poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 19



Wychyliłam się lekko aby zobaczyć jak chłopak nieudolnie ściągał swoje czarne buty a z jego usta co chwile wydobywało się przekleństwo. Zachichotałam pod nosem gdy zaczął siłować się z kurtką. Szybko odwrócił się w moją stronę a jego oczy lustrowały moje ciało. Myślałam, że coś powie, podejdzie i zrobi cokolwiek ale jednam znacznie się pomyliłam. Styles tylko zachwiał się i powoli zaczął wchodzić po schodach na górę. Szłam za nim co chwile zatrzymując się gdy i on stał nieruchomo lub chwiał się na każdym kroku. Bełkotał coś pod nosem po drodze ściągając resztę swojej garderoby a ja jak sprzątaczka pochłaniałam je w swoje ręce. Były przesiąknięte alkoholem i papierosami choć wiem, że Hazz nie pali i pije tylko dla okazji.
- Kochanie - warknął stając i obracając się w moją stronę. Poczułam dość mocne uderzenie woni alkoholu i lekko się skrzywiłam. Czy on jest na mnie zdenerwowany czy stało się coś o czym nie wiem ale powinnam?
- Co? - mój ton też nie okazywał żadnych emocji oprócz złości jaką żywiłam do chłopaka.
- Chodź ze mną.. spać - fuknął chwiejąc się gdy podawał mi swoją dłoń. Nie chciałam z nim nigdzie iść a tym bardziej spać gdy czuje od niego alkohol.
- Nie - warknęłam próbując opuścić te schody i jego dziwnie przenikliwy wzrok. Usłyszałam jak chłopak wypuszcza głośno powietrze i wciąż stoi w swoim miejscu zapewne obserwując mnie jak powoli zmierzałam w dół schodów. Będąc prawie na dole chwycił mocno mój nadgarstek a ja wpadłam na jego klatkę piersiową.
- Nigdzie nie idziesz kochanie! - poczułam jego oddech na mojej szyi, który doprowadził mnie do dreszczy oraz znajoma woń trunków.
- Hazz zostaw! - fuknęłam próbując się wyrwać z jego silnych ramion. W odpowiedzi na moje nieudane próby zaśmiał się gorzko całując mnie zachłannie. Utrudniałam mu wstęp do moich ust na wszystkie możliwe sposoby ale on tego za bardzo pragnął by tego nie osiągnąć. Korzystając z okazji jaka mi pozostała uderzyłam chłopaka a ten szybko oderwał się ode mnie wydając ze swoich warg cichy jęk. Usiadł na schodach i schował swoja twarz w dłoniach a ja dalej stałam tam gdzie wcześniej. Nie wiedziałam co mam robić, moje ciało całkowicie zamarło w miejscu, serce biło jak oszalałe a umysł nie pracował racjonalnie.
- Wiem, że Cię ranie.. - wydyszał cicho. Jego głos drżał a ja wiem, że płakał gdy tylko chwyciłam jego dłonie odsłaniając twarz. Widziałam ból w jego tęczówkach, który ogarniał również moje ciało.
- Nie Harry.. to nie prawda - wycedziłam szybko całując wewnętrzną stronę jego dłoni. Uśmiechnął się słabo a ja lekko dotknęłam jego drżących warg. Te nasze relacje są naprawdę zwariowane. Zawsze się kłócimy a po sekundach wręcz godzimy i znów jest jak dawniej.
- Wiem swoje jasne? - warknął spoglądając na mnie przez chwile.
- Ja też wiem - przybliżyłam się do chłopaka i usiadłam obok. - Jeśli byś mnie ranił nie byłoby mnie tu... - urwałam na chwile bacznie obserwując jego reakcję. Spojrzał na mnie przez chwilę wypuszczając głośno powietrze.
- Ale.. - nie pozwoliłam mu kończyć bo nie mam zamiaru słuchać tego co chce mi powiedzieć. Musnęłam delikatnie jego wargi czując znajomy smak jego ust pomieszanych z silną wonią perfum. Chłopak mruknął przeciągle a jego dłonie powędrowały na moje plecy szybko zjeżdżając w dół.
- Chcesz tego - wyrwał nagle gdy rozłączył nasze usta. Pokiwałam głową a chłopak szybko podniósł mnie do góry. Oplotłam jego biodra ponownie łącząc nasze usta. Wręcz wdarł do sypialni gdy znaleźliśmy się przy jej drzwiach i rzucił mnie na łóżko siadając na mnie okrakiem. Zbliżył się zostawiając kilka pocałunków na mojej szyi. Czułam jego gorący oddech i znacznie przyspieszony oddech. Chwycił mocno moją rękę kierując w dół swojego ciała na znajomą wypukłość.

