawdę długie nogi co pozwala mu szybko chodzić a ja biegnę wręcz za Nim. Wpadam na chłopaka gdy zatrzymuje się a moje dłonie lądują na Jego klatkę. Łapie mnie za nadgarstki po czym jedna z Jego rąk ląduje na moim brzuchu. Zaczynam się śmiać gdy łaskocze mnie i nie zważam na przechodzących ludzi, którzy dziwnie na Nas patrzą. Teraz tylko tego mi trzeba, muszę zapomnieć o Harry'm bo ból jaki temu towarzyszy jest okropny i nie mogę z nim funkcjonować. Myślę, że wyjazd do Londynu do ojca nie będzie taki zły, będzie tam ze mną Chris więc będzie mi raźniej ale powrót do Londynu i wszystkie wspomnienia sprawiają trudności. Przestaje chwilę potem i łącząc Nasze dłonie ciągnie mnie w stronę kawiarni gdzie zawsze kupowaliśmy wyśmienite cappucino i watę cukrową.
- Pamiętasz jak zawsze udawałaś smutną a ja kupowałem Ci dodatkową porcję? - pyta gdy zabieramy zamówienie i idziemy na najbliższą ławkę w parku.
Kiwam głową i śmieje się na to wspomnienie.
- Przez Ciebie przytyłam! - wytykam i upijam łyk gorącej cieczy.
- Jesteś idealna - mówi pewnie kiedy ja zastanawiam się nad tym jakby to  było gdyby na Jego miejscu był Harry. Skanuje Jego słowa a rumieńce wchodzą na moje policzki, które próbuje ukryć. Odwracam się i zakrywam twarz watą gdy chłopak skutecznie krzyżuje moje plany.
- Przepraszam - mówi i widzę lekki uśmiech na Jego twarzy.
- Spokojnie koleś, wszystko ok - mówię i szturcham Go w ramię rozluźniając tym samym atmosferę.
Ciągnie mnie za rękę i siada na jednej z ławek po czym idę w Jego ślady. Czuję Jego spojrzenie gdy szybko konsumuję swoją watę.
- Zawsze byłaś taka głodna i jadłaś szybciej  niż ja - mówi na co wytykam mu język.
- Muszę iść do łazienki - mówię i idę zabierając pusty kubek po kawie.


* Oczami Chris'a *

Patrzę jak Emily odchodzi a mój wzrok odprowadza Ją do póki nie znika całkiem za drzwiami łazienki. Od zawsze mi się podobała i kiedyś coś było ale jednak Nam się nie udało. Siedzę spokojnie i czekam na dziewczynę gdy nagle słyszę dźwięk telefonu więc rozglądam się i sięgam do torebki Emily. Odbieram połączenie od chłopaka imieniem Harry i przykładam słuchawkę do ucha.
- Lily? - pyta i wyczuwam stres w Jego głosie.
- Emily wyszła na chwile, jestem Chris - przedstawiam się.
- Co kurwa? - niemal krzyczy do słuchawki.
Podskakuję gdy słyszę Jego ton po krótkiej ciszy. Moje serce w tej chwili stanęło i mówię mu krótkie 'tak'.
- Gdzie Ona jest? - pyta i ciesze się, że nie stoi teraz przede mną.
- W domu, gdzie jej miejsce! -  jestem pewny siebie i nikt nie będzie Jej krzywdził.
- Gadaj kurwa gdzie jest albo Cię znajdę i pożałujesz! - jest wściekły a ja mam dość tej rozmowy.
Widzę Emily, która idzie w moją stronę dlatego szybko żegnam się z chłopakiem i odkładam telefon na miejsce kasując wcześniej to połączenie.  
- Działo się coś ciekawego? - pyta.
Kiwam głową i podnoszę się zmierzając w jej stronę.
- Wracamy? - pytam podając jej kurtkę po czym obejmuję Ją ramieniem.
- Jasne - mówi i przytula się do mnie.
Trapi mnie to kim jest ten cały Harry i czego od Niej chcę. Jedno czego jestem pewny to fakt, że nie jest najspokojniejszy. Przez całą drogę próbuje myśleć o czymś innym by tylko Jej nie pytać choć moja ciekawość bierze górę.
- Kim jest Harry? - pytam obserwując reakcję dziewczyny.
Jej źrenice szybko się powiększają i czuję przyspieszony oddech. Nerwowo rozgląda się by unikać mojego pytającego wzroku po czym w końcu patrzy. Widzę jej zaszklone tęczówki więc szybko przytulam Ją do siebie. Czuję gniew i jestem zły na niego za to, że Emily jest przez niego w takim stanie.
- Przez Niego tu wróciłaś? - pytam.
Potwierdza mnie w tym i odsuwa się po czym wyciera łzy i nieprzerwanie na mnie spogląda.
- Nie chcę o Nim rozmawiać, możemy wracać? - pyta i przytakuję.
Próbuje Ją dogonić i przeprosić ale nie pozwala mi się do siebie zbliżyć co zaczyna boleć bo przez ten telefon zepsułem Nasze świeże relacje.


* Oczami Harry'ego *

- Kurwa! - krzyczę i demoluję cały salon.
Wszystko co znajduje się na mojej drodze zostaje zniszczone ale teraz mam to gdzieś. Jak Ona mogła polecieć do tego pieprzonego domu, zostawić mnie tu samego, bez niczego i jeszcze pociesza się w ramionach jakiegoś fiuta? Ulubiony wazon Lily ląduje na ziemi po czym rozpada się na miliony kawałków.
Słyszę jak drzwi frontowe się otwierają i po chwili widzę chłopaków.
- Czego? - pytam i opadam na ziemię.
Oddycham ciężko nadal nie mogąc się uspokoić. Przed oczami ląduje mi widok Lily w objęciach kogoś innego n iż ja, jest szczęśliwa.
- Ona może być tylko ze mną! - krzyczę i spoglądam na każdego z Nich.
- O co chodzi Hazz? - pyta Liam i podchodzi do mnie.
- Zostaw! - mówię i wstaje po czym podchodzę do Nich i zapalam papierosa.
- Pociesza się w ramionach innego frajera bo ja spieprzyłem - mówię obojętnie.
Próbuję opanować emocje i choć na zewnątrz próbuję być niewzruszony w środku na prawdę cierpię.
- Daj Jej czas Harry - twierdzi Niall i Go wyśmiewam.
- Już Jej kurwa dałem ten czas i co robi? Pociesza Ją inny? Ona może być szczęśliwa tylko ze mną! - mówię i jedyne co chcę to zostać sam, przy Niej.
- Wyjdźcie - mówię i otwieram drzwi po czym trzaskam nimi gdy zostaję sam.





* Czytasz - komentujesz *


Rozdział beznadziejny. ;c Przepraszam ale ciężkie dni i wszystko zamiast załatwiać papiery do nowej szkoły i poprawiać oceny to się psuje i nic nie idzie dobrze. :c Za późno ale moje błędy, wszystko źle...
No generalnie do bani, wszystko się wali, gorzej... Przepraszam za to, że rozdziały są krótkie, do bani i bezsensowe i tak rzadko się pojawiają ale brak czasu na to wszystko, depresja. ;c Za dużo ale dziękuje dla wytrzymałych. XD

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 34



Deszcz nasila się a ja patrzę w pustą przestrzeń przede mną. Nie widzę nic prócz Jej co sprawia wrażenie jak gdyby stała tuż obok mnie ale gdy tylko wyciągam dłoń by choćby Ją dotknąć rozpływa się jak mgła. Zamykam oczy i przecieram łzy z nich uciekające po czym ponownie spoglądam i nie widzę nic oprócz szarej rzeczywistości. W tej chwili nie chce mi się kompletnie nic, nawet oddychanie jest ciężkie a powietrze ciężkie. Czuje jak temperatura spada a ja siedzę dalej cały mokry. Widzę szczęśliwe pary obściskujące się i wszystkich, którzy patrzą na mnie z politowaniem. Nie potrzebuje tego, potrzebuje Jej. Nie wiem ile godzin jeszcze tak przesiedziałem dopóki moja świadomość została utracona. Budzę się w kompletnie obcym i całkiem innym pomieszczeniu. Białe ściany rażą mnie i zakrywam twarz po czym oswajam się z blaskiem.
- Gdzie jestem? - pytam spoglądając na człowieka w białym płaszczu.
- W szpitalu panie Styles - odpowiada a ja w tym czasie próbuje pozbierać rozsypane myśli układając je w całość. Chcę się dowiedzieć co się wczoraj zdarzyło i kto mi wtedy pomógł skoro nikogo nie widziałem.
- Kto mnie tu przywiózł? - pytam po raz kolejny.
Lekarz spogląda na mnie i zapisuje coś na karcie pacjenta po czym odkłada ją i ponownie na mnie patrzy.
- Jakaś dziewczyna - mówi a moje myśli powracają do Lily i mam straszną nadzieję, że to właśnie Ona była tą dziewczyną ale gdyby okazało się to prawdą lekarz podałby Jej imię.
- A coś więcej? - ponaglam zbyt ciekawy kim Ona jest.
Szczerze mam dość dziewczyn i tych wszystkich problemów z nimi a moje serce jest nadal zarezerwowane dla jednej.
- Przyprowadzić ją? - pyta a ja potwierdzam i czekam na dziewczynę.
Gorączkowo czekam aż dziewczyna przestąpi próg pokoju i wyciągnę z Niej wszystko co chcę wiedzieć. Mija kilka sekund i widzę dość wysoką brunetkę z pięknym uśmiechem, która szaleńczo przypomina mi Lily chyba, że ja jestem tak zaślepiony, że od teraz każda dziewczyna będzie mi Ją przypominać.
- Hej jestem Louise - siada na krześle i podaje mi dłoń.
- Harry - odwzajemniam gest dziewczyny po czym pytam o wszystkie okoliczności.
- Zobaczyłam Cię leżącego na ławce i pomyślałam, że coś się stało dlatego tu jesteś. Byłeś wyziębiony - mówi z przejęciem a ja słucham jej uważnie. Każdy najmniejszy szczegół i każde słowo, które wypływa z Jej warg jest takie nowe i inne.
- Więc dziękuje - uśmiecham się gdyż dziewczyna jest nadzwyczaj gadatliwa i opowiada mi o naprawdę wszystkim.


* Oczami Emily *

Przyjechałam do rodzinnego miasta i wszystko czego chcę to odpoczynek. Moje myśli to nic oprócz Harry'ego i widoku gdy opuszczał dom. Nie mogę dojść do siebie ale wiem, że muszę sobie poradzić choć rodzinna sytuacja mi tego nie ułatwia. Moja mama dziś dowiedziała się, że zaraz po Jej rozstaniu z ojcem On wybrał sobie kogoś innego. Dochodzi do tego fakt, że zostawił Nas gdy miałam zaledwie kilka miesięcy bo już od dawna im się nie układało i decyzja była Ich obojga. Nigdy mu tego nie wybaczę, że wszyscy mieli tatę tylko nie ja przez co czułam się gorsza choć mama wiele razy zapewniała mnie, że to tylko moje urojenia. Oliwy do ognia dodaje fakt, że ma On córkę w prawie tym samy wieku co ja i właśnie przeprowadzili się do Londynu, który ja opuściłam. Bije się z własnymi myślami i to nie była odpowiednia pora aby mi o tym mówić choć moja mama też mogła tego nie ukrywać przez tyle lat wmawiając mi, że miał on wypadek, w którym zginął. Siedzę zamknięta w sobie i nie chcę pomocy nikogo. Boli mnie to, że od czasu mojego szybkiego wyjazdu Harry nie zadzwonił ani razu ale nie zamierzam tego zmieniać. Jeśli mu zależy to zadzwoni i będzie chciał to wyjaśnić a jeśli nie to już dawno o mnie zapomniał. Słyszę nagle spokojne pukanie więc wpuszczam mamę i przyklejam sztuczny uśmiech.
- Kochanie porozmawiamy? - pyta siadając na skraju łóżka.
- Jeśli musimy - odpowiadam cicho spoglądając gdziekolwiek aby nie na jej osobę.
- Posłuchaj mnie bo Twój tata - mówi spokojnie a we mnie się gotuje.
- Nie nazywaj go tak bo na to nie zasłużył! - podnoszę głos i spoglądam na Nią.
Nie chcę by go tak nazywała bo jest on dla mnie kimś wręcz obcym i nie rozumiem jak może nazywać go moim tatą.
- Przepraszam - mówię i pozwalam Jej kończyć.
- Może to nieodpowiedni moment, cieszę się, że tu jesteś a on zaprasza Nas do Londynu na ten weekend. Chcę Cię zobaczyć - mówi a ja nie wierzę w to co doszło do mnie i wręcz krztuszę się powietrzem. Wyrywam się i wstaje gwałtownie z łóżka będąc najdalej od tego miejsca. Nawet mój pokój jest obcy i nie przynosi mi bezpieczeństwa.
- Oszalałaś? Nigdzie nie jadę a Ciebie nie zatrzymuje, jedź! - krzyczę i wybiegam.
Nie wiem czemu zwracam się do rodzicielki takim tonem ale ta wieść naprawdę mnie wkurzyła. Pod wpływami Harry'ego się zmieniłam co mnie niepokoi ale skoro mama chce tam pojechać to też to zrobię. Jestem ciekawa jak ułożył sobie tam życie z nową rodzinką i chętnie to zobaczę. Chcę też spotkać się z Kim i załatwić w końcu te głupie studia. Chodzę w kółko kiedy postanawiam zajrzeć do mojej ulubionej kafejki co było naszą codziennością gdy jeszcze tu mieszkałam. Zamawiam latte i siadam przy oknie. Wszystkie wspomnienia jakie tu zastaje sprawiają, że coś mnie trafia w serce i chciałabym cofnąć czas. Dostaję kawę i powoli ją wypijam gdy zauważam znajomą mi twarz, która właśnie wchodzi do pomieszczenia. Spoglądam na Niego i czekam aż mnie zauważy co dzieje się szybciej niż myślałam.
- Hej Emily? - wita się i czuje Jego zdziwienie.
- Taa, Chris kiedy ja Cię widziałam? - przytulam Go i zamawiam dla Niego ulubioną kawę.
- Nic się nie zmieniło? - pyta gdy wracam z zamówieniem.
- Gdybyś tylko wiedział - wzdycham i przypominam sobie o Harry'm.
Moje serce wciąż boli ale staram się zapomnieć. Nigdy nasze rozstanie nie trwało tak długo. Nie rozstaje się z telefonem wciąż wierząc, że do mnie zadzwonił, napisał ale niestety jedyne co zastaje to pustki. Zostanę tu i Go nie zobaczę co pozwoli mi szybciej zapomnieć.
- Co tam u Ciebie? - pytam zmieniając temat.
- Po staremu, studia, praca i imprezy - mówi i wspólnie się śmiejemy.
Dziękuje mu w głębi ducha bo to On sprawił, że się uśmiecham od tych trzech dni. Jednak mój pokój to nie wszystko co pozwoli mi zapomnieć. Świetnie spędzam czas z Chris'em i nie zważam na czas i telefony mojej matki.
- Może poszłabyś dziś ze mną do kina? - pyta przeczesując swoje bujne włosy.
Uśmiecham się przypominając sobie jak to zawsze robił Harry. Zapomnij o Nim Emily, On na pewno już dawno świetnie się bawi.
- Wiesz chciałabym ale.. - przerywam chcąc mu powiedzieć prawdę ale coś mnie powstrzymuje.
- Zrozumiem jeśli nie chcesz - mówi a ja szybko zaprzeczam.
- Chcę ale wracam do Londynu - mówię.
Chłopak spuszcza wzrok i widzę jak posmutniał więc wyjaśniam mu wszystko.
- Chodzi o to, że matka powiedziała mi wczoraj, że jednak mam ojca, który zostawił mnie gdy byłam mała i teraz ma nową rodzinę w Londynie i zaprasza Nas tam na weekend, żeby mnie poznać - mówię i krzywię się bo naprawdę nie chce tego robić.
- I jak się z tym czujesz? - pyta gdy siada obok mnie.
Okrywa mnie swoim ramieniem i w tej chwili pierwszy raz od długiego czasu czuje się bezpieczna.
- Okropnie, nie chcę tam jechać - mówię mu gdy przytula mnie do siebie.
- Więc nie jedź chyba, że chcesz żebym tam był z Tobą - śmieje się gdy myślę, że żartuje.
- Mówisz poważnie? - podnoszę sie zszokowana i ciesze się gdy potwierdza tą wiadomość, jest, był i będzie moim najlepszym przyjacielem. On zawsze mi pomagał i pocieszał gdy tylko miałam problemy lub wszelkie przykrości. Był zawsze gdy nie było mojego ojca bo mama to nie to samo a brata nigdy nie było. Kiedyś przez dość długi czas łączyło Nas coś więcej niż przyjaźń ale zawsze jakaś zazdrosna dziewczyna zepsuje mi wszystko co mam. Cieszę się, że chce mi towarzyszyć i przetrwać to wszystko i jestem mu wdzięczna.
- Ale będziesz się tam nudził - marudzę ponownie wtulając się w Jego ramię.
Czuje się jak za dawnych lat gdy wszyscy się tu spotykaliśmy po szkole a potem szliśmy do mnie do domu.
- Słonko z Tobą nigdy i chcę Cię wspierać - mówi.
Czuje ciepło rozchodzące się po moim podbrzuszu gdy słyszę te słowa i jestem szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.
- Już wyobrażam sobie te niezręczne sytuacje i pytania wszystkich, czy to Twój chłopak, ile jesteście razem? - wymieniam na placach i oboje się śmiejemy.
- To coś wymyślimy, jestem świetnym aktorem - mówi i łapie mnie za rękę gdy postawia zabrać mnie na spacer.




