Szybko kierowałem się do wyjścia z moją Lily przy boku kiedy naszą drogę zastąpił dość wysoki i umięśniony mężczyzna. Znalazłem się blisko Emm otaczając ją w pasie i czekając na reakcję tego typa. Podszedł kilka kroków w naszą stronę a jego wzrok został skupiony przez moją dziewczynę, na której teraz toczył małe kółka w górę i w dół.
- Nie gap się tak na nią ku*wa - warknąłem zakrywając ciało mojej Lily i stając jeszcze bliżej nieznajomego. Miał przewagę wzrostu ale i tak się załatwił bym go kilkoma ciosami. Zaśmiał się gardłowo patrząc na mnie ze zdziwieniem przekręcając głowę w bok.
- Czego ty ku*wa chcesz? - warknąłem bliski irytacji. Czy ten wieczór może się w końcu skończyć a my powinniśmy jak najszybciej o tym zapomnieć i nigdy nie wspominać. Jeśli ten gość nie zejdzie nam z drogi dobrowolnie będę niestety do tego zmuszony.
- Ciebie Styles. Ciebie i Twoich kolegów - dobiegł mnie jego silny głos, który w każdym innym przypadku n ie zapowiadał nic dobrego i tym razem też tak było.
- Nie boje się ani Ciebie ani nikogo z Twojej paczki jasne? - byłem zdecydowany broniąc mojej Lily i tego, że to co powiedziałem było prawdą.
- Przekonamy się niedługo - zaśmiał się odchodząc kilka kroków w bok dokładnie przyglądając się Emm. Zasłoniłem jej drobne ciało przybliżając się do niego.
- Zabiję Cię jeśli tylko położysz na niej palec - byłem wściekły na to w jaki sposób patrzył się na Lily i gdyby nie to gdzie jesteśmy i jej wyraźny zakaz tego bym jakoś opanowywał swój gniew już dawno leżałbym na nim a moje pięści znaczyły by ślad na jego twarzy. Spojrzał na mnie i puszczając oczko zginął gdzieś w tłumie tańczących ludzi. Szybko zwróciłem się do Lily, która stała zdezorientowana obserwując miejsce gdzie znikł mój nowy przeciwnik. Bez żadnych wyjaśnień ponownie chwyciłem jej dłoń kierując się do wyjścia. Byłem wściekły i nad jestem wiedząc, że nie da mi spokoju dopóki się nie dowie kim on jest i czego chciał. Zatrzymała się chwile po tym jak opuściliśmy klub stojąc na parkingu. Stałem chwile myśląc o wszystkim i tym o co może mnie zapytać i co mam jej odpowiedzieć. Chłodne powietrze uderzyło we mnie dodając energii. Dziewczyna stanęła za mną chrząkając porozumiewawczo. Odwróciłem się przodem dokładnie lustrując sylwetkę Lily. Była spięta, ręce miała skrzyżowane na piersi i wyczekująco patrzyła na mnie zaciskając usta w cienką linię.
- Przestaniesz się tak gapić? - warknąłem odwracając wzrok i kierując się w miejsce gdzie zaparkowałem auto. Dobrze wiem, ze nie idzie za mną i nie ma zamiaru się ze mną godzić dopóki nie wytłumaczę jej tego dziwnego spotkania. Ja nawet nie znam tego kolesia ale wiem, ze nie będzie to miłe a kolejne spotkania nie wróżą dobrej przyszłości. Jej ciężki charakter i duma nie pozwala na zrobienie pierwszego kroku i zawsze muszę to ja przepraszać. Byłem wściekły i nie mam zamiaru się hamować. Odnajdując samochód szybko kierowałem się w jego kierunku i tak samo szybko wsiadłem zatrzaskując za sobą drzwi. Nigdzie nie widziałem już Lily ale wiem, ze jeśli wyjdę i znów dam się złamać będzie stać na tym samym miejscu gdzie ją zostawiłem i będzie szczęśliwa z powodu mojej ponownej uległości. Siedziałem dość długo słuchając płyty mojego ulubionego zespołu i myśląc o dziewczynie i o tym czy w ciągu tych kilkunastu minut nadal tam jest i jest tak samo zdenerwowana co wcześniej. Nie mogłem dłużej czekać aż przyjdzie i powie cokolwiek bo wiem, ze tak się nie stanie dlatego muszę to ja wykonać ten krok, ponownie. Wysiadłem kierując się w stronę wejścia do klubu gdzie byłem już po kilku sekundach. Niestety ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dziewczyny nigdzie nie było.