- Cholera kochanie - wydyszał słabo i wypuścił powietrze odchylając głowę do tyłu. Mocniej ścisnęłam dłoń na co syknął i spojrzał na mnie wręcz błagalnym wzrokiem.
- Przepraszam - wycedziłam i szybko zabrałam rękę na co on skutecznie ją przytrzymał.
- Nie o to mi chodziło słońce - uśmiechnął się prosząc abym ponownie użyła swojej dłoni. Na moje policzki wkradł się delikatny róż a znajome pieczenie paliło mnie więc odwróciłam głowę.
- Skarbie? - Hazz chwycił moją twarz w dłoń zmuszając tym samym abym na niego spojrzała. Wyczułam znaczną troskę gdy zwracał się do mnie i iskierki skaczące w jego tęczówkach.
- Jest ok - mruknęłam spuszczając wzrok na dół. W tej własnie chwili nie mogłam niczego udawać. Podniósł si.ę po chwili i zbliżając swoją twarz na kilka milimetrów zaczął tłumaczyć ciężko wzdychając.
- Kochanie posłuchaj mnie.. - wypuścił powietrze zerkając wprost w moje oczy. Pokręcił się chwile obok i zaczął nerwowo rozglądać się po pokoju.
- Harry no! - pisnęłam zdesperowana jego czekaniem. Chcę jak najszybciej wiedzieć o co mu chodzi.
- No bo ja Cię kocham i jeśli nie jesteś znów gotowa to ja poczekam bo ja nie kocham Cię, tylko po to, żebyś poszła ze mną do łóżka rozumiesz? I kocham w Tobie wszystko to, ze mnie tak denerwujesz ale też cholernie pociągasz i jesteś najlepszym co mnie spotkało - moje oczy pewnie wyglądały jak złotówki gdy z każdym jego słowem stawałam na coraz większym stopniu szoku.
- Taa... tak Harry wiem - tylko tyle byłam w stanie wydusić. Uśmiechnęłam się do chłopaka a ten szybko odwzajemnił gest. Ściskał moje dłonie lekko pocierając moje kostki i szczelnie oplatał moje nogi swoimi. Czułam się przy nim tak bardzo bezpieczna jak przy nikim innym i to upewnia mnie w tym, ze nam się uda. Siedzieliśmy kilka minut w kompletnej cichy co dla mnie trwało kilka godzin. Spojrzałam na chłopaka kiedy nerwowo przeczesywał swoje włosy. Wyglądało to dość zabawnie kiedy wielki Harry Styles jest nieśmiały, zakłopotany i wykonuje te nawet pociągające gest.
- Z czego? - zapytał zerkając na mnie by po chwili znów zatopić swój wzrok na czymś na dole.
- Nie nic - odezwałam się po chwili i nie wiem czy mój ton był oschły czy nie ale jego też nie tryskał entuzjazmem. Jeśli ponownie się pokłócimy tego wieczora to będzie jakiś rekord.
- O co Ci znów chodzi? - podniósł głos a mnie przeszły nieprzyjemne dreszcze. Puścił moje ręce wstając szybko z łóżka i kierując się do okna. Usiadłam zaraz na brzegu i obserwowałam każdy jego ruch oraz to jak jego szczeka się zaciska. Nerwowo zaciskał dłonie na blacie rozglądając się jakby na coś czekał. Powoli wstałam kierując się w jego stronę ale jego wzrok skutecznie zatrzymał mnie w miejscu nie pozwalając iść nigdzie indziej.
- Siadaj! - warknął i odwrócił wzrok ponownie patrząc za okno. Próbowałam zrobić cokolwiek ale strach w stosunku do niego nie pozwalał mi na to. Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć ale jednak się wycofałam i usiadłam na łóżku. Byłam niestety zbyt ciekawa czemu się zmienił w ułamku sekundy z kochającego chłopaka na totalnego dupka. Czyli jak zawsze?
- Kurde naprawdę jesteś dziwny - wycedziłam spoglądając z wyczekiwaniem na jakąś nawet najmniejszą reakcję chłopaka. Styles powoli przeniósł swój zabójczy wzrok na mnie i wręcz wbił w ziemię.
- Chcesz ku*wa wiedzieć czemu taki jestem? - warknął szybko zmierzając w moim kierunku. Jego ręce spoczywały po obu stronach mojej tali mocno ściskając biała pościel. Czułam jego szybki oddech i widziałam jak kostki staja się białe przez mocny zacisk na białym materiale. Wciąż wyczekiwał odpowiedzi i wiem, że jego cierpliwość się kończy.
- Taa - pisnęłam a chłopak kleknął przede mną układając swoją głowę na moich kolanach. Co z nim do cholery? Poczułam się nieswojo ale pozwoliłam aby kontynuował obawiając się kolejnego wybuchu złości z jego strony.
- Bo Cię cholernie kocham i się boję, że ktoś może Cię skrzywdzić.. - urwał a ja czułam napływające łzy. Jego głos zadrżał po czym szybko się podniósł ujmując mój podbródek w swoją dłoń.
- Rozumiem - mruknęłam próbując ukrywać łzy na możliwy sposób.
- Nie płacz - pocierał delikatnie mój policzek spoglądając na mnie ze skupieniem jakby o czymś myślał.
- O czym myślisz? - wypaliłam a chłopak potrząsnął głową i wycedził krótkie 'o niczym' po czym wstał i bez słowa wyszedł spoglądając na mnie i dając znak, że mam tu zostać. Położyłam się na łóżku i leżałam chwile a moje ciało ogarnęła złość. Usłyszałam jak trzaska drzwiami i zamyka je uniemożliwiając mi tym samym wyjście z domu. Może to i lepiej, że go tu nie ma bo naprawdę bym mu wygarnęła. Nagle poczułam wibracje telefonu więc sięgnęłam po niego odczytując wiadomość od Kim.                                                  
 
 "Jutro w galerii o 16. Czekam. xx"

Bez zastanawiania się i rozmyślań o tym czy Harry się zgodzi odpisałam jej, że się zgadzam. Na pewno się cieszy, że bez żadnych wyjaśnień zostawiłam ją z czwórką chłopaków a sama pojechałam z Styles'em. Zaczynam się zastanawiać czy dobrze wtedy zrobiłam. Byłam zmęczona tym dniem ale odkąd poznałam chłopaków to żaden z nich nie był spokojny. Poszłam do łazienki i położyłam się szybko spać żeby zapomnieć i nie chce wiedzieć czy Harry przyjdzie czy nie i w jakim będzie stanie.