* Czytasz - komentujesz *



Przepraszam za tak długą nieobecność. Niestety muszę poprawić oceny i załatwić papiery do nowej szkoły. Podziękowania dla wytrwałych. :))

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 33



Na prawdę czuje się źle i nie będę zbyt zdziwiony jeśli już Jej nie zobaczę i odetnie się ode mnie. Po kilku minutach siedzenia wychodzę na zewnątrz gdzie widzę znajomą mi sylwetkę Steve'a. Idąc popycham Go ramieniem na co szybko się odwraca. Obrzucam Go gniewnym spojrzeniem na co tylko się śmieje. Gdyby nie te kajdanki leżałby teraz na ziemi, we krwi. Uśmiecham się mimowolnie na to wspomnienie i wchodzę gdy jeden z niebieskich otwiera mi drzwi. Po bezsensownych przesłuchaniach i ich pytaniach wypuszczają mnie i mogę wyjść. Jestem zdziwiony, że po tym tak po prostu mnie wypuścili wolnego. Czuje się jak przestępca i te myśli coraz bardziej zaczynają mnie dręczyć. Wychodzę na zewnątrz gdzie jakby obce światło oślepia mnie i trafia do mnie, że muszę się zmienić, najszybciej jak to możliwe. Staję osłupiony gdy widzę czwórkę znajomych mi twarzy przede mną.
- Co tu robicie? - pytam opierając się o ścianę.
- Myślisz, że od tak Cię wypuścili? - oświeca mnie Malik.
- Nie potrzebuje Waszej jebanej pomocy! - mówię i szybko opuszczam to miejsce. Przypomina sobie o Lily i cofam się by zadać to nurtujące pytanie.
- Gdzie Lily? - spuszczam wzrok i nerwowo przygryzam wargę.
- Wyjechała i nie zdziw się - mówi.
Nogi się pode mną uginają i z trudem łapie oddech.
- Pozwoliliście na to? - wręcz wykrzykuje i podchodzę do Nich bliżej.
Jestem wkurzony, że od tak pozwolili Jej mnie zostawić.
- Kurwa Styles co Ty robisz co? Podziwiam Ją, że tyle z Tobą wytrzymała! - otrzeźwia mnie łapiąc za koszule.
Cofam Jego ręce i oddalam się kiedy mój umysł uświadamia sobie co się właśnie dzieje.
- Gdzie? - pytam.
Mam nadzieje, że jest gdzieś blisko i będę mógł jak najszybciej z Nią porozmawiać.
- Do domu - mówi i jestem jeszcze bardziej wściekły.
- Gdzie kurwa? - pytam.
- Do swojej rodziny, do Stanów - puszczam Go gdy dociera do mnie, że na prawdę mnie zostawiła.
Nie jestem w stanie nic powiedzieć i nie wiem nawet gdzie tak na prawdę jest. Cofam się i odchodzę bez słowa choć słyszę Ich wołania. Chcę zostać sam i muszę się zmienić, pokazać Jej, że jestem do tego zdolny. Idę pustą drogą i zapalam papierosa. Wszystko co miałem, co potrzebowałem straciłem i nie wiem czy jeszcze kiedyś Ją zobaczę. Może powinienem dać Jej trochę czasu. Wchodzę do osamotnionego parku, który jest taki sam jak ja, sam. Kończę papierosa i wypuszczam ostatni dym po czym wyciągam telefon. Wybieram Jej numer i bez zastanowienia przykładam słuchawkę do ucha. Modlę się by odebrała choć jest do prawie niemożliwe. Po czterech sygnałach włącza się sekretarka więc zrezygnowany i tym samym zdenerwowany całkowicie wyłączam telefon. Odrzuciła połączenie co tylko utwierdza mnie w tym, że jest między Nami koniec, definitywny.
- Kurwa - przeklinam gdy zaczyna padać.


Przepraszam, że tak krótki ale na to ff nie mam już pomysłu. ;c
Mam propozycje :)

1. Ciągnę dalej to ff.
2. Pisze nowe na które mam już pomysł i bardzo chce je napisać. Harry nadal będzie bohaterem głównym a Nasza Lily zmieni się jak i cała fabuła.

Co wybieracie? :)



                                     

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 32



Nie skupiam się na drodze wciąż mając przed oczami widok pewnego siebie chłopaka i tego jaki absurdalny był Jego zakład. On myśli, że może się ze mną równać i jeszcze wygrać? Za wszelką cenę będę musiał pilnować Lily aby nie trafiła na Jego osobę. Po kilku minutach dość szybkiej jazdy jestem przed domem dziewczyny i staram się ustalić wszystko by tylko się nie zdradzić. Otwiera mi zdziwiona gdy dzwonię kilka razy.
- Co tu robisz? - piszczy chwytając skrawek mojej kurtki.
Zaprasza mnie do środka i kieruje się do kuchni. Uśmiecham się widząc Jej słodki fartuszek, który teraz nosi na sobie. W całym pomieszczeniu unosi się zapach ciasta lub czegoś tego typu więc nadal się uśmiecham wchodząc za dziewczyną. Nie odzywam się słowem bo nie chce palnąć jakiejś głupoty i nie pragnę ujawniać tego co zrobiłem.
- Więc? - zabiera głos odwracając się w moją stronę.
Stoi kilka metrów ode mnie zakładając ręce na blat i jednym ruchem na nim siada.
- Chciałem wiedzieć o której mam przyjechać - mówię i przeczesuje włosy unikając kontaktu wzrokowego.
Zeskakuje z blatu a moje serce zwiększa tępo gdy zmierza w moim kierunku. iUspokaja się gdy dziewczyna wyjmuje babeczki z piekarnika układając jedna po drugiej na talerzu. Patrzę na Nią pytająco i nie wiem czemu zrobiła tyle tego dla Niej i Kim jak myślę.
- Chcę zrobić jutro dobre wrażenie - mówi a ja przypomina sobie o czym mówi i krzywię się co zauważa.
- O co chodzi co? - odkłada foremkę podchodząc do mnie.
Oplata moją talię rękoma i przykłada swoje malinowe wargi do mojego ucha lekko przygryzając jego płatek. Wie, że lubię to i nie mam mowy bym nie wygadał wszystkiego o czym teraz nie chcę mówić.
- Nie chcę byś tam jechała - dyszę ciężko oddychając.
Stan do, którego ta dziewczyna potrafi mnie doprowadzić w takim czasie mnie przeraża ale tylko Ona jest do tego zdolna.
- Czemu nie chcesz? - pyta pogłębiając się w tym.
- Bo będzie tam On - jęczę i doskonale wie o kim mówię.
- Przepraszam Cię Harry ale nie zrobię tego - szepcze cicho i odsuwa się na kilka metrów.
Czuje Jej wzrok, który wypala mnie od wewnątrz i nie mogę się ruszyć.
- Hazz zaufaj mi - pociesza mnie ponawiając wcześniejszą czynność.
Odpycham Ją czując dziwne kłucie przez to, że nie chcę zrezygnować mimo, że Ją o to proszę i myślę co jeszcze mogę zrobić.
- Nie możesz iść na inne? - pytam ale wiem, że nie bo chce być razem z Kim.
Kiwa głową i zabiera jedną babeczkę wychodząc więc za Nią podążam. Łapie Jej małą dłoń i chowam w swojej zaplatając Jej palce wokół moich. Nie przerywa i idzie dalej a ja zwalniam i przyciągam dziewczynę do siebie. Śmieje się gdy widzę jak Jej usta obsmarowane są kremem z  babeczki i szybko oczyszczam je łącząc Nasze usta.
- Kocham Cię - mówię i widzę po chwili zdziwienie Lily.
- Ja Ciebie też - mówi i wtula się w zagłębienie mojej szyi. Oddycham ciężko gdy Jej mała dłoń wędruje w dół mojego ciała. Powstrzymuje Ją i czuje ból gdy patrzy na mnie.
- Chciałem Ci coś powiedzieć! - podnoszę ton i opieram się o ścianę.
Zabieram Jej dłonie przyciągając do swojego torsu i patrze na Jej śliczną twarz i iskierki w oczach.
- Tak? - pyta.
Jej delikatny głos rozchodzi się echem w moich uszach gdy Go odtwarzam i wiem, że muszę Jej to powiedzieć po mimo faktu, że będzie zła.
- Już nie ważne - wykręcam się i próbuje unikać Jej wzroku.
W tej chwili zachowuje się jak idiota i tak się właśnie czuje okłamując Ją.
Chcę stąd wyjść jak najszybciej bo nie mogę Jej okłamywać choć zawsze to była moja specjalność. Całuje dziewczynę i przyciągam do siebie by po chwili wrócić do wcześniejszej pozycji przy ścianie. Podnoszę się i próbuje wyjść gdy mocno łapie za moją rękę.
- Jesteś jakiś dziwny Harry - mówi i czuję troskę w Jej głosie jak i oczach.
- Wydaje Ci się - bełkoczę i odwracam się nie czując już Jej dłoni.
Próbuję chwycić za klamkę ale ktoś z drugiej strony mnie uprzedza i słyszymy dzwonek do drzwi. Moje serce przyspiesza swoje tempo a w głowie krąży miliard myśli kto to. Stoję i za nic nie chcę otwierać drzwi więc odwracam się szybko i tym samym powstrzymuje Lily.
- Nie otworzysz ich - syczę w irytacji gdy się szarpie w  moich ramionach.
- Może dowiemy się kto to? - krzyczy a dzwonek nieustannie dzwoni do czego dochodzi pukanie.
- O co chodzi - rzucam oschle i czekam na odpowiedź.
Krztuszę się własnym oddechem i nie jestem w stanie opisać tego co w tej chwili czuję.
- Kurwa - przeklinam i patrzę na zdezorientowaną dziewczynę.
- Harry? - pyta kiedy ja nie mam na to wyjaśnienia.
Nie może się o tym dowiedzieć bo mnie znienawidzi, czy ja muszę zawsze wszystko spieprzyć?
- Przepraszam ale nie mogę tego zrobić - mówię i przytulam dziewczynę tak długo jak to możliwe.
Nie chcę by się dowiedziała o tym co zrobiłem dlatego szybko muszę znaleźć dobre wyjście.
- Powiedz mi. Wszystko - odsuwa się i grozi krzyżując ręce.
- Ja pobiłem Steve'a - mówię cicho przeczesując swoje włosy.
Oboje wiemy, że robię to tylko wtedy gdy jestem winny i myślę, że i to mi wybaczy. Przecież mnie kocha i zawsze mi wybacza.
- To policja? - pyta cicho a ja przeczuwając, że to nikt inny kiwam głową.
- W takim razie wszystko sobie wyjaśnimy! - mówi.
Jest niezwykle opanowana ale wiem, że dusi w sobie wszystkie emocje i nie daje po sobie poznać jak bardzo ją boli to co robię i to, że nigdy Jej nie słucham tylko robię swoje.
- Chcesz Ich wpuścić? - pytam przerażony.
Nie wyobrażam sobie życia za kratkami tylko dlatego, że w obronie mojej dziewczyny pobiłem jakiegoś frajera, który i tak nigdy mi nie dorówna. To może i jest jakieś wytłumaczenie tej sytuacji. Lily szybko podchodzi do drzwi i chwyta za klamkę po czym przekręca ją i otwiera drzwi. Podchodzę do Niej i otaczam ramionami Jej talię by wiedziała, że Ją kocham i wszystko co robię jest właśnie dla Niej. Widzę dwóch funkcjonariuszy, za którymi nigdy nie przepadałem i staram się zachowywać normalnie.
- Pan Styles? - pyta jeden z Nich i kiwam głową w potwierdzeniu.
Lily przesuwa się do tyłu więc robię to samo i krzywię się gdy zaprasza Ich do swojego domu. Kurwa nie wytrzymam tego.
- Pamiętaj, że Cię kocham i to dla Ciebie - mówię Jej cicho gdy idziemy razem z Nimi do salonu. Myślę, że te słowa nie pogorszą jeszcze bardziej mojej pozycji. Tylko glin mi teraz brakowało bo mam zbyt mało problemów. Ta dwójka siada na kanapie a Lily zajmuje miejsce na jednym ze skórzanych foteli na przeciw Nich. Czuję mdłości a widok jaki teraz przedstawia się przed moimi oczami zachęca do ucieczki.
- O co chodzi? - mówię i opieram się o ścianę.
Zachowuje się normalnie bo nie widzę niczego co by stawiało mnie w złym świetle.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie na pana osobę - mówi ten drugi a irytacja wzrasta gdy dobrze wiem kto to zrobił i pożałuje jeśli jeszcze raz spotkam Go na swojej drodze. Zaciskam szczękę i dłonie kiwając jedynie głową. Przecież nie chcemy abym pobił jeszcze Ich.
- O pobicie i chcemy wiedzieć jak to było - kontynuuje a ja spoglądam co chwile na Lily.
Jej wzrok wpity jest w podłogę i nie ma szans by w tej chwili na mnie spojrzała. Zastanawiam się czy kłamać i pogarszać sprawę bo nie ma opcji bym powiedział im o tym jebanym zakładzie.
- On mnie dostatecznie zdenerwował a ja tylko broniłem mojej dziewczyny bo słowa, którymi Ją określał były nie na miejscu - mówię i zaczyna mnie śmieszyć sposób w jaki to powiedziałem i to, że nie użyłem żadnego przekleństwa.
- Rozumiemy ale musi pan jechać z Nami - oznajmia i wstaje.
Nie było tak źle i nawet nie musiałem się zbytnio wysilać a spotkanie przebiegło szybko. Nigdzie z Nimi nie jadę i nie zostawię tu Lily samej.
- Nigdzie się nie wybieram. Załatwcie to sami, nie zostawię mojej dziewczyny - mówię i spoglądam na Lily.
Nie potrafię odczytać żadnych emocji z Jej wyrazu twarzy co boli bo wydaje się być obojętna na to co się dzieje. Nie patrzy na mnie więc nie podchodzę do Niej choć wszystko czego pragnę w tej chwili to Jej dotyk.
- Wyjdź - odzywa się oschle co cholernie mnie rani.
Próbuje powiedzieć Jej cokolwiek i wyjaśnić to nieporozumienie ale nie daje mi tego. Wstaje i teraz dopiero zauważam łzy ściekające po jej policzkach. Chcę do Niej podejść i Je otrzeć ale odtrąca mnie odwracając się i ponownie żąda bym wyszedł.
- Tego chcesz? - pytam błagalnie.
Chcę zostać, wyjaśnić Jej to gówno ale nie daje mi wyboru i wychodzę zrezygnowany gdy prosi ponownie. Byłem świadomy, że jeśli się dowie o tym pobiciu to właśnie tak będzie ale nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko. Wszystko muszę spieprzyć a dopiero co wybaczyła mi tą sprawę z narkotykami. Nie chciała ze mną wracać a Ja dałem Jej czas i teraz musiałem spotkać Jego i wszystko zrujnować, ponownie. Jestem pozbawiony chęci życia gdy tylko wsiadam do policyjnego samochodu skuty w te jebane kajdanki i czuje się jak kompletny idiota i przestępca, którym nie jestem. Wiem, że teraz cierpi, cierpi przeze mnie.
- Kurwa - mówię i mrużę oczy powstrzymując te głupie łzy.