- Ku*wa Lily - przekląłem pod nosem i jeszcze bardziej spięty ruszyłem w stronę auta. Wsiadając i odpalając silnik wyjechałem z parkingu kierując się w stronę domu. Jeśli poszła pieszo musi być gdzieś niedaleko chyba, że ktoś znajomy postanowił być tak dobry aby ją podwieś. Najgorsze jest ku*wa to, że ja z nią byłem i to ja powinienem ją odwozić, w końcu jest moją dziewczyną. Jechałem dość wolno ale nigdzie w pobliżu kilku metrów nie mogłem spotkać dziewczyny. Byłem maksymalnie zdenerwowany jej zachowaniem i tym gdzie jest ale wiem, że jeśli tylko ją spotkam pożałuje tego, że nie wsiadła i nie szła ze mną.
* Perspektywa Emily *
Było dość zimno na sukienkę, którą wybrał mi Harry a pogoda i późna godzina tego nie ułatwiały. Nie wiem co mam myśleć o tym mężczyźnie z klubu ale wiem, że nie zapowiadał się na miłego kolegę. Na jego twarzy mogłam poznać kilka blizn zapewne zadanych podczas bójek lub kto wie czego jeszcze. Chodzenie w szpilkach nigdy nie było moją mocną stroną a ból, który z każdą sekundą doskwierał mi jeszcze bardziej nie pozwalał wykonywać następnych kroków. Nie jestem zwolenniczką ciemności a fakt, że idę całkiem sama, pośród są tylko lasy a klub jest już kilka minut stąd sprawia, że gęsia skórka często gości na moim ciele przy nawet najmniejszym szeleście drzew. Nagle małe światełko kilkanaście metrów ode mnie powiększało się i zbliżało do mnie w szybkim tempie.
- Jeśli to żaden gwałciciel będzie dobrze - mruknęłam pod nosem sama do siebie a moje serce zaczęło bić szybciej za to krew krążyła z podwójną siłą. Oślepiające światło nie pozwalało mi patrzeć przed siebie dlatego odsłoniłam oczy gdy samochód się zatrzymał a blask zgasł jak gdyby nic. Było dość ciemno dlatego nawet mój dobry wzrok nie mógł zidentyfikować osoby, która może być moim wybawicielem albo wręcz przeciwnie. Minęło jeszcze kilka sekund a nieznajomy dalej siedział bez ruchu w samochodzie za to ja czułam jak jego przenikliwe spojrzenie pali moją skórę. Sprawiało mi to dyskomfort ale nie mogłam się ruszyć bo w minimalnych ilościach strach paraliżował mnie.
- Ku*wa - warknęłam mocniej zaciskając dłonie. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa a wiatr niemiło rozkoszował się moim dość odsłoniętym ciałem. Zrobiłam minimalny krok do tyłu wyczekując reakcji ze strony nieznajomego. Do moich uszu dobiegł znajomy dźwięk otwieranych drzwi a moje ciało w sekundzie spięło się. Usłyszałam gorzki i dość niski śmiech mężczyzny i teraz mogłabym sądzić, że ma grubo po trzydziestce. Szelest mieszał się z silnymi czasem podmuchami wiatru za to ja chciałam teraz znaleźć się przy Harry'm i przeprosić za moje zachowanie bo być może nie miał nic wspólnego z tym kolesiem. Powoli wychodził z samochodu i zamykając drzwi z dość wielką siłą wyprostował swoją sylwetkę stojąc kilka metrów ode mnie. Gdyby nie fakt tego gdzie się znajdujemy każdy w sporych odległościach słyszałby bicie mojego serca.
- Hej mała, zabawimy się? - zaśmiał się gorzko cytując każde słowo i z każdym wypowiadanym zmniejszał odległość miedzy nami. W tej chwili znajdując się w tak przykrej dla mnie sytuacji przeklinam zajęcia z w-fu i to, że nie zapisałam się na dodatkowe zajęcia z karate i samoobrony.
- Nie dziękuje, nie skorzystam - jęknęłam próbując grac jak najlepiej i udawać odważną co w tym czasie nie zdawało się skutkować. Zaśmiał się pocierając dłonią linię szczęki a ja nadal czułam jak jego tęczówki śledzą moje ciało od góry w dól i ponownie. Moje ciało chciało odwrócić się o kilkanaście stopni i tyle ile mam sił nieskończenie biec i znaleźć osobę, która sprawi, że mój strach zniknie i będę bezpieczna. W tej chwili myślałam o Harry'm i o tym jak strasznie go teraz potrzebuje, jak cholernie chce żeby tu był, obronił mnie i nie pozwolił bym czuła strach.