* Kilkanaście godzin później *

Światło leniwie przebijało się przez firanki nie pozwalając mi spać żadnej chwili dłużej. Przekręciłam się na drugą stronę nie zastając tam pożądanego obiektu. Zwlekłam się z łóżka napotykając zimne płytki i otulając się kocem powoli zeszłam do salonu. Widok pijanego Harry'ego, który niedbale leży na kanapie lub dywanie przewinął mi się przez umysł ale skutecznie go opuścił. Zmierzałam do salonu gdzie po drodze widziałam resztki odzieży Hazzy i wiem, że upił się jeszcze bardziej niż wcześniej. Czasem denerwuje mnie jego buntowniczy charakter i to jak zawzięcie broni swojej własności i jestem nią ja. Jestem przy nim bezpieczna ale jego stanowczość na prawdę wyprowadzi z równowagi każdego. Leżał spokojnie oddychając na kanapie szczelnie zwinięty w kulkę. Pomimo tego wyglądał naprawdę słodko. Okryłam go kocem i postanowiłam zrobić sobie kawę. Nastawiając wodę dodałam jedną łyżkę więcej. Im mocniejsza tym więcej energii mi przybędzie bo ten dzień również będzie męczący. Muszę spotkać się z Kim więc jakoś trzeba sobie zagospodarować czas dopóki nie wyjdę. Nic nie przełknę dlatego kawa na tę część dnia wystarczy. Upijając łyk kawy zastanawiałam się co zrobię i co powiem Harry'emu jak tylko wstanie a szybko to się nie stanie. Druga rzecz jaka mi zostaje to co mam wymyślić aby nie wiedział gdzie wychodzę. Choć co w tym złego, że spotykam się z moją przyjaciółką? Po kilku minutach opróżniłam kubek i odstawiając go postanowiłam coś ze sobą zrobić. Jak na jesień jest ciepło dlatego zdecyduje się na rurki i sweterek. Włosy upięłam w koka i wykonując kilka kresek byłam mniej więcej gotowa na cały dzień. Nie mogę siedzieć tutaj cały dzień choć się jeszcze nie zaczął ale nie chcę mi się czekać aż Styles się obudzi. Zaglądając wcześniej do lodówki uświadomiłam sobie, że świeci pustkami dlatego muszę zrobić zakupy. Nie zamierzam zostawiać jakiejś tandetnej karteczki z tym gdzie jestem mimo, że będzie awantura, ze wyszłam bez jego wiedzy ale cóż zrobię, że śpi? Wyszłam bezszelestnie i zmierzałam do pobliskiego sklepu. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś idzie za mną i wręcz mnie obserwuje. Może mi się wydawać ale słowa Harry'ego wczoraj skusiły mnie do pewnej paniki. Chce mnie chronić przed każdym niebezpieczeństwem tak jakby przewidział, że coś może mi się stać gdy tylko mnie opuści. Zaczęłam nerwowo przyspieszać aby tylko znaleźć się w budynku pełnym ludzi. Odwróciłam się do tyłu ale nikogo tam nie widziałam. Odetchnęłam gdy tylko przekroczyłam próg sklepu. Po kilku minutach wszystkie potrzebne nam rzeczy znajdowały się w moim koszyku i zaczęłam podążać w kierunku jednej z kas gdy moją uwagę przykuł tajemniczy mężczyzna w okularach i czarnej, skórzanej kurtce. Nieznajomy baczni mi się przyglądał a ja czułam jak jego wzrok nie odrywa się ode mnie.
Po zrobionych zakupach nie wiedziałam co mam robić bo nieznajomy nadal nie dawał za wygraną. Postanowiłam zadzwonić do Kim bo jeśli miałabym dzwonić do Harry'ego skończyłoby się to awanturą. Czekałam cierpliwie kilka minut dopóki nie zobaczyłam auto mojej przyjaciółki. Szybko opuściłam sklep i zmierzając do samochodu zatrzasnęłam drzwi ciężko oddychając.
- Co jest? - zwróciła się do mnie wyczekując odpowiedzi.
- Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi - wycedziłam ledwo łapiąc oddech. - Zawieź mnie do domu - poprosiłam a Kim tylko przytaknęła odjeżdżając z parkingu. Oglądałam się niespokojna co chwile ale przyjaciółka zapewniała mnie, że wszystko dobrze.
- Powiesz Harry'emu? - zapytała gdy skręcałyśmy w uliczkę gdzie znajdował się dom Styles'a. Pokiwałam przecząco układając sobie nieszczęśliwy scenariusz tego, że bez pozwolenia wyszłam ale nie chciałam go budzić. Nie jest to zbyt mocny argument ale zawsze jakiś.
- Wejść z Tobą? - słyszałam troskę w jej głosie gdy zaparkowała auto po przeciwnej stronie. Pokiwałam przecząco i dając jej szybkiego buziaka wyszłam z auta.
- Pamiętaj o dzisiaj - krzyknęła przez uchyloną szybę gdy byłam już po drugiej stronie. Posłałam jej szeroki uśmiech kiwając głową kiedy odjeżdżała.Oddychałam ciężko a moje serce z każdym krokiem w stronę drzwi przyspieszało bo spędziłam ponad pół godziny na tych zakupach więc pewnie Harry już nie śpi. Powoli pchnęłam drzwi przekręcając kulką na co ustąpiły wydając dziwny zgrzyt. Chciałam wkraść się do domu tak aby nie zauważył i nie wszczynał kolejnej kłótni. Układając zakupy na podłodze bezszelestnie ściągnęłam trampki i kurtkę odkładając je na miejsce. Chwytając wcześniej odłożone torby napotkałam coś twardego. Syknęłam z bólu gdy coś znajomego mocno zaciskało się na moim nadgarstku.
- Gdzie Ty ku*wa byłaś co? - jego ton był oschły i chłodny. Wiem, że jest naprawdę wściekły i nieźle mi się dostanie. Czułam jego szybki oddech na mojej szyi, który wręcz wypalał moje ciało. Bałam się spojrzeć w górę by spotkać jego porażająco wściekłe tęczówki. Wiem, że w tej chwili żywił do mnie najgorsze z uczuć. Właściwie nie wiem dlaczego bo nic takiego nie zrobiłam a jego nadopiekuńczość zaczyna mnie denerwować.
- Gadaj do cholery gdzie byłaś! - podniósł głos mocniej zaciskając swoją dłoń na moim nadgarstku. Poczułam ból i zaczęłam się szarpać próbując w jakiś sposób uwolnić się z tego więzienia.
- Puść.. to boli - wyjąkałam a w moich oczach zebrało się kilka łez, których nawet nie próbowałam ukryć.
- Powiedz mi gdzie byłaś to Cię puszczę - złagodniał ale nadal czułam chłód z każdym wypowiedzianym słowem. Boję się jego reakcji gdy oznajmię mu gdzie byłam. W tej chwili pożałowałam, że nie ma tu Kim ale nie chciałabym aby widziała to w jakim stanie jest teraz Harry. Szarpnął mną dość mocno chcąc abym spojrzała na jego wściekły wyraz twarzy, jego tęczówki, które mnie zabijały, abym się złamała i powiedziała mu wszystko. Boję się go ale wiem, że nigdy specjalnie mnie nie uderzy, nie skrzywdzi i zawsze będzie mnie bronił przed każdym i wszystkim co złe. Tylko on chyba nie wie, że też jest zły i musi się zmienić albo mnie straci.