* Czytasz - komentujesz *


wtorek, 13 maja 2014

KONIEC ?



Nie wiem czy dobrze zrobię ale może trzeba już zakończyć to ff ? ;c
Nie mam czasu, weny a rozdziały są beznadziejne.. Nie wiem czy nie przestać, nom. ;/

Nie komentuje dużo osób, przy takich wyświetleniach i już 31 rozdział powinno być ponad 30 a nawet 40 komentarzy... A jest tylko 18, 20. :c
Może źle robię ale nwm..

I dziękuje bardzo Wam wszystkim za życzenia. <3


niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 31



Jadę dość szybko nie zważając na to w jakim jestem stanie. Droga przebiega szybko a ruch jak na tę porę jest na prawdę mały. Jest niedziela a wszyscy gdzieś zniknęli. Odbija mi się w głowie głos Lily gdy upomina mnie abym zwolnił bo tego nie lubi i abym uważał na drogę. Jedną ręką szukam telefonu aby zadzwonić do Zayn'a i chcę żeby mi towarzyszył tam gdzie mam zamiar jechać. Wybieram Jego numer i czekam chwilę do póki nie słyszę Jego głosu po drugiej stronie.
- Cześć - mówię cicho i czekam na odpowiedź.
- Co jest? - pyta.
Nie rozdrabnia się w szczegóły i mam wrażenie, że coś Go rozprasza i nie ma zbytnio czasu.
- Jadę na siłownie, gdzie zawsze. Będziesz? - pytam i chce aby się tam pojawił.
- Jasne, mogę - ciesze się gdy potwierdza.
- Fajnie, będę za pięć minut - mówię i rozłączam się.
Cieszy mnie fakt, że pomoże mi rozładować złość i nikt na tym nie ucierpi. Po krótkiej chwili jestem na miejscu i czekam przy wejściu na chłopaka. Opieram się o samochód a mój wzrok jest zainteresowany telefonem. Musze jeszcze napisać do Lily i dowiedzieć się, o której mam być jutro bo nie powiedziała mi tego wcześniej.
- Idziemy? - słyszę Zayn'a kiedy parkuje i wysiada z samochodu zaparkowanego tuż obok mojego.
- Jasne - mówię i chowam telefon.
Wchodzimy do środka gdzie wita Nas wysoki szatyn i gestem ręki zaprasza do środka oferując różne treningi i zajęcia. Nie jestem zainteresowany i czekam ze sztucznym uśmiechem aż skończy te bezsensowną konwersację.
- Dzięki ale nie skorzystam - jęczę i kieruje się do szatni.
Jestem gotowy i czekam na chłopaka, który wychodzi chwile po mnie.
- Czyli co chcesz robić? - pyta gdy wchodzę do pomieszczenia. Moje nozdrza atakuje zapach męskich perfum i potu. Czuję na sobie każde spojrzenie, które śledzi moje ruchy i uśmiecham się pod nosem.
- Mam zamiar potrenować - kładę nacisk na ostatnie słowo mając na myśli odreagowanie.
Idę w stronę dość dużego ringu gdzie stoi jak myślę trener i wysoki chłopak, który uczy się obrony. Wygląda to dość śmiesznie bo chłopak jest chudy co widać przez krótką koszulkę a uczy się tego i zastanawiam się po co.
- Frajer - mówię do Zayn'a który zaczyna się śmiać.
- No błagam, przyznam mi racje - jęczę pokazując na chłopaka, który nie ma pojęcia co robi.
Stoi do mnie tyłem dlatego nie umiem rozpoznać Jego twarzy i czekam chwilę dopóki nie skończy tej szopki.
- Długo jeszcze będziesz się w to bawił? - krzyczę.
Nie lubię specjalnie czekać na swoją kolej dlatego ładnie proszę aby skończył to gówno i pozwolił mi potrenować bo to On zaraz stanie się moim celem. Odwraca się słysząc mój głos a ja stoję oszołomiony szturchając Zayn'a w ramię.
- Patrz kogo tu mamy - drwię z chłopaka i śmieje się w Jego stronę.
Jest jeszcze śmieszniejszy gdy próbuje być zły i zaciska swoje małe piąstki.
- Jak przyjaciółka mojej dziewczyny mogła być z Tobą? - naśmiewam się z Niego chcąc doprowadzić Go do takiego samego stanu jak On mnie gdy zbliżył się do Lily.
- I nie wiem jakim cudem Ty zbliżyłeś się do takiej dziewczyny jak moja Lily? - śmieje się a twarz chłopaka z każdą chwilą staje się bardziej czerwona.
- Zamknij się! - krzyczy a ja w porównaniu do Malik'a mam większy ubaw.
- Daj mu spokój - mówi i próbuje mnie odciągnąć.
- Oszalałeś? Nie dam, nie po tym co widziałem i co chciał zrobić Lily - krzyczę wyrywając się chłopakowi.
Mój wzrok ponownie odnajduje chłopaka i ciesze się z owocnego obrotu spraw. W głębi wiem, że Lily nie chciałaby tego i kazałaby mi przestać, dać spokój i wyjść ale teraz Jej tu nie ma.
- I co teraz? - śmieje się wchodząc na ring.
Trener podchodzi do mnie tłumacząc, że jest zajęty i każe czekać na swoją kolej co mnie irytuje.
- Spierdalaj bo teraz moja kolej! - warczę i zakładam Jego rękawice po czym zbliżam się do Steve'a.
- I co teraz? - mówię i wyciągam rękę aby zadać cios czego nie robię obserwując reakcje chłopaka.
Kuli się zasłaniając swoją twarz i prosząc o to bym zostawił Go w spokoju.
- Nie zapomniałem jeszcze o tym co chciałeś od mojej dziewczyny i Ty pewnie też. Teraz tego pożałujesz a i jeszcze jedno - mówię zbliżając się do przerażonego chłopaka. - Zbliż się do Niej choćby na kilometr, spójrz na Nią a Cię zabije - warczę trzymając skrawek Jego koszulki.
- Zrozumiałeś? - krzyczę popychając Go do tyłu.
- T-tak - jąka się kiwając chaotycznie głową.
- Dobrze a teraz spierdalaj! - mówię i uderzam ręką w podłogę na co chłopak szybko z niego ucieka.
Śmieje się a złość w magiczny i dość zabawny sposób ze mnie uleciała.
- Serio Harry? - pyta Zayn gdy schodzę.
Dość dziwnie na mnie patrzy i wygląda na to, że nie podoba mu się moja zazdrość i to jak załatwiam gości, którzy patrzą na moją Lily tak jak ja tego nie chcę.
- Serio Zayn - mówię i patrzę na trenera, który robi to samo.
Zaprasza mnie na ring uśmiechając się i rzuca mi wcześniej zdjęte rękawice. Myślę o wszystkim przed poznaniem Lily i o tym jaki wtedy byłem o dzisiejszym dniu i o tym co moja zazdrość robi w Naszym związku. Musze się jej szybko pozbyć inaczej obawiam się, że Lily nie będzie dumna z tego, że każdy chłopak, który na Nią spojrzy będzie przeze mnie okaleczony. Zadaję cios za ciosem a gniew znika z każdą myślą o dziewczynie. Jestem zmęczony ale trening w pewien sposób pomaga mi i pozwala odreagować te dziwne uczucia. Patrząc na trenera dziwie się, że jest bardziej zmęczony ode mnie i śmieje się gdy moja siła pokazała mu, że nie warto abym czekał na swoją kolej. Zdejmuje rękawice i pociera boląca rękę krzywiąc się i spogląda na mnie gdy uważnie obserwuje Jego ruchy. Upijam łyk wody i zawieszam ręcznik na szyi po czym siadam na jednym z krzeseł czekając na Malik'a. Mężczyzna podchodzi do mnie i siada obok przyglądając mi się uważnie co niezwykle irytuje.
- Nie gap się tak! - syczę przez zęby upijając kolejne łyki wody.
Denerwuje mnie Jego obecność więc czekam z niecierpliwością na Malik'a i chcę aby sobie poszedł.
- Jesteś w tym na prawdę dobry. Trenowałeś? - pyta i kiwam tylko głową w potwierdzeniu.
- Może wiesz.. - przerywa przeczesując swoje włosy.
- Może co? - ponaglam gdy widzę Zayn'a w drzwiach.
- Chciałbyś trenować młodszą grupę? Tak na początek? - mówi i czuje zdenerwowanie w Jego głosie.
Uśmiecham się podpierając na łokciach i analizuje Jego propozycje.
- Może. Zastanowię się - mówię poklepując mężczyznę po plecach.
Porywa się i wstaje w tym czasie na co się śmieje bo ewidentnie się mnie boi po tym jak Go wcześniej potraktowałem. Zmierzam w stronę drzwi i zabierając torbę wychodzę.
- Jak chcesz możesz jechać - tłumaczę chłopakowi na co przytakuje i wychodzi.
Wchodzę do szatni gdzie zastaje Steve'a co mnie bardzo dziwi.
- Nie boisz się już? - pytam ściągając koszulkę.
Chce mi się śmiać gdy widzę kątem oka jak przygląda się moim tatuażom. Zastanawiam się czy miałby odwagę by zrobić sobie choć jeden taki jak mam ja. Dalej stoi tak jak Go zastałem nie odzywając się ani słowem.
- Nie - słyszę Jego głos, który jest znacznie pewniejszy niż wcześniej.
Patrzę na Niego i unoszę brwi ze zdziwienia gdy pewny siebie spogląda na mnie.
- Więc co tu kurwa robisz? - syczę przez zaciśnięte zęby. Ten koleś naprawdę potrafi irytować.
- Chce się założyć - mówi.
Zaczyna się śmiać i podnoszę brwi ze zdziwienia, że ten słaby koleś chce się ze mną założyć. Wiem, że nie ma ze mną najmniejszych szans na cokolwiek co wiąże się z siłą bo On po prostu nic nie posiada i jest wrakiem prawdziwego mężczyzny więc wygram z Nim każdy zakład.
- O co niby? - drwię zabierając wszystkie rzeczy.
Wychodzę a chłopak podąża za mną dość blisko i wręcz czuje Jego oddech na moich plecach. Odwracam się gwałtownie a ten wpada na mnie i spogląda przerażony.
- Możesz kurwa zachować odstęp do cholery? - mówię wściekły i śmieje się gdy cofa się i przytakuje.
Zachowuje się jak marionetka, której wszystko możesz zrobić i powiedzieć a ona to zrobi bo będzie zbyt przerażona konsekwencjami z tego jeśli się sprzeciwisz. Pakuje torbę do mojego auta i opieram się o nie krzyżując ręce i czekam na szczegóły Jego zakładu.
- Czego chcesz? - pytam i karzę się streszczać.
 - Mamy miesiąc aby się przygotować - mówi a ja coraz bardziej mam ochotę mu przywalić.
- Ale na co kurwa? - syczę.
- Na walkę, która będzie pod koniec - mówi na co mam ochotę się śmiać bo każdy wie, że nie ma ze mną żadnych szans. Nawet minimalnych.
- I jeśli wygram zostawisz swoją dziewczynę - twierdzi przekonany, że wygra a złość, która uleciała powraca z podwójną siłą. Chce się na Niego rzucić i zabić za to jak głupi jest ten zakład i nie mogę stracić Lily, nie pozwolę na to by była z kimś innym niż ja. Nie widzę takiej wizji. Chwytam chłopaka za bluzkę i obracam przygniatając Jego ciało do mojego auta.
- Słuchaj kurwa nie będzie takiego popierdolonego zakładu, nie o moją Lily! Po za tym Ty nie wygrasz ze mną, nigdy! Moja Lily na pewno nie zechce takiego frajera jakim jesteś bo kocha mnie! - krzyczę pełen gniewu.
Moja pięść z impetem atakuje Jego twarz gdy widzę jak się uśmiecha. Gdzie się podział ten wystraszony chłopak z ringu co? Nie mogę się powstrzymać i popycham Go na ziemię po czym upada i próbuje się podnieść.
- Zabije Cię! - krzyczę głośniej i okładam Jego ciało swoimi pięściami. Jak On może nawet pieprzyć takie głupoty związane z moją Lily. Pożałuje tego i nie odpuszczę a Lily na pewno nie pójdzie na te cholerne studia choćby nie wiem co. Nie pozwolę na to, nie jeśli codziennie będzie musiała przebywać w Jego towarzystwie. Już ja się zatroszczę o to, że nigdy się do Niej nie zbliży a jeśli tego spróbuje to na prawdę słowa i groźby staną się prawdą. Twarz chłopaka jest poobijana i w każdym zakamarku znajduje się czerwona ciecz. Jestem zadowolony z tego i podnosząc się zbliżam się do Niego.
- Jeszcze raz coś powiesz o mojej Lily lub się zbliżysz a załatwię Cię gorzej - mówię i poklepuje czerwony policzek chłopaka. Chce coś powiedzieć ale Jego twarz jest w na prawdę złym stanie.
- Nie wiesz z kim masz do czynienia więc radze się dowiedzieć i spieprzać ode mnie i mojej dziewczyny bo jeśli piśniesz komuś jedno słówko zabije Cię jasne? - syczę przez zęby i puszczam Go gdy przytakuje. Rozglądam się dookoła i szybko wsiadam do auta odjeżdżając.