- Myślę, że jednak tego chcesz kochanie - czułam wyższość i to zdecydowanie o swojej słuszności w głosie. Dobrze wiem, że teraz w tej chwili to on wygrywa i jego przewaga nade mną jest znaczna.
- I nikt Cię teraz nie uratuje słonko, nawet Styles - zaśmiał się ponownie a moje oczy powiększyły się do granic możliwości. Zakrztusiłam się własnym oddechem a serce na chwilę zatrzymało pracę. Czułam jak grunt wali mi się pod nogami a cały świat krąży wokół a ja znajduje się w środku czarnej dziury z czego nie mogę wyjść. W mojej głowie cały czas echem odbijały się jego słowa o tym, że nawet Harry nie zdoła mi pomóc ale co ważniejsze skąd on w ogóle go zna. Próbowałam i w duchu chciałam zachować spokój i nie dać po sobie poznać, że to co właśnie do mnie powiedział nie robi na mnie większego wrażenia.
- Skąd niby znasz Harry'ego? - wydukałam szybko zaciskając szczękę i czekając niecierpliwe na to aż w końcu mi odpowie. Wszystko czego teraz chciałam to rzucić się na niego z pięściami i zabić za to co powiedział i co mógł zrobić Harry'emu ale jednak obecna sytuacja gdy znajduje się na pewnej odległości ode mnie bardziej mnie satysfakcjonuje.
- Wiesz kochanie ma się znajomości a Twój kochany jest mi coś winien - powiedział chłodnym tonem jakby te słowa nie robiły mu większego znaczenia. Moje ciało napinało się jeszcze bardziej na to w jaki sposób mnie nazywa a na to pozwolenie ma tylko Harry.
- Nie jest Ci nic winien, wiem to! - warknęłam bardziej zdecydowana swoich racji broniąc Harry'ego. Strach, który gościł we mnie przez większość czasu uleciał a zastąpił go złość i chęć zrobienia krzywdy temu kolesiowi. Zaśmiał się zakładając ręce na piersi i przestępując z nogi na nogę po czym znacznie zmniejszył odległość między nami i oparł swoje ciało o maskę samochodu. Poszłam w jego ślady również robiąc kilka znacznych kroków w tył utrzymując tą sama odległość między nami co przed chwilą. Zaśmiał się mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem a ja zmrużyłam oczy gdy tylko poczułam zimny wiatr na mojej twarzy i ramionach. Skuliłam się pocierając ramiona a mężczyzna wzdrygnął się po czym wrócił do swojej poprzedniej pozycji.
- Zimno Ci skarbie? - powiedział z pewnym spokojem w głosie który nie mało mnie zdziwił wyczuwając w nim dziwną troskę. Skrzywiłam się na samą myśl, że taki typ człowieka jak on potrafi cokolwiek czuć i nie wyobrażam sobie tego, że posiada on serce a na sam widok tego robi mi się nie dobrze.
- Nie, nie jest i nie potrzebuje Twojej pomocy! - warknęłam nie chcąc dawać mu satysfakcji czy czegoś co mógłby wykorzystać przeciwko mnie. Nie wiem czemu ale nie czułam zupełnie strachu jak gdyby ktoś lub coś z dość ogromną siłą broniło mnie i dawało mi spokój.
- Nie chciałem Ci pomagać tylko wiesz... - przerwał nagle podpierając się jedną ręką i spuszczając wzrok. Przeniosłam swój wzrok na niego i bacznie obserwowałam każdą jego reakcję dokładnie interpretując przesłanie jego słów, które pomimo tego, że go nie znam zabolały w pewien sposób. Nie wiem czemu ale chciałam wiedzieć o czy teraz zawzięcie myśli i czego nie dokończył i co chciał mi powiedzieć.
- Tylko co? - wyjąkałam cicho również spuszczając wzrok. W odpowiedzi usłyszałam westchniecie i ciężki oddech mężczyzny po czym dynamicznie się podniósł zbliżając się znacznie w moim kierunku.