* Czytasz - komentujesz *


środa, 26 marca 2014

Rozdział 18



Odczuwałem dziwny ciężar a mój żołądek w tych chwilach się ściskał. Dziwne mdłości tłumiły mi się w żołądku czując jak jej delikatne ciało drży dlatego chciałem ją bardziej chronić. Była dla mnie wszystkim a ja po raz kolejny sprawiam jej ból a łzy, które wypływają z jej oczu są przeze mnie.
- Kocham Cię.. nie chciałem, przepraszam.. - wciąż ją przepraszałem, błagałem i prosiłem jakby to miało w czymkolwiek nam pomóc.
- Hazz kurde nic się nie stało. Zamknij się! - wrzasnęła odrywając się ode mnie i patrząc wprost w moje tęczówki. Wiem, że nie chce abym z nią o tym rozmawiał ale nie ukrywajmy tego jakby zdarzyło się kilka lat temu.
- Jasne, przepraszam - po raz kolejny ją przepraszałem a ona tylko westchnęła głośno i nałożyła swoją sukienkę.
- Daj pomogę - chciałem zapiąć jej zamek gdy już była w czarnym materiale ale szybko się odwróciła. Byłem trochę zażenowany tym, że teraz nasze stosunki przez moje głupie popędy zostały znów osłabione.
- Czyli wracamy do początku - fuknąłem sam do siebie ale jednak na tyle głośno aby i ona to słyszała.
- Hazz - zbliżyła się do mnie obejmując moją twarz. Spojrzałem na nią przez chwilę by zaraz spuścić wzrok.
- Nic się nie popsuło i nie myśl o tym! - była spokojna i opanowana, całkowite przeciwieństwo mnie. Gdyby jej nie było już dawno wiele osób by było martwych a ja teraz panikowałbym jak szaleniec.
- Taa - przytaknąłem posyłając jej słaby uśmiech. Czy możemy jechać już do domu i zapomnieć o najgorszym wieczorze?
- Wracamy? - jak gdyby czytała w moich myślach dlatego byłem jej wdzięczny, że nie muszę nic mówić. W drodze do domu panowała dziwna cisza. Dało się wyczuć niewidzialne napięcie między nami ale żadne nie wypowiedziało żadnego słowa. Może to i lepiej bo jakoś co powiem ona się złości i mamy kolejną kłótnię. Mocniej zaciskałem ręce na kierownicy i patrzyłem prosto przed siebie. Siedziała spokojnie na miejscu obok i ślepo wgapiała się w szybę. Podkręciłem temperaturę gdy wyczułem dreszcze i to jak jej ciało się trzęsie na co cicho mi podziękowała a ja oddałem jej uśmiech. Wiem, że jest wykończona i jedyną rzeczą jakiej oboje teraz chcemy to w kompletnej ciszy wrócić do domu, położyć się, zasnąć i zapomnieć. Moje myśli wciąż wracały do tego gówna jakie zaserwowałem kobiecie, którą kocham. Nie zważałem na pogodę, noc i moją dość szybką jazdę.
 - Zwolnij - jej głos skutecznie mnie wyrwał z myśli i zwolniłem zapewniając jej w jakiś sposób większe bezpieczeństwo. Wciąż patrzyła w bok a ja podziwiałem ukradkiem jej długie, seksowne nogi, które świetnie odkrywała ta czarna sukienka. Na chwile odwróciła się do przodu a jej twarz opętał strach więc i ja spojrzałem przed siebie.
- Uważaj! - krzyknęła ale było stanowczo za późno. Nacisnąłem hamulec ale nic nie pomagało.
- Ku*wa - warknąłem pełen złości. Ten dzień na prawdę się nie skończy?
- Zostań! - warknąłem kiedy Lil chciała opuścić samochód tak samo jak ja ale moje próby były daremne bo i tak zrobiła przeciwnie. Fuknąłem w jej stronę czując jak moje mięśnie z sekundy na sekundę się napinają a krew przybiera szybsze tempo.

- Możesz mnie posłuchać chociaż raz? - warknąłem podbiegając do niej i mocno łapiąc w tali.
- Nie! - fuknęła i podbiegła do chłopaka jak przypuszczam leżącego na ziemi.
- Zostaw! - nie chciałem aby ona dotykała innego mężczyzny niż ja. Tak nawet w takich przypadkach gdy z nieuwagi potrącę człowieka odzywa się moja chora zazdrość o Lily.
- Możesz przestać do cholery? - podniosła głowę zabijając mnie wzrokiem a ja powoli opuszczałem swoje ciało i stawałem obok. Czy ona musi tak strasznie irytować?
- Nie ku*wa nie mogę, bo nie chce patrzeć jak go dotykasz! - wrzasnąłem a ona kontynuowała opatrywanie tego gościa. Mnie w tym samym czasie coś trafiało.
- Pfff - serio zachowuje się jak dziecko czy może to ja jestem taki niedojrzały? Chcąc zrobić jej na złość wsiadłem do auta trzaskając drzwiami i z uwagą przyglądałem się mojej Lil i temu kolesiowi.