* Czytasz - komentujesz *



sobota, 10 maja 2014

Rozdział 30



Podjeżdżamy pod mój dom i każdy wzrok ląduje na mojej osobie.
- Co? - jęczę.
- Powinieneś odpocząć - słyszę Lily i wywracam oczami.
- Ja Cię zawiozę - twierdze i jestem tego pewny.
- Piłeś - marudzi i chce aby to Liam Ją odwiózł co mnie irytuje.
Chce odpuścić i nie pokazywać, że jestem zazdrosny bo muszę nad sobą pracować ale nie pozwolę Jej przebywać z Nim.
- Już postanowiłem - uśmiecham się całując Lily po czym wysiadam i zajmuje wcześniejsze miejsce Liam'a.
Patrzy na mnie więc jeszcze szybciej chce opuścić to miejsce.
- Coś jeszcze? - pytam starając się nie okazywać żadnych uczuć.
- Nic - mówi.
Zamykam drzwi i z piskiem opuszczam Ich. Śmieje się sam do siebie i zwalniam już po pierwszym zakręcie.
- Jesteś niemożliwy - marudzi przesiadając się do przodu.
- Nie mogłaś zrobić tego wcześniej? - pytam w irytacji gdy rozprasza moją uwagę.
- Jesteś pijany i prowadzisz? Kto tu jest niemożliwy? - odpowiada pytaniem na pytania po czym zanosi się śmiechem.
- Nie jestem pijany a po za tym to Twoja wina bo byłaś tego powodem kochanie - mówię układając moją dłoń na Jej udzie.
- Prowadzisz, skup się! - karze strzepując moją rękę.
Śmieje się i spoglądam na Nią przez chwile po czym wracam wzrokiem przed siebie.
- Nie patrz tak na mnie - mówi na co się śmieje.
- Dobrze - twierdzę a reszta drogi mija Nam w ciszy.
Parkuję i wysiadam okrążając samochód i pomagając Jej wysiąść.
- O której mam jutro przyjechać? - pytam gdy zaprowadza mnie do domu.
Znamy się długo ale nigdy tu nie byłem. Wchodzi do środka zapraszając mnie i idę w Jej ślady gdy ściąga buty i kurtkę.
- Zostaniesz? - pyta gdy wchodzi do kuchni ignorując moje wcześniejsze pytanie.
- Taa - mówię i podążam za Nią obserwując jak przygotowuje wodę.
- Kawa? - pyta i kiwam twierdząco. Musze odreagować a mocna kawa rozbudzi mnie zwłaszcza po nieprzespanej nocy. Siadam obok dziewczyny i uważnie patrzę na Nią gdy przygotowuje ją.
- Ładnie wyglądasz od tyłu - mówię i przyciągam Ją w pasie do siebie.
Siada na moich kolanach a ja słyszę Jej cudowny śmiech.
- Brakowało mi tego - mówię i całuję odkrytą skórę dziewczyny.
- Nie przeszkadzaj - jęczy i wyrywa się z mojego uścisku.
Nagle słyszymy dźwięk dzwonka i oboje jesteśmy zdziwieni.
- Kto to? - pyta opierając się o blat.
- Nie wiem ale się dowiem - mówię i idę otworzyć a gdy to robię doznaje szoku.
- Co tu robisz? - syczę przez zęby zaciskając szczękę w irytacji.
Przede mną stoi ta sama blondynka, która pocałowała mnie w barze na oczach Lily.
- Hej Harry - mówi swoim słodkim głosem, który na prawdę zaczyna denerwować człowieka.
- Kto to? - słyszę głos Lily, która za chwilę staje oszołomiona obok mnie. Przyciągam Ją blisko do siebie całując w usta po czym patrzę bezczelnie na blondynkę. Widzę kątem oka jak Lily zaciska swoją pięść na mojej koszulce i już na kilometr widać, że nienawidzi tej dziewczyny.
- Po co tu przyszłaś? - Jej ton jest chłodny gdy odzywa się do blondynki.
- Gdybyś wiedziała co Twój chłopak mi mówił zmieniłabyś zdanie - mówi.
- Co kurwa? - krzyczę i zaciskam pięści.
Hamuje się żeby Jej nie potraktować jak ostatnio a Ona jeszcze tu przychodzi i mówi to tylko po to, żeby Lily mi nie wierzyła i straciła zaufanie ale nie pozwolę na to. Zachowuje dystans myśląc o Lily i powstrzymuje się czekając na dalszy rozwój.
- Ale to prawda kochana - zwraca się do Lily pocierając Jej ramię, które szybko odtrąca.
- Spokojnie, jesteś jakaś nerwowa - mówi posyłając Jej sztuczny uśmiech.
- Spieprzaj ode mnie - grozi Jej Lily a ja uśmiecham się wgłębi na to jak potrafi być o mnie zazdrosna.
Dziewczyna zbliża się do Niej i mówi coś czego nie mogę usłyszeć bacznie obserwuję reakcje Lily. Jej źrenice powiększają się, szczęka zaciska a uścisk wokół mnie zaciska do granic. Jej usta formują się w cienką linię i wiem, że powiedziała coś aby mnie pogrążyć a Lily pewnie w to uwierzy.
- Spierdalaj ode mnie i od Harry'ego. Nie wierzę w żadne Twoje słowo! - krzyczy popychając dziewczynę.
Oboje jesteśmy w szoku gdy Lily z impetem uderza tą dziewczynę w twarz i gdyby nie moja interwencja rzuciłaby się na Nią z pięściami. Łapię Lily mocno w pasie przyciągając do siebie i co chwile Ją uspokajam. Cofam się kilka kroków zostawiając tamtą dziewczynę samą i zamykam drzwi nadal ciasno trzymając Lily przy sobie.
- Uspokój się już - śmieję się gdy przeklina i wierci się.
- Nie! Puszczaj mnie - krzyczy i tym razem rzuca wyzwiskami na moją osobę po czym zaczyna szczypać moją skórę.
- Zostaw! Dość tego kochana - mówię i obracam Ją tak aby hamować Jej każdy ruch.
- Teraz masz się uspokoić! - rozkazuję przyciskając Jej ciało do mojego.
Spoglądam w Jej oczy, w których mogę wyczytać jeszcze gniew na co się śmieję.
- Załatwiłaś Ją, uczysz się od najlepszych - mówię i śmieję się a dziewczyna po chwili dołącza do mnie.
- Bo mam świetnego nauczyciela - twierdzi i całuje mnie.
Uśmiecham się do Niej i nasuwa mi się na myśl jedno pytanie, które chce i muszę Jej zadać.
- Co Ci mówiła? - pytam ciekawy.
- Nic takiego, na prawdę - posyła mi szybki uśmiech i wiem, że nie mówi mi prawdy.
- Kłamiesz, byłaś taka wkurzona - mówię przyciskając Ją aby wreszcie powiedziała mi prawdę.
- Serio? - jęczy przytulając mnie tak jakby to miało Ją uwolnić od odpowiedzi.
- Tak kochanie - uśmiecham się spoglądając w Jej tęczówki.
Spogląda na mnie przez chwilę i spuszcza wzrok bawiąc się końcem mojej koszulki.
- Powiedziała, że od początku chciałeś zacytuje 'pieprzyć ją' ale Ona stawiała opór i powiedziała jeszcze, że nic dla Ciebie nie znaczę - mówi i czuję jak Jej głos drży.
Z każdym kłamstwem jakie ta dziewczyna powiedziała mojej Lily mam większą ochotę by wyładować gniew znajdujący się we mnie.
- Nie wierzysz w to? - pytam obawiając się odpowiedzi.
Jestem spokojny bo gdyby w to wierzyła już dawno wyrzuciłaby mnie tak jak blondynę.
- Nie, ufam Ci - mówi składając pocałunek na moich wargach.
- Musze odreagować - mówię i całuję dziewczynę w czoło po czym wychodzę szybko z Jej domu.
Biegnie za mną do wyjścia chcąc wiedzieć dlaczego i gdzie idę.
- Nie zrobię nic głupiego, obiecuje - zapewniam Ją gdy wsiadam do samochodu twierdząc, że tego nie zrobię. Chcę wiedzieć, że mi wierzy ale sam sobie nie ufam i nie wiem co będzie moim celem.




* Czytasz - komentujesz *


Przepraszam Was, że takie krótkie ostatnio te rozdziały ale jakoś tak brak weny ale staram się wymyślać zawsze coś nowego i pisać dla Was jak najszybciej i dodawać, nawet takie krótkie ale dodać.
Przepraszam.