- Nie podchodź! - warknęłam wystawiając dłonie przed siebie jakbym chciała aby w jakikolwiek sposób zaprzestał czynności i zachował tą bezpieczną odległość między nami. Nie chciałam mieć z nim jakichkolwiek wspomnień z jego widokiem czy zapachem dlatego wolę aby jego sylwetka nadal była dla mnie nieznajoma tak samo jak moja dla niego.
- Nic Ci nie zrobię kochanie - zaśmiał się wyciągając dłoń w moim kierunku. Zrobiłam kilka znacznych kroków w tył wracając do poprzedniej pozycji bo nie jestem przekonana co do jego nieznanych mi intencji.
- Taa, jasne - warknęłam stojąc boso na zimnym asfalcie, który już dawno sprawiał mi dodatkową nieprzyjemność. Wszystko czego teraz chciałam to Harry i dom, w którym będę tak strasznie bezpieczna. Chcę by tu był, zrobił cokolwiek bym nie miała dłuższych styczności z tym mężczyzną i zapewniając mnie, że nigdy go nie zobaczę.
- Nie musisz mi wierzyć ale jesteś taka gorąca - warknął wykonując kilka kroków w moją stronę, które po chwili przyspieszył a moje serce ponownie biło szybciej. Wykonałam obrót o kilkaset stopni zmuszając się do biegu po okropnie zimnej drodze wyłącznie boso. Biegłam tak szybko jak mogłam ale dość ciasna sukienka nie pozwalała mi na to a widok był ograniczony przez brak oświetlenia sztucznego i księżyca. Poczułam zimne i dość silne dłonie na moich biodrach i w szybkim tempie zostałam pociągnięta w tył gdzie napotkałam opór. Pisnęłam a mężczyzna zaśmiał się gorzko gwałtownie odwracając mnie w swoją stronę. Czułam nieprzyjemny zapach alkoholu zmieszanego z wonią papierosów co obrzydzało mi jego osobę jeszcze bardziej. Spojrzał na mnie i pomimo niedostatecznie dobrej widoczności doskonale widziałam jego okropny wyraz twarzy i tego w jak bezczelny sposób na mnie patrzył.
* Czytasz - komentujesz *
czemu ty przerywasz w takim momencie kobieto.Zajebisty rozdział,jestem ciekawa co się teraz stanie,czy magicznym trafem ktoś ją uratuje,czy ten oblech jej coś zrobi.Czekam na nn,pozdrawiam xx.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego ,jestem taka ciekawa co się teraz stanie !!!
czekam na next ;)
Oooooo a gdzie Harry...i przerwać w takim momencie...no wiesz co ale i tak kocham <3
OdpowiedzUsuńCzy on ją zgwałci.? Szybko nexttt <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDlaczego teraz !!!!!!!!! Boski <3 czekam na next ;-)
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńBoze boze genialne ...czekam na next :***** <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDalej !
OdpowiedzUsuńDaaaalej! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ;*** Czemu przerywasz w takim momencie? ;)
OdpowiedzUsuńSzybko next ;*
OdpowiedzUsuńOMG <3
OdpowiedzUsuńNaaaaaaaaaaaaaaaaaaaastępny rozdział ! Suuuuuuuuuuuuuper !♥
OdpowiedzUsuńZajebisty jeest !! :) Neeext <33
OdpowiedzUsuńBoski <33
OdpowiedzUsuńProsze next'a ;** <33
OdpowiedzUsuńNexta szybciutko...<3
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze <33 Czekam na nn. :)
OdpowiedzUsuńSuuuuuuper <33
OdpowiedzUsuńGenialny czekam na next <3
OdpowiedzUsuńZajebisty, next prosze ;* <33
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Next błagam <3
OdpowiedzUsuńNext, szyyybko ! ;**
OdpowiedzUsuńSuper ♥ Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńKocham Cię po prostu, dawaj daaalej !!!!!!!! <3 <333
OdpowiedzUsuńO mamuniu ^,^ Szybkoo next ^_^
OdpowiedzUsuńkoocham <3 next szybko!! :*
OdpowiedzUsuń<3 <3kocham<3
OdpowiedzUsuń<3 uwielbiamm<3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKochamm ! <33
OdpowiedzUsuńNastępny ^^
OdpowiedzUsuńSzybko next ;*
OdpowiedzUsuńSuper ;) Szybko następny
OdpowiedzUsuńNexta chcemyy ! ;****
OdpowiedzUsuńSzybko next ;* Kocham ♥♥
OdpowiedzUsuń