* Perspektywa Emily *

Czy nawet w takiej sytuacji on nie potrafi się zachować? Jego ego i ta cholerna zazdrość zaczynają mnie na prawdę irytować. A to co było wcześniej w samochodzie to nawet nie chce do tego wracać.
- Ugh - warknęłam próbując obudzić lub cokolwiek z tym kolesie, którego Harry ze swojej nieuwagi potrącił. Na nasze szczęście nie jechał szybko i nic poważnego się chyba nie stało. Wciąż siedział w samochodzie a ja czułam jego wzrok na sobie, który powoli mnie zabijał. Nie dam za wygraną, nie tak łatwo Styles. Nagle moje serce zabiło mocniej gdy nieznajomy mocno złapał mnie za ramię i zaczął bełkotać jakieś głupoty.
- Harry! - krzyknęłam próbując się uwolnić ale był silniejszy. Usłyszałam trzask drzwi i chwile potem Harry trzymał mnie w ramionach o mało nie pobił tego chłopaka, który nic nie był winien.
- Już dobrze, stój tu! - warknął i szybko zmierzał w kierunku nieznajomego. Przyklęknął tuż nad jego twarzą i podnosząc go zaczął coś mówić. Nie bardzo to rozumiałam ale wiem, że Hazz był zdenerwowany sytuacją jaka teraz się toczyła. Zaczął energicznie potrząsać ciałem tego kolesia a ona cały czas się śmiał. Stałam tak zdezorientowana nie wiedząc za bardzo o czym rozmawiali. Nagle Harry podniósł się i z gniewem goszczącym w jego tęczówkach zmierzał w moim kierunku.
- Kochanie wsiadaj! - warknął i otworzył mi drzwi dając znać abym szybko do niego weszła. Posłusznie wykonywałam każde jego polecenie nie chcąc go bardziej denerwować.
- Harry kto to? Czemu mu nie pomogłeś? - miałam miliony pytań i na każde chciałam uzyskać normalną opowiedzieć ale chłopak szybko ruszył z miejsca omijając tego kolesia leżącego na ziemi. Nie odzywał się ani słowem ale ja tego tak nie zostawię. Musze wiedzieć dlaczego był taki zdenerwowany i czemu mu nie pomógł. Nie chciałam teraz wszczynać kłótni bo nadal jedziemy ale jak wrócimy to muszę to zrobić. Kątem oka widziałam jak Styles zaciska mocno dłonie na kierownicy a jego mięśnie były tak bardzo widoczne przez dość obcisły materiał koszulki. Przeszły mnie dreszcze i lekko potarłam swoje ramiona.
- Zimno Ci? - zapytał z pełną troską w głosie, który był lekko zachrypnięty. Odwróciłam się i odpowiedziałam krótkie 'nie' odwracając głowę w przeciwną stronę. Oprócz tej krótkiej wymiany zdań jechaliśmy dalszą drogę w kompletnej cichy, która dziwnie przeszywała całe moje ciało. Nagle poczułam wibracje mojego telefony i nerwowo zaczęłam grzebać nerwowo w poszukiwaniu telefonu. Gdy znalazłam pożądany obiekt przejechałam palcem po ekranie a moim oczom ukazało się krótkie "Brad" a moje serce zabiło sto razy szybciej.
- Kto to? - z zamyśleń wyrwał mnie niski ton Harry'ego i mogłam doskonale wyczuć dziwną złość i zdenerwowanie. Czy nawet nie mogę odbierać telefony?
- Nikt ważny Hazz - byłam dość spokojna choć w rzeczywistości moje serce chciało wyskoczyć z piersi.
- Przecież widzę, że coś nie tak. Kto to! - powtórzył swoje pytanie ale tym razem jego ton był niższy i wiedziałam, że się denerwuje a dłonie bardziej zacieśniają się na kierownicy.
- Na prawdę nikt Harry - starałam się zachować spokojnie ale jego przeszywający wzrok, który czułam na sobie nie pozwalał mi na to. Widziałam kątem oka jak jego szczęka widocznie się zaciska a mięśnie bardziej napinają.
- Powiedz mi kto to był! - jego ton był ostry i chłodny. Wiem, że oczekuje tej odpowiedzi i nie odpuści mi tego ale jeśli mu powiem, kto to był na prawdę wścieknie się jeszcze bardziej. Wiem, że znajdzie go wszystkimi możliwymi środkami i zabije za to, że do mnie zadzwonił.
- Kim - skłamałam a mój głos niebezpiecznie zadrżał. Myślę, że jestem dobrym kłamcą i nie będzie bardziej dociekał kto to i da mi spokój.
- Kłamiesz! - warknął i szybko zatrzymał samochód. Moje ciało przeszył dreszcz a serce biło jak oszalałem.
- Hazz - wyjąkałam patrząc przerażona na niego. Wysiadł szybko i trzaskając drzwiami okrążył samochód i otworzył je z mojej strony. Machnął ręką na znak abym wyszła ale strach paraliżował całe moje ciało.
- Wysiadaj! - fuknął i mocno chwycił moje ramię ciągnąc mnie w górę. Pisnęłam cicho czując jego wściekłe spojrzenie na moim ciele i dość silny dotyk.
- Kto.To.Był - głośno akcentował każde słowo oczekując wciąż tej samej odpowiedzi. Spuściłam wzrok kierując go na ciemny chodnik lecz skutecznie chwycił mój podbródek kierując mój wzrok w górę. Spotkałam się z dziwną czernią jego tęczówek i wiedziałam, że muszę mu powiedzieć prawdę bo z każdą chwila zwlekania będzie gorzej.
- To był.. - jąkałam się nie chcąc poznawać jego furii i po raz kolejny widząc go jak powoli zabija kolejną osobę.
- No mów do cholery - warknął przywierając swoim ciałem na moje a ja poczułam na plecach chłód maski auta.
- Brad - wypowiedziałam szybko na jednym tchu chcąc aby tego nie słyszał. Nic nie odpowiadał tylko wciąż kurczowo zaciskał swoje dłonie na moich ramionach ciężko oddychając. Powoli skierowałam swój wzrok na Styles'a widząc jego zaciśniętą szczękę i ten czarny żar gotujący się w jego tęczówkach.
- Kto to? - chłodny ton chłopaka opanował moje ciało ponownie rozsyłając dreszcze.
- To tylko kolega Hazz - próbowałam go uspokoić w każdy możliwy sposób i po prostu wrócić normalnie do domu ale wiem, że na tym się nie skończy. On musi wiedzieć wszystko i nie da mi wolności w tej sprawie dopóki tego nie dostanie.
- Taa.. akurat - mruknął pod nosem i zwolnił uścisk dłoni na moich ramionach. Nie patrzył na mnie a jedynie stanął obok opierając się o samochód.
- Przepraszam - wyszeptałam nieśmiało stając przed chłopakiem. Ujęłam jego dłonie delikatnie gładząc ego kostki nadal porozcinane po ostatniej bójce z tym kolesiem. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Przywarłam do niego chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Przepraszam - mruknęłam zaciągając się zapachem jego ciała i perfum a on delikatnie pocierał moje plecy.
- Dobra, wierze Ci - tym razem jego ton był łagodny i wiem, że się uśmiechał mimo, że tego nie widziałam.
- I nie bądź już taki zazdrosny - oderwałam się od niego stając twarzą w twarz. Ujrzałam znajome ogniki tańczące w jego tęczówkach. Pokiwał ze zrozumieniem ale i tak wiem, że nie dotrzyma tego słowa i przy pierwszej okazji będzie się denerwował gdy zechce pogadać z jakimkolwiek chłopakiem.
- Chodź - chwycił moją dłoń i zaprowadził do domu. Byłam kompletnie zmęczona tym dniem choć zapowiadał się interesująco a skończył się klęską. Zdjęłam buty i kurtkę szybko zmierzając do kuchni.
- Głodna? - usłyszałam Styles'a, który w jednej sekundzie stał obok mnie. Pokiwałam przecząco popijającą sok i odkładając szklankę. Zmierzałam powoli do salonu by trochę odpocząć gdy poczułam silną dłoń na mojej tali.
- Kocham Cię - cichy szept Hazzy wywołał dreszcze na moim ciele. Zdjęłam jego rękę siadając na kanapie.
- Co jest? - jego głos był przepełniony troską. Usiadł obok mnie wpatrując się we mnie jak w obrazek.
- To co było.. wiesz o co chodzi - warknęłam poirytowana a chłopak szybko wstał i bez żadnego słowa wyszedł trzaskając drzwiami.
- No ku*wa Hazz! - krzyknęłam ale wątpię by to słyszał. Położyłam się na kanapie i zaczęłam myśleć nad tym wszystkim co wydarzyło się przez te dni od kiedy znam Harry'ego. Wszystko się zmieniło a mój świat obrócił się do góry. Wszystko jest takie nowe i świeże. Nie wiem nawet kiedy usnęłam ale byłam świadoma tego, ze mimo późnej godziny Harry wciąż nie wrócił. Czego nie powie on albo ja kończymy na bezsensownej kłótni. Jeśli nasz związek lub cokolwiek to jest będzie się na tym opierać to ja nie chcę takiego życia. Nie wiem ile czasu spałam dopóki nie obudził mnie dość silny trzask drzwi wejściowych. Myślałam a wręcz byłam pewna, że to Harry więc zerwałam się na równe nogi i przecierając oczy wstałam kierując się w stronę hałasu. Usłyszałam jak potyka się o własne nogi więc pewnie jest pijany.
- Świetnie - fuknęłam pod nosem. Jeśli każda nasza kłótnia będzie kończyć się jego wyjściami do klubu, upijaniem się i wracaniem o północy to chyba tego nie chcę. Moje nogi były miękkie jak z waty a serce niebezpiecznie kołatało w piersi. Nie wiem czemu ale się bałam.