środa, 7 maja 2014

Rozdział 29



- Proszę Cię otwórz - błagam aby choć dała mi pięć minut na wyjaśnienia. Nie chcę niczego innego ale wiem, że ranię Nas oboje.
- To były narkotyki? - dobiega do mnie Jej drżący głos. Zayn wszystko Jej powiedział i teraz już wiem, że straciłem wszystko. Zaciskam powieki i pozwalam pojedynczym łzom spływać po policzkach. Kiwam głową ale nie odpowiadam. Słyszę Jej kroki co oznacza, że odchodzi uznając moją cieszę jako potwierdzenie.
- Kocham Cię! - krzyczę załamany.
Słyszę chłopaków i Jej płacz ale jestem całkiem bezradny i nic nie mogę zrobić. Moje serce bije szybciej w nadziei gdy słyszę kroki w moją stronę. ktoś otwiera drzwi a moje oczy napotykają tęczówki Kim.
- Gdzie Ona jest? - mówię błagalnie.
Wszystko czego chcę to spotkać się z Nią, wyjaśnić to, zapomnieć i przytulić do siebie.
- Jesteś dupkiem! - mówi wymierzając mi w policzek.
Czuję ból ale to nie dorównuje temu co mam w sercu.
- Wiem o tym, przepraszam - mówię i spoglądam za ramię dziewczyny gdzie Ją widzę. patrzy na mnie zalana łzami wtulając się w ramiona Niall'a. Jestem załamany i wściekły tym, że On pociesza moją Lily, że cierpi przeze mnie i jest tak daleko ode mnie.
- Ona Cię nie kocha rozumiesz? - krzyczy próbując zamknąć drzwi ale w ostatniej chwili zatrzymuje Ją.
- Nie mów tego - jęczę a Jej słowa są dla mnie jak nóż w plecy. To wszystko tak cholernie boli.
- Mówię tylko prawdę bo Ty tego nie potrafisz - rani mnie ponownie a ja wciąż nieprzerwanie spoglądam na Lily.
- Ale wiem, że tego nie powiedziała, wiem to! - zapewniam się, że kłamie i moja Lily nigdy by tego nie powiedziała.
- Spieprzaj z Jej życia! - mówi.
Tym razem spoglądam na Nią i ostatni raz moje spojrzenie spotyka Jej zapłakane oczy. Kim zamyka drzwi a ja nie potrafię powstrzymać łez. Będę walczył o Nią i tak łatwo się nie poddam. Nigdy nikogo tak bardzo nie kochałem jak Lily i teraz nie zrezygnuje tak łatwo.
- Nie poddam się, kocham Cię! - krzyczę ostatni raz i odchodzę.
Wsiadam do samochodu i siedzę myśląc o Niej. Nienawidzę siebie za to jak ranię osobę, która jest dla mnie najważniejsza. Pierwsza rzecz jaka wpada mi do głowy to upić się więc szybko wyjeżdżam i udaje się do baru, w którym gościłem wczoraj. Jestem ściekły i nigdy nie czułem się gorzej jak teraz. Może Lily potrzebuje czasu by sobie to poukładać i zrozumie, ze ja na prawdę powiedziałem to żeby Ją chronić. Po kilku minutach byłem na miejscu i wchodząc zająłem wolne miejsce. Jakoś w ciągu dnia jest tu sporo ludzi niż w nocy.
- Coś podać? - słyszę piskliwy głos wysokiej blondynki w skąpej, czarnej spódniczce i bluzce z dekoltem. Gapię się na Nią i składam zamówienie po czym odchodzi. Patrze na Jej seksowny tyłek i wyobrażam sobie co bym mógł z Nią zrobić oraz to co Ona mogłaby dać mi. Kręcę głową próbując pozbyć się tych myśli bo jedyną osoba, z którą mógłbym się kochać jest Lily choć nie chce o Niej teraz wspominać. Blondynka przynosi moje zamówienie i ku mojemu zdziwieniu siada na przeciwko. Trzepocze rzęsami, które są diabelnie długie i wiem, że są sztuczne bo moja Lily nigdy nie nakłada tak dużo tapety na twarz a Ona ma jej sporo. Lily prawie się nie maluje i to jest tym, który lubię.
- Jestem Kate - przedstawia się podając mi dłoń.
Jest całkowitym przeciwieństwem mojej Lily, która nigdy nie zrobiłaby z siebie tak sztucznej laski w krótkiej spódniczce na co bym nie pozwolił.
- Harry - mówię i ściskam Jej dłoń na co śmieje się co mnie denerwuje.
Posyłam dziewczynie słaby uśmiech i znów upijam łyka piwa.
- Czemu się upijasz? - pyta a Jej piskliwy głos drażni mnie jeszcze bardziej.
- Nie ważne, czemu Cię to interesuje? - warczę i skupiam mój wzrok na butelce. Dziewczyna bierze moją dłoń ściskając ją lekko na co czuje mdłości chcąc dowiedzieć się jaka jest przyczyna zabijania moich smutków.
- Dziewczyna - mówię krótko nie zagłębiając się w szczegóły bo nie będę ogłaszał tego całemu światu.
- Wiem coś o tym - piszczy a ja przewracam oczami.
Wiem, że siedzi tu i będzie mnie zagadywać co chwile przynosząc nowe piwo i upijając mnie po czym zaciągnie do łóżka. Znam takie typy dziewczyn bo nie raz spotykałem się z takimi na imprezach i zawsze kończyło się tym samym ale teraz mnie to nie kręci.
- Mogę Ci pomóc - zapewnia uśmiechając się.
- Wątpię w to - mówię spoglądając za okno.
Moje oczy napotykają jeden interesujący punkt a usta otwierają się szeroko w zdziwieniu. Nie mogę złapać powietrza i nadal przyglądam się Jej i chłopakom.
- Co do cholery? - mówię a dziewczyna idzie w moje ślady i patrzy w to samo miejsce.
- To Ona? - pyta a ja przytakuje nie odrywając wzroku od Lily.
Chcę wstać i pobiec do Niej by wszystko wyjaśnić ale blondynka zatrzymuje mnie łapiąc za rękę. Spoglądam na Nią gdy wstaje kierując się w moją stronę. Przypuszczałem, że chce coś powiedzieć ale patrząc na punkt za mną uśmiecha się i przywiera swoimi wargami na moje. Szybko Ja odpycham i wycieram swoje usta po czym patrzę na dość szczęśliwą dziewczynę.
- Co Ty kurwa wyprawiasz co? - krzyczę popychając dziewczynę gdy ta nadal patrzy na coś za mną i się uśmiecha. Odwracam wzrok widząc Lily we łzach i chłopaków. Niall znów obejmował Ją trzymając w ramionach co mnie podwójnie wkurza bo jest moja i nikt nie ma prawa Jej dotykać, nawet Niall.
- Kurwa - przeklinam patrząc na dziewczynę.
Cofa się gdy podchodzę bliżej i teraz jestem pewny, że mi nie wybaczy.
- Kurwa Lily to nie tak, Ona mnie pocałowała, nie znam Jej uwierz mi! - błagam.
Kiwa przecząco głową a moje serce pęka gdy widzę jak cierpi.
- A jak? Całowałeś Ją! - krzyczy wyrywając się z uścisku blondyna, który protestuje.
- Puść Ją do cholery! - warczę i zaciskam szczękę czekając aż wykona moje polecenie. Rozluźnia uścisk a Lily podchodzi do mnie patrząc mi prosto w oczy.
- Lily kocham tylko Ciebie, spójrz mi w oczy! - żądam i ujmuje Jej twarz w dłonie tak by na mnie spojrzała.
- Kocham Cię - mówię cicho patrząc w Jej zalane łzami oczy i czekam.
- Nie - mówi zabierając moje dłonie.
Nadal trzyma je zaplatając w swoje małe dłonie i oddala się na kilka kroków.
- Nie zostawiaj mnie, uwierz mi nie znam Jej i nie pocałowałem. Ona się na mnie rzuciła, nie skrzywdziłbym Cię specjalnie, wtedy bałem się, że Ci coś zrobią i dlatego to powiedziałem. Gdybym wyznał prawdę nie chcę myśleć co by Ci zrobili kochanie, bałem się. Chciałem Cię chronić i wiedz, że nigdy nie pocałowałbym nikogo innego - mówię łamiącym głosem patrząc nieprzerwanie w Jej oczy. Powiedziałem całą prawdę i to co czuje dlatego jestem pewny, że teraz mi wybaczy ale zajmie to trochę czasu jak na nowo mi zaufa.
- Nie wiem Harry - mówi cicho szlochając.
Przygryza zdenerwowana dolną wargę i patrzy na tą dziewczynę. Przyciągam Lily do siebie zamykając Jej drobne ciało w swoich ramionach. Przekręcam Nas o kilka stopni spoglądając na blondynkę.
- A teraz spierdalaj! - warczę i z pełnym gniewem spoglądam na Nią.
Dziewczyna stoi oszołomiona patrząc na Nas i nadal nie wykonuje mojego polecenia.
Nie słyszałaś do cholery? Spieprzaj! - krzyczę i całuje głowę Lily zaciągając się Jej cudownym zapachem.
- Nie zasługujesz na Niego suko! - mówi a moje mięśnie napinają się jak i szczęka po czym uwalniam Lily i podchodzę do dziewczyny.
- Coś Ty kurwa o Niej powiedziała? - warczę popychając Ją do tyłu.
Upada na stolik pijanego kolesia, którego łapy lądują na Jej tyłku. Krzywi się krzycząc by Ją zostawił na co się śmieję.
- I kto tu jest suką? Tona tapety i krótka spódniczka? Sorry ale to nie robi na mnie wrażenia, jesteś sztuczna! - krzyczę i odchodzę od tej szopki.
Lily spogląda na mnie oszołomiona i wpada w moje ramiona gdy je dla Niej rozkładam.
- Kocham Cię, tak bardzo - zapewniam.
- Ja Ciebie też - szepcze i mocniej zaciska uścisk na co się śmieje.
- Brakowało mi Ciebie - mówię podnosząc Ją na swoją wysokość.
- Ale nie chcę z Tobą mieszkać - mówi.
Czuje kłucie w sercu i pytam dlaczego.
- Wiesz daj mi czas. Musze to przemyśleć - oznajmia a ja kiwam na potwierdzenie.
- Dam Ci tyle czasu ile zechcesz o ile do mnie wrócisz - mówię całując Jej malinowe usta.
Uśmiech się przez pocałunek i potwierdza. Przytulam Ją i spoglądam na chłopaków widząc jak się uśmiechają.
- Wrócisz ze mną? - pytam obawiając się odpowiedzi.
- Tak ale tylko dziś. Jutro muszę jechać.. - przerywa spoglądając na mnie nerwowo.
Uśmiecham się i wiem o co Jej chodzi. Jestem wkurzony na to, że będzie tam też Steve ale nie pokazuję tej zazdrości a dzisiejszy dzień muszę wykorzystać z Nią najlepiej jeśli się wyprowadzi.
- A zawieść Cię mogę? - pytam przygryzając wargę.
Kiwa głową i uśmiech się gdy wychodzę z baru z Nią na rękach. Bawi się moimi loczkami mówiąc coś czego zrozumieć nie mogę.
- To dziwne prawda? - pyta nie odrywając wzroku od moich włosów.
- Ale co? - pytam gdy jesteśmy już w samochodzie.
- To jak szybko się godzimy i jak łatwo kłócimy - szepcze tak abym tylko ja to mógł usłyszeć.
- Przepis na udany i wieczny związek - mówię i przygryzam wargę przyciągając Ją do siebie.
- Co Wam jest? - pytam chłopaków, którzy patrzą na Nas dość dziwnie.
- Nie wiem  co jest gorsze. To że jesteście skłóceni czy to jak bez opamiętania musisz Ją obmacywać i całować - skarży się Niall na co każdy wybucha śmiechem.
- Jak nie wiesz co to miłość to zamknij japę! - warczę całując Lily w czoło.




* Czytasz - komentujesz *


Przepraszam, że rozdziały ostatnio są smutne i przygnębiające ale taki też mam okres w życiu i wszystko jest bez sensu. Jest koszmarnie i nie mam na nic siły ale pisze to dla Was. To mi sprawia przyjemność i pozwala się od tego gówna oderwać i pisze smutno i nie mam weny dlatego są krótkie, znacznie krótsze od pozostałych i takie bez sensu ale taki okres trudny i depresja. Trzeba przezwyciężyć.
Przepraszam. :C Ten rozdział jest do bani.

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 28



Nie mam już na siły. Nie wiem czy jest jakikolwiek sens by ten związek istniał bo zazdrość Harry'ego zawsze wszystko psuje i nic nie może trwać dłużej niż jeden pieprzony dzień bo zawsze, któreś z Nas zawali.
- Nie, nie przez Ciebie - mówię i tłumaczę Jej aby nie zadawała mi więcej zbędnych pytań. Wracamy do pokoju i po chwili dziewczyna zasypia ale ja nie mogę myśląc ciągle o Harry'm i o tym gdzie teraz jest. Gapie się nie przerwanie w wyświetlacz telefonu czy aby nie napisał lub nie dzwonił ale pustka. Zastanawiam się nad decyzją, która może być bolesna dla Niego ale jeśli się nie zmieni nie daje mi innego wyjścia. Może gdy się rozstaniemy będzie się hamował a przytłaczająca mnie zazdrość w końcu gdzieś uleci. Pocieszam się tym ale każdy wie, że to się nigdy nie stanie.

* Perspektywa Harry'ego *

Jechałem szybko i nadal byłem wściekły przez to co mi powiedziała. Jeśli ma mi za złe to, że zjawiłem się tam wtedy z chłopakami mogła to powiedzieć od razu i nie bawić się ze mną w ten związek. Podjeżdżam pod najbliższy bar, który jest jeszcze czynny. Wchodzę, składam zamówienie i już po chwili wypijałem kieliszek za kieliszkiem. Straciłem poczucie czasu i nie miałem najmniejszej ochoty by tam wracać dlatego zabieram klucze i wychodzę. Postanawiam jechać do domu chłopaków bo tam zawsze mogę wracać po mimo, że mam własny dom ale Ona tam jest i nie chcę się denerwować niepotrzebnie. Droga jest dłuższa a ja jestem zmęczony ale po kilkunastu minutach jestem na miejscu i jedyne czego teraz chcę to spać. Otwieram drzwi i nawet nie zapalam światła bo dobrze znam pomieszczenia. Jestem zmęczony tym wszystkim i gdybym wiedział, że znów się pokłócę z Lil nie dopuściłbym do tego.

*Następnego dnia*
Budzę się następnego dnia a moja głowa wręcz eksploduje.
- Kurwa - przeklinam i próbuje wstać po czym kieruje się do kuchni w celu zrobieniu mocnej kawy. Zapalam papierosa i właśnie myślę o tym, że w domu Lily szybko kazałaby mi go wyrzucić i już nigdy nie palić ale teraz mam to gdzieś bo jej nie ma. Nie tyle co jest na to wręcz uczulona bo tego nie lubi ale znów męczyłaby mnie, że to szkodzi. Biorę kubek i siadając w salonie włączam telewizor. Nic ciekawego nie przykuwa mojej uwagi dlatego wypijam kawę i sprawdzam swój telefon. Widzę dwa nieodebrane połączenia od Zayn 'a dlatego naciskam słuchawkę i czekam aż odbierze.
- Czego chcesz? - pytam a ból głowy nasila się z każdą czynnością.
- Gdzie Ty jesteś do cholery? - syczy na co Go karcę bo widzę, że jest w lepszy stanie niż ja.
- W domu, nie ważne. Emily gdzieś tam jest? - pytam ale nie koniecznie chcę wiedzieć.
- Nie, jeszcze śpi ale wiem o wszystkim - oznajmia a ja wściekam się na nią jeszcze bardziej.
- Już Ci powiedziała? - mówię.
- Nie musiała. Wszystko słyszałem i zachowałeś się jak zazdrosny dupek! - warczy stając po stronie Lily.
- Spierdalaj bo nie chce mi się kłócić - warczę i chcę się rozłączyć ale mnie powstrzymuje.
- Masz ten towar z wczoraj? - pyta czekając na odpowiedź.
- Mam i to załatwię - potwierdzam i rozłączam się po czym rzucam telefon i zmierzam do łazienki. Biorę zimny prysznic, który kojąco działa na moje napięte mięśnie. Jestem wściekły na Lily ale nadal myślę o tym i czy Zayn miał rację i czy to ja ponownie muszę ją przepraszać. Po kilkunastu minutach jestem gotowy i spoglądam na zegarek. Za godzinę muszę tam być i załatwić tą cholerną sprawę by nikt się nie dowiedział. A jeszcze tego mi brakuje, żeby Lily to widziała. Siedzę bez sensu myśląc o wszystkim i o tym czy to wszystko na prawdę jest warte tego wszystkiego.

* Perspektywa Emily *

- Gdzie On kurwa jest? - pytam wściekła Zayn'a, który doskonale wie gdzie teraz jest Harry. Wstałam dość wcześnie i słyszałam całą Jego rozmowę ze Styles'em dlatego muszę się tego dowiedzieć ale chłopak mi nie pomaga.
- Nie mogę Ci powiedzieć - jęczy gdy piorunuje Go wzrokiem i dosłownie stawiam pod ścianą bez wyjścia.
- Albo mi powiesz albo tego pożałujesz - ostrzegam i czekam tylko na to jak się podda.
- Ok ale nie mieszaj mnie w to co się wydarzy! - warczy i podaje mi małą karteczkę po czym szybko wybiegam z domu i jadę pod wskazany adres. Zastanawiam się nad Jego słowami i wciąż echem odbija mi się to Jego 'to co się wydarzy'. Nie wiem o co mu chodziło ale mam nadzieję, że nie będzie gorzej i jakoś to rozwiążemy. Po kilku minutach jestem na miejscu i gdy chcę wysiąść zauważam Harry'ego, który kieruje się w stronę swojego auta. Chowam się i czekam kiedy wyjedzie po czym śledzę go. Miał na sobie czarne dresy i bluzę w tym samym kolorze. Wyglądał dość dziwnie dlatego muszę się dowiedzieć o co tu chodzi. Dziwie się gdy jedzie w mało zaludnione miejsce i zachowuję większy dystans by mnie nie zauważył. Zatrzymuje się przy starych garażach po czym wysiada i rozgląda się wyciągając białą paczkę z tylnego siedzenia. Próbuję dowiedzieć się w jakim celu tu jest i co trzymał w dłoni ale jest za daleko dlatego wysiadam i bezszelestnie podchodzę bliżej gdy zniknął za jednym z nich. Moje serce bije jak oszalałe a ja jestem coraz bardziej ciekawa dlatego zbliżam się o jeszcze dodatkowe kilka metrów. Widzę Harry'ego i dwóch dość napakowanych kolesi.
- Co jest? - mówię nie wierząc w to co widzę.
Harry wręcza im paczkę i tłumaczy coś ale nie jestem w stanie tego usłyszeć. Jeden z Nich wyciąga broń a ja otwieram usta by coś wykrzyczeć ale wiem, że nie mogę dlatego stoję tam zszokowana strasznie bojąc się o Harry'ego. Oddala się trzymając ręce w górze. Na głowie ma kaptur i czarne okulary na nosie więc ci mężczyźni na pewno Go nie rozpoznają. Boje się o chłopaka ale nie mogę nic zrobić bo wiadomość o tym, że mają broń przeraża mnie jeszcze bardziej. Wymieniają między sobą kilka zdań po czym Harry wyciąga telefon tłumacząc coś tym dwóm na co tylko przytakują. Nie mogę tak stać i nic nie robić. Muszę się dowiedzieć o co chodzi. Spędzam tam jeszcze kilka minut i cofam się gdy Harry żegna się z nimi i odchodzi. Nie wiem co robić dlatego musi wiedzieć, że byłam tego świadkiem. Wychodzę mu na przeciw kiedy znajduje się jeszcze kilka metrów ode mnie. Chłopak zatrzymuje się jak wryty i niedowierzająco patrzy na mnie ściągając kaptur. Dwóch mężczyzn robi to samo i zaczynają między sobą szeptać. Boje się, że zrobią coś Harry'emu lub mi ale moja ciekawość przeważa.
- Lily - szepcze a Jego głos drży.
Nie rusza się i stoi w miejscu a ja kiwam przecząco chcąc by to był tylko zły sen. Tych dwóch podchodzi do Harry'ego na co cofam się kilka kroków i czekam na to co się stanie. Jeden z Nich wyciąga broń a moje serce podchodzi aż do gardła. Nie wiem o czym rozmawiają ale na pewno nie podoba im się to, że tu jestem.
- Chłopaki ja Jej nie znam! - krzyczy Harry co mogę usłyszeć. Zabolało Styles.
Czuje kłucie w sercu czego powodem jest wyrzeczenie się Harry'ego i twierdzenie, że mnie nie zna.
- Jeśli gliny się dowiedzą zginiecie, wszyscy. Ta laska też, znajdziemy Was wszystkich! - grozi jeden z nich przystawiając broń Harry'emu do skroni.
Moje serce nadal wali jak oszalałe a nogi odmawiają posłuszeństwa, chcę biec, uciec ale nie mogę się ruszyć. Tych dwóch powoli odchodzi a wzrok Harry'ego przenosi się na mnie i wręcz mnie błaga o pozwolenie na wyjaśnienia.
- Nienawidzę Cię Styles! - krzyczę i zalewam się łzami.
Biegnę szybko do samochodu i słyszę jak Harry krzyczy bym się zatrzymała i dała mu to wszystko wytłumaczyć. Biegnie za mną i widzę jak zatrzymuje się i pada na ziemię gdy szybko opuszczam to miejsce.
- Jak kurwa mogłeś! - próbuje zrozumieć to dlaczego powiedział, że mnie nie zna, choć wiem, że mógł się obawiać tych kolesi i chciał Nas chronić dlatego to powiedział ale brzmiało to tak twierdząco jakby to była prawda i sama ja mogłam w to wtedy uwierzyć. Był tego niemal pewny i zrobił to na prawdę świetnie. Wycieram łzy i zalewam się nowymi co jest przeszkodą dla jazdy ale teraz już nic nie ma sensu. Czuje jak mój telefon nieprzerwanie dzwoni i wiem, że to Harry. Jest ostatnią osobą, którą chce widzieć. Po kilku minutach widzę jak z tyłu jedzie czarny Range Rover Harry'ego co potwierdza mnie w przekonaniu, że nie da mi spokoju. Przyspieszam i nie myślę jasno więc mało mnie obchodzi czy spowoduje wypadek i czy ucierpię. Przewaga między Nami wzrasta gdy jadę i przekraczam prędkość ale nie dbam o to.


* Perspektywa Harry'ego *

Jestem skończonym dupkiem. Jest głupia, że pojechała tam za mną i ja też mówiąc, że jej nie znam a przecież to totalne kłamstwo i wiem, że to słyszała. Jestem idiotą i nie zasługuje na Nią ale kocham ją i chciałem tylko chronić bo wiem, że zrobili by Jej krzywdę a nie chce tego.
- Zwolnij kurwa!- warczę i to czego teraz pragnę to Lily w moich ramionach i modle się tylko by zwolniła i nie zrobiła nic głupiego. Wciąż jadę za nią i obmyślam to co mam jej powiedzieć choć zwykłe 'przepraszam' tu na nic. Gdy jesteśmy na placu parkuje i szybko wysiadam i biegnę za dziewczyną, która tą czynność wykonała wcześniej.
- Lily czekaj! - krzyczę gdy dziewczyna wchodzi do domu zamykając drzwi.
- Lily kurwa przepraszam Cię, jestem dupkiem wiem. Przepraszam ale daj mi to wytłumaczyć, proszę - uderzam pięścią w drzwi i chcę aby je otworzyła.
Słyszę szepty więc za pewne rozmawia z chłopakami i Kim. Jestem pewny, że moja pozycja jest przegrana ale to ja jestem winny, jak zawsze. Jeśli Zayn powie Jej co tam robiłem bo przecież ta szaleńcza ciekawość na to nie powoli to i on ucierpi bo tego mi potrzeba by się dowiedziała.