* Czytasz - komentujesz *



niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 17


Rozdział zawiera treści +18 przeznaczone dla osób dorosłych. Jeśli nie chcesz czytać możesz pominąć.

Moja ręka powędrowała pod obcisły materiał czarnej sukienki mojej Lil co tylko zachęcało mnie do zabawy. Była dość krótka odsłaniając jej piękne nogi, które były wszystkim w porównaniu do tej Natalie. Sprawę uniemożliwiało mi to, że sukienka bardzo opinała jej ciało a ona cicho chichotała na moje próby dostania się pod obcisły materiał.
- Kochanie ku*wa czemu jest taka? - warknąłem wprost do jej ucha przygryzając lekko skórę w jego okolicach. Usłyszałem ciche mruknięcie Emm a moja krew zaczęła krążyć z podwójną siłą.
- Przestań.. - wyszeptała ledwo łapiąc oddech.
- Spójrz na mnie! - żądałem a jej tęczówki automatycznie napotkały moje. Widziałem to pożądanie jakie krążyło w odcieniu jej oczu i wiem, że pragnie tego równie bardzo jak ja.
- Jedziesz. jutro. ze. mną. jasne. kochanie? - akcentowałem jej osobno każdy wyraz aby zrozumiała to i więcej nie sprzeczała bo ze mną nie ma najmniejszych szans. Pojedzie tam ze mną bez względu na błagania, prośby i krzyki zaprzeczające temu.
- Harry ja.. - urwała gdy tylko zachłannie złączyłem nasze usta przyciągając ją jeszcze bliżej mojego.
- Coś mówiłaś Lily? - szatański uśmiech wkradł się na moją twarz a jej była przeciwieństwem mojego entuzjazmu. Uwielbiam królować nad kobietami bo to ja jestem władcą w tym związku ale jednak to jeszcze nie dotarło do wybranki mojego serca. Zrozumie to z czasem gdy już będzie wyszkolona.
- I tak dostaniesz kare - zaśmiałem się. Odepchnęła mnie lekko chcąc wyjść ale moja dłoń owinęła się szczelnie wokół jej nadgarstka skutecznie powstrzymując jej działania.
- Nigdzie beze mnie nie wyjdziesz dobrze? - mój ton był łagodny. Na takie coś stać mnie tylko w stosunku do niej choć nadal zastanawiam się czemu jestem taki delikatny gdy ona zachowuje się jak twarda laska. Jej charakter jest tak pociągający, że nie wierze w to, że nie była nigdy z facetem w poważnym związku. Nigdy nad tym długo nie myślałem, ale chciałbym aby to była prawda.
- Taa.. - wiem, że się denerwowała moim stanowczym zachowaniem ale nie pozostawia mi innego wyjścia. Jest tak cholernie słodka gdy się denerwuje.
- Moja słodka dziewczyna - zbliżyłem się do Lily zostawiając kilka pocałunków na jej szyi. Mocno złapałem jej drobną dłoń przesuwając w dół mojego ciała.
- Harry.. - czułem stanowczość w tym sposobie wypowiadania mojego imienia. Przeszły mnie przyjemnie ciarki co tylko zwiększało moją ochotę na to uczucie.