* Czytasz - komentujesz *

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 27



Nadal staliśmy w bezruchu a chłopak dalej trzymał mnie mocno przy sobie. Chciałam by coś powiedział, cokolwiek. Chcę wiedzieć co myśli o mojej decyzji choć niedawno sam o tym mówił i teraz myślę, że mogłabym pójść na studia gdy zaoferował mi pomoc.
- Powiesz coś? - pytam wyczekująco nadal ślepo gapiąc się na własne buty.
- Nie wiem co Ci mam powiedzieć. Jeśli taka jest Twoja decyzja to nie będę się sprzeciwiał - oznajmia a wielki ciężar opuścił moje serce. Ucieszyłam się ale nadal jestem na Niego zła za to co zrobił.
- Ale wiesz, ze nie zapomniałam o tym? - powtarzam i dokładnie wie o co mi chodzi. Odciąga mnie na minimalną odległość i patrzy w oczy przez co czuję pewien dyskomfort.
- Wiesz, że Cię kocham i nie zrobiłbym tego specjalnie?! - zapewnia mnie i pyta jednocześnie na co kiwam głową.
- Chodź - bierze mnie za rękę i ciasno trzyma przy swoim boku gdy wracamy do domu. Nie wiem jak spojrzę Kim w oczy i wiem, że nie da mi spokoju dopóki jej nie wybaczę i będzie mnie męczyć przez cały ten czas.
Kiedy jesteśmy już w środku wręcz rzuca się na mnie i cieszy, że przyszłam i wszystko jest dobrze, choć nie do końca. Oddalam dziewczynę od siebie i patrzymy na siebie po czym zauważam łzy w jej oczach co jeszcze bardziej pogarsza Nasze relacje.
- Wybacz Jej kochanie - szepcze Harry i obejmuje mnie mocniej gdy widzi ile mnie kosztuje emocji dzisiejsze spotkanie.
- Taa, Tobie zawsze łatwiej powiedzieć - marudzę i uwalniam się z uścisku chłopaka na co się krzywi i podchodzę do załamanej dziewczyny po czym lekko ją przytulam.
- Co by to było bez Ciebie - mówię na co mocniej zaciska swoje ręce wokół mojego ciała niemal mnie dusząc.
- Też Cię kocham ale mnie puść bo dusisz - śmieję się i puszcza mnie wycierając łzy i podaje mi butelkę z piwem na co i ja zaczynam się śmiać.
- Serio? - pytam choć doskonale znam odpowiedź i wiem, że nigdy sobie tego nie odpuści.
- Przepraszam jeszcze raz kochana a i chłopaki trochę sobie zapalili - mówi gdy idziemy do salonu, w którym nie mogę oddychać. Kim i Harry wiedzą, że jestem wręcz uczulona na zapach papierosów ale chłopaki już niekoniecznie. Chcę wyjść ale zatrzymują mnie zapraszając do dalszej zabawy. Niechętnie siadam ponownie na podłodze zabierając swoją butelkę. Harry usadawia się tuż przy mnie obejmując mnie ramieniem. Posyła mi szeroki uśmiech a ja przypominam sobie jak siedział na przeciwko mnie a obok mnie nowo poznany kolega i Kim. Odwzajemniam i upijam łyk piwa po czym układam głowę na ramieniu Harry'ego i gra rozpoczyna się ponownie ale ani ja ani Harry nie bierzemy udziału w dość głupich wyzwaniach. Po kilku godzinach imprezy, alkoholu i paleniu skrętów wszyscy ledwie trzymają się na nogach a ja sącząc kolejną butelkę tracę rachubę czasu i chyba na prawdę zaczynam się bawić. Powoli wstaję i omijam parę tańczącą na stole i idę do kuchni. Siadam na blacie i śmieję się upijając kolejne łyki. Po jakimś czasie podchodzi do mnie nowo poznany kolega i stając między moimi nogami zaczyna się dziwnie uśmiechać.
- Hej, co tam? - pytam gdy chłopak odkłada moją butelkę na blat i gładzi wierz mojej dłoni swoją. Zachowuje się dość dziwnie ale jestem już pijana i nawet nie bardzo mogę odepchnąć chłopaka. Harry poszedł z Zayn'em i Niall'em do ogrodu zapewne zapalić i pogadać dlatego na marne szukanie go. Muzyka jest dość głośna dlatego nawet mojej krzyki będą zagłuszane przez nią co daje mi ujemne szanse na to, że chłopak się odczepi. Jego ręka ląduje na moich udach na co się wzdrygam i szybko strzepuje je ale nie pozwala mi na to.
- Zostaw! - krzyczę ale tylko się uśmiecha a jego siła rośnie kiedy napiera całym ciałem na moje. Krzyczę próbując się uwolnić a wszystko co chcę teraz to Harry przy mnie. Nagle łapy Steve'a zostają odciągnięte a on sam ląduje na ziemi.
- Nie dotykaj nigdy kurwa mojej dziewczyny! - warczy Harry i siadając okrakiem na chłopaku okłada Jego twarz pięściami. Jednak myliłam się co do jego osoby ale nie mogę pozwolić by Harry zrobił mu większą krzywdę. Próbowałam Go odciągać łapiąc za ramiona ale odpychał mnie a to jak wtedy wyglądał przyprawiało mnie o dreszcze.
- Harry! - krzyczę szarpiąc nim ale moje starania szły na marne.
Na szczęście Liam i Zayn, którzy zjawili się po chwili odciągnęli Go uspokajając ale nadal był wściekły.
- Zabiję gnoja, jak mógł się zbliżyć do mojej Lily! - krzyczy a ja zbliżam się do chłopaka i ujmując Jego twarz w dłonie próbuję uspokajać.
- Harry dziękuje bo nie wiem co bym zrobiła ale nie reaguj tak - mówię i gładzę Jego policzek swoją dłonią. Jego oddech nadal jest szybki a mięśnie i żyły widoczne i napięte bardziej niż kiedykolwiek.
- Ale On Cię kurwa dotykał a tego nienawidzę, nie chciałem tego. Gdy zobaczyłem go blisko Ciebie nie wiem co się ze mną stało ale byłem wściekły, chciałem go zabić. Nikomu nie pozwalam Cię dotykać, tylko ja kochanie - wrzeszczy szepcząc ostatnie słowa nadal nie mogąc się uspokoić.
- Wiem kochanie, wiem - zapewniam go i przytulam mocno do siebie składając lekki pocałunek na Jego wargach.
- Spokojnie - pocieram dłonią Jego plecy a serce Harry'ego nadal niespokojnie bije. Po wszystkim Steve'a już nie było i teraz najmniej interesowało mnie gdzie jest choć zawsze bardziej martwi mnie los innych niż mnie samej. Po kilku minutach gdy już wszystko było jak wcześniej nadal siedziałam z Harry'm w kuchni rozmawiając o tym co się stało nadal go uspokajając i zapewniając, że wszystko jest dobrze i nic się nie stało. Biorę Jego dłoń i zmierzam do salonu gdzie spotykam moją przyjaciółkę i chcąc jej powiedzieć o moich planach.
- Idę na studia, z Tobą - mówię Kim po czym skacze i piszcząc mocno mnie przytula.
- A kto Ci je opłaci bo wiesz.. - urywa nagle kiedy spuszczam wzrok nie chcąc by kończyła a ja tylko pragnę o tym zapomnieć.
- Ja - odzywa się Harry kiedy przychodzi z piwem w ręku całując moje usta i przytulając od tyłu. Posyłam jej słaby uśmiech i zgadzam się choć nie koniecznie chcę by Harry za mnie płacił.
- Jeśli to uszczęśliwi moją księżniczkę to zrobię wszystko - mówi ponownie muskając moje wargi na co się śmieję gdy łaskocze mnie lokami.
Jest już późno po północy a my nadal jesteśmy na nogach co mnie bardzo dziwi. Jest sobota więc jutro będę mogła odpocząć po czym w poniedziałek trzeba będzie załatwić sprawę ze studiami. Trochę się tego obawiam ale myśl, że znów będę widziała się z Kim częściej od czasu przeprowadzki do Harry'ego mnie pociesza. Po niecałej godzinie w domu zostają tylko chłopaki i Kim a reszta niestety musiała się już zmywać. Jestem zmęczona i na prawdę nie mam już na nic ochoty. Moje dzisiejsze spotkanie z alkoholem nie było tak złe jak zawsze może dlatego, że cały czas byłam z Harry'm i nie mogłam robić nic głupiego.
- Zostaną? - mówię Harry'emu gdy wchodzi do sypialni.
- Tak będą grzeczni - uśmiecha się a ja trącam go lekko w ramię.
- Jesteś nie możliwy. A co z Kim? Nie będzie tam z Nimi - mówię.
- Wymyśliłam! Może spać ze mną a Ty z chłopakami - odzywam się a Harry marszczy czoło i patrzy na mnie jakby nie słyszał tego co właśnie powiedziałam.
- W Naszym łóżku? Ja bez Ciebie, z Nimi? - pyta wielce oburzony na co kiwam twierdząco głową.
- Tak, jakiś problem? - pytam i uśmiecham się do chłopaka. Cały czas lustruje moje ciało gdyż mam na sobie tylko bieliznę i Jego dużą koszulkę, które uwielbiam i są one moim stałym odzieniem do spania.
- Jesteś taka gorąca w mojej koszulce - jęczy przygryzając płatek mojego ucha na co lekko popycham go do tyłu.
- Wiem ale nadal myślę, że Kim powinna spać ze mną - mówię mu gdy obdarowuje moją skórę pocałunkami.
- Dobra ale wisisz mi przysługę kochanie - mówi dość śmiesznie poruszając brwiami na co się śmieję bo doskonale wiem co ta przysługa oznacza.
- Tak, tak. Teraz pójdziemy na dół i Ty tam zostaniesz - mówię wręcz wypychając go z Jego własnej sypialni. Nie chcę aby Kim spała w salonie z chłopakami zwłaszcza, że mają lepkie ręce a po pijaku nawet sobie tego nie wyobrażam. Schodzimy na dół i zastajemy tylko śpiących chłopaków za to nigdzie nie mogę odnaleźć Kim.
- Poczekaj tutaj - oznajmiam Harry'emu i wychodzę do ogrodu gdzie siedzi dziewczyna. Podchodzę do Niej niemal bezszelestnie na co podskakuje.
- Przepraszam - szepczę siadając obok niej. Zimne powietrze i lekki wiatr muskają moją skórę powodując gęsią skórkę.
- Pomyślałem, że może Ci być zimno - mówi Harry kiedy wchodzi zaraz za mną ze swoją kurtką. Uśmiecham się na to jak świetnie wie kiedy i czego potrzebuje. Dziękuje mu gdy całuje mnie i z uśmiechem odchodzi zamykając drzwi.
- Jest cudownym chłopakiem i tak się o Ciebie troszczy - mówi Kim a ja wyczuwam w Jej głosie przygnębienie i smutek.
- Tak zgadzam się ale jest tak strasznie zazdrosny - przyznaję i żalę się przyjaciółce o tym, jak Jego zazdrość potrafi być przytłaczająca.
- Wiem, widziałam - mówi po czym mam większe wrażenie, że na prawdę się coś stało i to poważnego.
- Kim co się dzieje? Jesteś smutna - pytam próbując wyciągnąć z niej przyczyny tego stanu.
- Nie wiem czy chcę o tym gadać - mówi spuszczając wzrok i bawiąc się własnymi palcami. Przytulam ją pocierając ramię i w łagodny sposób zmuszając do wyrzucenia tego z siebie.
- Bo Steve to.. - mówi przerywając a ja widzę jak płacze.
- Kim nie płacz. Steve to? - powtarzam Jej słowa, które przechodzą przez moje gardło z pewną trudnością po tym co zrobił w kuchni.
- To mój chłopak. Teraz już były - mówi a ja jestem zszokowana tym, że jest lub był jej chłopakiem zachowując się tak nienaturalnie od początku Naszego spotkania. Lepił się do mnie a ja głupia próbowałam wkurzyć Harry'ego a chłopak najwyraźniej się zakochał.
- Wiem jak się zachowywał i dlatego jest były bo od początku jak Cię zobaczył tak było - wyjaśnia jakby czytała w moich myślach po czym wzdycham mówiąc krótkie 'och' i pocieszając zapłakaną Kim. Jeśli Oni chodzą razem na studia a ja będę musiała go codziennie widywać na uczelni to zaczynam się bardziej zastanawiać czy pójście na studia jest takim dobrym pomysłem.
- Nie wiem czy to dobrze, że tam idę - mówię nie używając słowa studia bo Ona doskonale wie o co mi chodzi i domyśla się, że nie chcę po tym wszystkim widzieć Steve'a.
- W pełni Cię rozumiem Emm - mówi i posyła mi słaby uśmiech co odwzajemniam. Zimno nasila się dlatego zabieram dziewczynę do środka i kieruje się do sypialni Harry'ego. Po drodze zatrzymuje mnie chłopak dlatego mówię dziewczynie by poszła na górę i się rozgościła a sama zostaje z Harry'm, który czeka na wyjaśnienia tej sytuacji.
- Hazz on jest, był jej chłopakiem - mówię na co unosi brwi w zdziwieniu i lekko rozchyla usta.
- Ten chuj? - pyta a ja przytakuję spoglądając na Niego.
- Zerwała z Nim kiedy zobaczył to.. - mówię i przerywam bo wiem, że świetnie wie do czego zmierzam.
- Taa, wiem i dobrze. Jest kompletnym frajerem. Był z Nią a dostawiał się do Ciebie - mówi obejmując mnie w talii.
- I jest jeszcze jedna sprawa - tłumaczę bawiąc się Jego włosami.
- Jaka? - pyta spokojnie a ja nie jestem chętna by ten spokój zakłócać.
- On jest z tego samego roku. I chodzi z Kim na uczelnie więc.. - mówię a szczęka Harry'ego zaciska się i to samo staje się z uściskiem, który zbliża Nas jeszcze bardziej. Wiem, że to jest Jego efekt obrony i ochrony mnie i myśląc o Nim próbuje zapewnić mi maksymalne bezpieczeństwo.
- Więc nie idziesz na studia! - warczy przez zaciśnięte zęby i jest pewien swoich słów i tak samo tego, że nie będę się sprzeciwiać i tak po prostu odpuszczę bo Jego zazdrość mi na to nie pozwala.
- Ale Harry nie bądź zazdrosny! - podnoszę głos ale skutecznie mnie ucisza. Ja również nie chcę doprowadzić do kłótni dlatego chcę aby pozwolił mi na te cholerne studia.
- Nie jestem kurwa zazdrosny! - prawie krzyczy a chwile temu to mnie kazał być cicho.
- Właśnie, że tak a swoją agresją i tym co teraz odstawiasz to udowadniasz. Nie myśl sobie, że tak po prostu odpuszczę bo od dawna chciałam iść na studia i dlatego pracowałam a Ty i chłopaki wszystko spieprzyliście. Nie wiesz czemu musiałam pracować i wiele mnie to kosztowało więc teraz się nie wycofam jasne? - krzyczę czekając na kolejny wybuch z Jego strony ale nic takiego się nie stało.
- Czyli to wszystko moja wina? - pyta niezwykle spokojnie ale wiem, że trzyma nerwy na wodzy i stara się pohamować ale żyły pulsujące na Jego szyi, zaciśnięta szczęka, napięte mięśnie i mocny uścisk na moim ciele oraz przekrwione oczy zapewniają mnie o tym, że jest wściekły. Otwieram usta by powiedzieć cokolwiek i przeprosić za to co powiedziałam ale chłopak oddala się ode mnie i zabierając kluczę i kurtkę szybko wychodzi z domu trzaskając drzwiami. Po drodze słyszę jak z Jego ust ucieka ciche 'nienawidzę Cię' co cholernie zabolało.
- Świetnie kurwa! - przeklinam i zsuwam się na ziemię podpierając rękami. Nie wiem gdzie teraz pojedzie ale wiem, że bieganie za Nim nic nie da bo sam powiedział, że mnie nienawidzi. Kiedy tylko wróci choć nie wiem kiedy to będzie i czy w ogóle pozwoli mi to wyjaśnić ale muszę próbować bo tak tego nie zostawię. Do myślałam się i jestem tego niemal pewna, że będę musiała mu wszystko opowiedzieć od początku i te wspomnienia nigdy mnie nie opuszczą. Gdyby On tylko wiedział co tak na prawdę się wydarzyło może choć trochę by się zmienił. Wyciągam telefon i wybieram numer Harry'ego po czym czekam. Wiem, że nie odbierze ale zawsze warto próbować. Zostawiłam mu kilkanaście wiadomości i połączeń.
- To przeze mnie się pokłóciliście? - pyta Kim schodząc cicho w dół.