- Lily, pozwól mi.. - przerwałem ledwo dysząc gdy jej dłoń dotknęła mojego krocza. Zaciągnąłem się powietrzem odchylając głowę do tyłu i mocno zaciskając powieki. Nie zwracałem już najmniejszej uwagi na pół przytomnego kolesia, który oberwał ode mnie kilka ciosów za to, że położył swoje łapska na mojej kobiecie.
- Kochanie.. mocniej.. - ledwo wysapałem ale moja Lil posłusznie wykonała moje polecenie a ja rozkoszowałem się jej stanowczym dotykiem.
- Dobrze Ci? - jej delikatny głos opanował moje zmysły zatracając mnie w całości przez co nie wiedziałem co i gdzie. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie a ona dawała mi najwięcej swojego dotyku i bliskości.
- Tak kochana... - wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Poczułem brak dotyku Lil i szybko znów byłem na ziemi otwierając szeroko oczy i przyglądając się Emily.
- Kochanie? - zbliżyłem się do niej obejmując mocno. Uśmiechnęła się a jej dłoń ponownie przeniosła się na moje krocze po raz drugi ściskając wrażliwe miejsce. Z moich ust wydobył się cichy jęk a Lil zachichotała nagle spoglądając w prawo. Mój wzrok automatycznie powędrowała w ten sam kierunek. Moje mięśnie napięły się szybko przyciągając ciało Lily blisko siebie.
- Coś ci ku*wa nie pasuje? - warknąłem osłaniając moją kobietę swoim ciałem. Jeśli po raz kolejny chcę abym zadawał mu ten ból to sam się o niego prosi. Sposób w jaki patrzy się na moją ślicznotkę i jak rozbiera ją wzrokiem strasznie mnie irytuje a dłonie same układają się w pięści.
- Lil, kochanie wyjdź! - starałem się być stanowczy ale nie wychodziło to najlepiej. Dziewczyna nadal twardo stała za mną i ściskała materiał mojej koszulki. Spojrzałem na nią kiedy przecząco pokiwała głową.
- Nigdzie nie idę. Zostaje z Tobą - wyszeptała a moje serce zakuło gdy ujrzałem małą cząsteczkę strachu, który zagościł w jej cudnych oczkach.
- Ku*wa - przekląłem gdy zdałem sobie sprawę z dwóch istotnych rzeczy. Nie mogę jej zostawić bo się boi, muszę ją chronić nawet gdybym to ja miał ponieść porażkę. I wiem, że nie chcę aby widziała to w jakim jestem stanie gdy się zbyt zdenerwuje. Nie może widzieć tego jak załatwiam tego kolesia.
- Harry.. - delikatny szept mojej Lily pozwolił mi ponownie myśleć. Spojrzałem powoli na kolesia, który stał kilka metrów ode mnie a jego wzrok wbijał się wprost na moją dziewczynę. Denerwowało mnie to w jaki sposób jego tęczówki skanowały kobietę za moimi plecami.
- Lily wyjdź! - mój ton był stanowczy i uśmiechałem się w duszy kiedy poczułem jak jej uścisk rozluźnia się i powoli zmierza w kierunku drzwi.
- Pieprzyłbym Cię mała - śmiech tego kutasa za moimi plecami utwierdził mnie w tym, że zasługuje aby ktoś porządnie mu przywalił. Gotowało się na mnie gdy mówił o czymś czego nigdy nie zdobędzie i tylko ja mogę mówić tak do mojej Lily. Tylko ja mogę się z nią kochać i jest moja, ku*wa moja.
- Kochanie wyjdź! - warknąłem a moja pięść szybko wymierzyła mocny cios w stronę szczęki tego kutasa.
- Nigdy więcej ku*wa! - rzuciłem się na niego i okładając go pięściami wykrzykiwałem różne przekleństwa i to kim jest dla mnie i Emm. Moje kostki były pokrwawione ale to nie ja odczuwałem ból tylko chłopak pode mną.
- Hazz daj spokój - dotknęła mojego ramienia ale skutecznie próbowałem ją odepchnąć.
- Harry bo go zabijesz!  - podniosła głos co mi się nie podobało szczególnie. Czemu ona każe mi przestać i nie chce żebym zrobił to na co ten idiota zasługuje po tym co mówił do mojej kobiety i to w mojej obecności.
- Harry kochanie... - szepnęła całując okolice mojej szyi a moje ręce spoczęły na tym kolesiu zaprzestając dalszemu okładaniu go. Odwróciłem się w stronę Lily wstając z nieprzytomnego kolesia.
- Słonko on.. zasłużył - przytuliłem ją mocno gładząc jej plecki. Czułem jej szybko bijące serce oraz szybki oddech.
- Boisz się? - zapytałem łagodnie. Oderwała się ode mnie spoglądając mi w oczy i przecząco kiwając głową.
- Nie Hazz... nie boje się - lekki uśmiech zagościł na jej pięknej twarzy. Skradłem jej całusa spragniony jej delikatnych warg.
- Lil? - mój głos dziwnie drgał co najwidoczniej wyczuła marszcząc czoło i wyczekując tego co chciałem powiedzieć.
- Tak? - jej słodki głos zawsze może mnie budzić na dzień dobry.