* Czytasz - komentujesz *


piątek, 2 maja 2014

Rozdział 26



Czuje Jego dłonie nadal błądzące po moim ciele. Nagle słyszę telefon, który nieprzerwanie dzwoni i podnoszę się odpychając Harry'ego po czym zmierzam w kierunku szafki nocnej.
- Serio? - jęczy gdy sprawdzam kto dzwonił.
Odwracam się w jego kierunku posyłając mu słaby uśmiech. Dobrze wiem, że nie będzie zadowolony przerywając tę chwilę ale dawno nie widziałam się z Kim a chce do mnie przyjechać, teraz.
- Hazz? Kim będzie za 5 minut - oznajmiam mu zbierając swoją bieliznę z podłogi.
Chłopak podnosi się i podchodzi do mnie wręcz wydzierając mi rzeczy z rąk.
- Nie pozwalam - warczy i patrzy mi prosto w oczy, które przepełnione są pożądaniem. Kiwam przecząco głową i trochę obawiam się tego jak będzie się zachowywał przy Kim.
- Uspokój się błagam Cię, długo się z Nią nie widziałam - usprawiedliwiam się podnosząc dramatycznie głos żeby w końcu dał mi przestrzeń. Przewraca oczami i bez żadnego słowa wychodzi trzaskając drzwiami.
- Jak zawsze - mówię sama do siebie i ubieram się tym razem w luźną koszulkę i szare dresy. Włosy wiążę w koka a na nogi nakładam ulubione trampki. Trochę mi to zajęło więc po chwili słyszę dzwonek do drzwi, który informuje mnie, że Kim już jest więc w pośpiechu zabieram telefon i chowając go do kieszeni wychodzę.
- Emmi kochanie - wita mnie buziakiem gdy tylko otwieram drzwi. Odwzajemniam uśmiech jakim mnie darzy i wpuszczam ją do środka. Jej oczy znacznie się powiększają i rozgląda się po korytarzu unosząc ręce ze zdziwieniem.
- Co jest? - pytam jej odwieszając jej kurtkę.
- Nic po prostu jesteście już ze sobą trochę a nigdy nie widziałam Jego chaty - oznajmia mi nadal podziwiając pomieszczenie. Czerwienie się i spuszczam głowę gdy zauważam, że Harry przygląda się temu wszystkiemu i słyszy Naszą rozmowę. Spogląda na mnie mrużąc oczy i widzę jak żyły na Jego szyi są bardziej widoczne niż zwykle.
- Cześć - mruknął cicho pod nosem nawet nie chcąc być miłym. Spiorunowałam go w tej chwili wzrokiem na co tylko się zaśmiał. Kim odpowiedziała tym samym nadal nie odrywając wzroku z obrazów wiszących na ścianie.
- Kim może chcesz pić? - pytam gdy wchodzi do salonu podziwiając stary styl mebli. Spoglądam na Harry'ego, który stoi w drzwiach opierając się o framugę i przygryzając wargę.
- Kim kurwa! - podnoszę głos gdy dziewczyna udaje jakby Nas nie było. Odwraca się szybko spoglądając na mnie zdziwiona.
- Emmi Ty.. - pyta ale urywa spoglądając na mnie ze zdziwieniem.
- No co? - wytykam broniąc się zapewne tego w jaki sposób się do Niej zwróciłam. Kiwam z politowaniem głową i ponawiam moje pytanie.
- Tak, najchętniej piwo - mówi uśmiechając się do mnie szeroko.
Zawsze była typem dziewczyny, która przy każdej możliwej okazji musi coś wypić. Siada na kanapie i spogląda na mnie lub Harry'ego.
- Kochanie chodź ze mną po te piwo - słyszę bruneta gdy ciągnie mnie za rękę wychodząc z salonu. Nie sprzeciwiam się bo nie chcę mi się z Nim kłócić a na pewno nie mam na to ochoty teraz gdy jest z Nami Kim. Chłopak otwiera lodówkę i wyjmuje osiem piw układając jedno po drugim na blacie.
- Harry nie za dużo? - pytam zdziwiona gdy wyciąga jeszcze dwa kolejne.
- Kotku raczej za mało. Skoro Ty popsułaś Nam wieczór i pozwoliłaś by Ona tu była to ja zaprosiłem chłopaków - szepczę mi do ucha przyciągając do siebie. Jestem zdziwiona tym co powiedział ale i rozumiem Go bo mieliśmy inne plany więc może zapraszać chłopaków.
- Fajnie, może być ciekawie - uśmiecham się zabierając dwa piwa i muskając usta Harry'ego powoli wychodzę kierując się do salonu. Słysze jak przeklina na co się śmieje bo wiem, że teraz będziemy robić sobie na złość. Wchodzę do pomieszczenia i kładę dwie butelki na stół po czym siadam obok Kim upijając łyk cieczy.
- Fuj - krzywię się bo jakoś nigdy nie byłam zwolenniczką piwa ale od czasu do czasu lubiłam się napić. Kim zaśmiała się biorąc do rąk swoją butelkę i poszła w moje ślady.
- To co może obejrzymy film? - proponuje gdy ja układam się wygodnie na kanapie.
- Raczej nie bo zaraz będę tu... - mówię.
- Chłopaki - przerywa mi Harry wchodząc do salonu i siadając obok mnie. Oplata moją talię przytulając mnie od tyłu.
- Słodko razem wyglądacie - słodzi Kim i upija kolejne łyki. Wiem, że Harry nie polubił Jej szczególnie choć nie wiem czemu bo jest na prawdę przyjazną osobą ale też nie chce tego ukrywać tych negatywnych emocji co do Jej osoby. Czuję się nieswojo i chcę aby ten wieczór się skończył po mimo, że nawet się jeszcze dobrze nie zaczął. Nagle drzwi wejściowe otwierają się i po chwili w salonie pojawia się pięciu chłopaków. Posyłam im słaby uśmiech i próbuje wstać ale silne ręce Harry'ego mi na to nie pozwalają.
- Cześć - uśmiecham się i przedstawiam Im Kim i odwrotnie. Atmosfera stała się bardziej rozluźniona i ciesze się, że chłopaki w końcu się zjawili bo nie wytrzymałabym tej ciszy ani chwili dłużej. Harry rozluźnia uścisk przez co czuje pewną pustkę i zmierza w stronę chłopaków po czym wszyscy kierują się do kuchni. Jestem dość zdziwiona tym zachowaniem ale skoro już robimy sobie na złość to możemy zaprosić więcej osób.
- Wiesz Kim zaprośmy ludzi z Twojego roku! - mówię cicho strasznie podekscytowana i w tej chwili nie zastanawiam się nad konsekwencjami i tym jak bardzo wściekły będzie Harry.
- Jasne - mówi i wyciąga telefon wysyłając wszystkim wiadomości z adresem i szczegółami. Cały czas uśmiecham się i nie mogę się doczekać reakcji Styles'a gdy zobaczy wszystkich Naszych znajomych. Krew buzuje w moich żyłach a szum w głowie z każdym łykiem piwa robi się coraz bardziej odczuwalny. Zawsze miałam słabą głowę i po kilku drinkach miałam świetną zabawę. W głębi mam już doskonale opracowany plan a ludzie z roku Kim pomogą mi w tym co sprawi, ze Harry będzie na prawdę wściekły.
- Będą? - pytam z ciekawością na co kiwa twierdząco głową a ja skacze z radości.
- Co jest? - pyta Zayn wchodząc z piwem w ręku do salonu. Tuż za Nim wchodzi Lou, Liam, Niall i Harry spoglądając na mnie wrogo. Uśmiecham się i rzucam krótkie 'nic' po czym ponownie zajmuje miejsce na kanapie. Chłopaki siadają na podłodze tworząc dziwne kółko a Harry opiera się o kanapę tak, że Jego głowa leży na moich kolanach. Po upływie kilku chwil słyszymy dzwonek do drzwi po czym spoglądam na Kim i szeroko się uśmiecham co odwzajemnia.
- Otworzę - niemal krzyczę i jak oparzona opuszczam salon i kieruję się do drzwi otwierając je. Trochę zdziwiona spoglądam na dość liczną grupę ludzi stojących przed domem.
- Świetnie macie piwo i jedzenie! - krzyczę otwierając drzwi szerzej i gestem zapraszam wszystkich do środka. Gdy każdy znajduje się w salonie zamykam drzwi i kieruje się do pomieszczenia.
- Gdzie się wybierasz? - słyszę nieprzyjemny głos Harry'ego i chwilę potem silną rękę na nadgarstku, która ciągnie mnie do tyłu. Przyciąga mnie do siebie mocno przygwożdżając do ściany i ciężko oddychając.
- Do salonu - droczę się i śmieje prosto w twarz chłopaka przez co mocniej zaciska dłonie na moim ciele.
- Puszczaj to boli! - mówię i próbuję uwolnić się z Jego dość silnego uścisku.
- Co to kurwa jest co? - warczy i spogląda na mnie.
Widzę, że przesadziłam ale alkohol krążący w moich żyłam sprawia, że wszystko jest dużo zabawniejsze i nie przejmuje się tym tak bardzo.
- Przegięłaś do cholery rozumiesz? Pożałujesz tego! - krzyczy i jeszcze mocniej ściskając moje ciało ssie skórę mojej szyi robiąc znaczną malinkę.
- To boli! - krzyczę pod wpływem bólu, który choć w małym stopniu jest tłumiony przez alkohol.
Gwałtownie mnie do siebie przyciąga i tak samo napiera na moje wargi po czym puszcza i bez słowa wychodzi do salonu trzaskając drzwiami. Opadam na podłogę i zaczynam się śmiać po czym sięgam po butelkę piwa stojącą na blacie i upijam kilka dużych łyków. Chwieje się i wracając do rzeczywistości wracam do salonu siadając obok Kim i jednego z jej znajomych. Uśmiecham się do Niego i przedstawiam podając dłoń. Kątem oka widzę jak Harry zabija Nas wzrokiem a Jego dłoń zaciska się na kawałku szkła. Jestem dumna z takiego obrotu spraw i ciesze się, że jest tak bardzo zazdrosny.
- Gramy w butelkę - oznajmiam wszystkim zebranym i spotykam się z pełnym entuzjazmem i oklaskami. Ponownie spoglądam na Harry'ego, który siedzi tak jak wcześniej nie okazując żadnych emocji oprócz szaleńczej zazdrości i wściekłości. Posyłam mu uśmiech przygryzając wargę i przybliżając się do nowo poznanego chłopaka. Widzę jak Jego mięśnie napinają się a szczęka wyraźnie zaciska a ja nie dbam o to choć wiem, że będę miała kłopoty. Wypijam ciecz do samego dna i odstawiając butelkę kręcę nią i podekscytowana czekam jak reszta na kogo wypadnie.
- Zayn! - krzyczę i wskazuje palcem na Niego po czym pytam którą opcję wybiera - pytanie czy wyzwanie.
Chłopak wybiera wyzwanie a ja zastanawiam się nad tym jak świetne zadanie muszę mu dać.
- Hmm.. pocałuj osobę po swojej prawej, namiętnie - mówię i spoglądam na ładną dziewczynę, którą mulat musi pocałować. Wszyscy wydają dziki okrzyk zachęcając chłopaka do wykonania zadania po czym robią to jeszcze głośniej gdy wykonuje je. Po chwili odrywa się od dziewczyny i spogląda na mnie uśmiechając się. Bierze butelkę w rękę i kręci po czym czekamy na kogo tym razem wypadnie. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu wypada na Harry'ego, który ani na chwile nie spuszczał swojego piorunującego wzroku z mojej osoby.
- Hazz pytanie czy wyzwanie? - pyta Zayn a wzrok Harry'ego ląduje na Nim by po chwili znów spojrzeć na mnie. Czuje ciarki i uśmiecham się do bruneta czekając na to, którą opcje wybierze.
 - Wyzwanie - oznajmił w tej samej chwili gdy ja upijałam kolejny łyk piwa i wręcz zakrztusiłam się gdy nie wybrał pytania a byłam tego pewna. Posłał mi niegrzeczny uśmiech i czekał na Zayn'a, który myślał nad wyzwaniem dla Styles'a. Bałam się tego jakie wyzwanie dostanie Harry bo po mimo Naszych obecnych relacji i tego ile alkoholu było w moich żyłach myślałam racjonalnie.
- Wybierz dziewczynę i zatańcz z Nią zmysłowy taniec - mówi uśmiechając się do mnie kiedy ja powoli zabijam Go wzrokiem. W głębi bardzo chcę, żeby to mnie wybrał ale wiem, że tego nie zrobi bo chce mi dopiec tak jak ja Jemu.
- Wybieram Kim - mruczy a butelka, którą trzymałam wypada mi z rąk. Krztuszę się powietrzem i otwieram usta by powiedzieć cokolwiek i zaprotestować ale wszystko odmawia mi współpracy. Patrze oszołomiona na Harry'ego i Kim po czym patrze gniewnie na Styles'a zaciskając szczękę i pięści.
- To jest przegięcie - myślę gdy chłopak patrzy na mnie i uśmiecha się wstając z miejsca.
- Przecież Ty nie lubisz Kim - wycedziłam próbując w każdy możliwy sposób oszczędzić sobie tego widoku. Jeśli to zrobi inaczej będziemy rozmawiać. Po mimo tego chłopak nie odpowiada tylko patrzy na Kim dając jej znak aby wstała i idąc w jej kierunku przyciąga ją w talii do siebie. Druga ręka ląduje na pupie dziewczyny za to Ona swoje dłonie zatapia we włosach Harry'ego. Oboje są bardzo blisko siebie a Harry nawet na chwilę nie spuszcza wzroku z jej twarzy.
- Tego już kurwa za wiele! - krzyczę i rzucam butelką, która jeszcze chwile temu była w mojej ręce. Podnoszę się napotykając spojrzenia wszystkich w tym Kim i Harry'ego. Każdy patrzy się na mnie lub na ścianę, na której postanowiłam rozbić swoją butelkę. Patrze na Harry'ego, który nadal trzyma Kim przy sobie i rzucając mu tylko pogardliwe spojrzenie wybiegam z domu. Nawet nie potrafię myśleć o tym, że posunął się do tego i to z moją najlepszą przyjaciółką i na moich oczach kiedy ja nic nie zrobiłam. Jestem na Nich wściekła i po tym jak się zachowali nigdy im tego nie zapomnę. Nawet Kim nie powstrzymała się od tego a siedziałam tuż obok niej a on żeby zrobić mi na złość musiał się posuwać do takiego czegoś. Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami i wchodząc na ulicę skierowałam się prosto do parku. Słyszałam krzyki Harry'ego i gdyby nie to, że byłam już daleko zapewne by mnie dogonił. Usiadłam na jednej z ławek i pozwoliłam aby pojedyncze łzy swobodnie płynęły po moim policzku.
- Jesteś idiotką Emily płacząc przez takich ludzi - mówię sama do siebie wycierając wciąż przybywające łzy. Nagle czuje jak ktoś siada blisko mnie i mocno obejmuje mnie ramieniem przyciągając do siebie. Silny zapach mięty informuje mnie o tożsamości osoby, która mnie przyciąga do siebie.
- Po co tu przyszedłeś? - wycedziłam odrywając się od chłopaka.
Był silniejszy nie pozwalając mi na to i jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągnął układając głowę na moich plecach.
- Kocham Cię i wiesz, że bym nic nie zrobił. A po za tym Ty też nie jesteś bez winy - wytyka mi a ja śmieje się w duchu, że po mimo tego On nadal musi też wytykać coś mi nawet jeśli nic nie zrobiłam.
- Ja nie jestem bez winy? - powtarzam Jego słowo unosząc głos i odwracając się by spojrzeć mu w oczy. Spojrzał na mnie twierdząco kiwając głową a ja po prostu nie dowierzałam.
- Serio Harry? Tylko zapoznałam się ze znajomym Kim ale Go kurwa nie przytulałam na Twoich oczach! - krzyczę i wstaje kierując się w przeciwną stronę. Słyszę jak biegnie za mną krzycząc moje imię i po chwili czuję Jego silną dłoń gdy oplata mój nadgarstek i ciągnie do tyłu. Wpadam na Niego i nie mogąc patrzeć w górę spuszczam głowę.
- Wiesz, że jestem o Ciebie zazdrosny ale musiałaś to robić na moich oczach i widziałem, że podobało Ci się - syczy przez zęby mocniej zaciskając uścisk na moich nadgarstkach na co cicho jęczę. Nie patrząc na Niego wiem dobrze, że jest mocno wkurzony dlatego nawet nie chcę tego robić. Myślę, że gorzej być nie może a alkohol, który nadal się we mnie znajduje daje mi dużą pewność siebie dlatego muszę mu powiedzieć o swoich planach i myślę, że będzie zadowolony.
- Idę na studia, chcę iść - mówię czekając na reakcję z Jego strony. Nic nie odpowiada i nadal napotykam tylko ciszę ale coś podpowiada mi aby nie patrzeć w górę dlatego stoję i czekam na cokolwiek.



                                                * Czytasz - komentujesz *