- Bo wiesz.. ugh.. jeśli mnie kochasz.. to chciałbym się z Tobą kochać.. - nerwowo bawiłem się skrawkiem jej sukienki spoglądając na podłogę, która w tej niezręcznej ciszy była na prawdę ciekawa.
- Hazz... - chwyciła mój podbródek kierując mój wzrok do góry tak aby moje tęczówki patrzyły na nią.
- Przepraszam - wyszeptałem czując jak moje policzki oblewa róż. Zaśmiała się cicho patrząc na moje usta a ja widziałem pożądanie i znajomy żar w jej ślicznych oczach.
- Chcę.. - teraz to ona słodko się czerwieniła nie wiedząc w jaki sposób powiedzieć to, że chce się ze mną kochać.
- Chcesz żebyśmy uprawiali sex? - zaśmiałem się gdy z obawą przytaknęła chowając głowę w mojej koszulce.
- Taa.. - wyszeptała śmiejąc się a ja chwile potem do niej dołączyłem.
- Chodź mała - chwyciłem jej rękę kierując się do wyjścia. Dała mi potwierdzenie tego, że chce się ze mną kochać i to po raz kolejny utwierdza mnie w tym, że mnie kocha. Mocno oplatałem jej nadgarstek nie chcąc aby to co było kilka minut temu się powtórzyło bo tym razem nie byłoby ulgowo. Pociągnąłem ją do miejsca gdzie ostatnio widziałem chłopaków.
- Dawaj kluczyki - wyciągnąłem rękę do Liam'a, który miał klucze od auta.
- Po co? A my czym wrócimy? - tego nie przewidziałem ale potrzebuję tego, póki Lily nadal tego chcę.
- Możecie wrócić z Kim, ma auto - moja kochana ponaglała ich tak samo jak ja. Uśmiechałem się do niej mocniej zaciskając rękę na jej talii na co cicho pisnęła.
- Ok, znajdziemy ją - chłopaki już dwa razy ją widzieli a Lil wytłumaczyła im gdzie jest samochód, o której wychodzi Kim i gdzie jest.
- Dziękuje kochanie - wyszeptałem muskając jej szyję.
- Umm - mruknęła i przyspieszyła ciągnąć mnie mocno za rękę na co zacząłem się śmiać.
- Widzę, że jesteś strasznie na mnie napalona skarbie - zaśmiałem się na co stanęła przyglądając mi się uważnie.
- Nie jestem - fuknęła uśmiechając się. Coś nie wychodzi jej to aby była na mnie zła.
- Wiem, że jesteś - przycisnąłem ją do pobliskiej maski samochodu usadawiając ją na niej. Moje ręce powędrowały na jej uda podwijając i tak już krótką sukienkę. Przygryzłem wargę i zachłannie złączyłem nasze wargi.
- Kochanie.. spodnie.. - wysapałem przerywając naszą wymianę ślin i spojrzałem na widoczne wybrzuszenie w dolnej części mojego ciała. Zaśmiała się nerwowa a jej policzki ponownie zalał róż.
- Jesteś taka śliczna jak się rumienisz. A teraz rozepnij spodnie - żądałem a jej sprytne dłonie szybko odpięły pasek od czarnych rurek.
- Harry może ktoś zobaczyć - rozejrzała się dookoła spoglądając ze strachem na mnie.
- Ahh.. kochanie jesteś taka.. .grzeczna - zaśmiałem się a Lil uderzyła mnie w ramię.
- Odbierasz mi ochotę - warknęła cicho zabierając swoje dłonie z mojego krocza.
- Oj kotku, przepraszam, no chodź - pociągnąłem ją i niemal wrzuciłem do wielkiego auta gdy go już znalazłem.
- Co teraz? - jej głos drżał i wiedziałem, że jestem pierwszym, z którym to zrobi.
- Po prostu leż spokojnie i pozwól, że ja się tym zajmę kochanie - ucałowałem ją delikatnie i rozsunąłem jej obcisła sukienkę.
- Kochanie zdejmij mi spodnie - powiedziałem spokojnie próbując opanować swoje popędy i nie chcąc się na nią rzucić bo wiem, że muszę być delikatny. Muszę nauczyć się dla niej tego nowego aby nie czuła bólu i abym przede wszystkim jej sprawiał przyjemność. Muszę pokazać jej wszystkie tajniki tego uczucia. Posłusznie odpięła guzik i drżącymi dłońmi ściągnęła moje spodnie. Jej źrenice znacznie się powiększyły gdy ilustrowała moje bokserki i znacząca wypukłość.
- Widzisz do czego mnie doprowadzasz? Jest taki dla ciebie - warknąłem muskając jej skórę i zostawiając kilka mokrych pocałunków.
- Hazz.. co teraz? - jąkała się co wyglądało naprawdę słodko. Pokierowałem ją i dostając zgodę ściągnąłem powoli jej sukienkę. Moim oczom ukazał się czerwony, koronkowy  i strasznie podniecający stanik i takie same stringi.
- Kochanie ku*wa, jesteś taka seksowna w tej bieliźnie - widząc jej piękne ciało pode mną od razu chciałem ją poczuć i rozkoszować się tym uczuciem z wybranką mojego serca.
- Zawsze takie nosze - broniła się co tylko dawało mi większą satysfakcję.
- Mam taką gorącą.. dziewczynę - warknąłem pieszcząc jej piersi przez materiał. Jęknęła cicho a ja przyłapałem ją na tym jak bezczelnie ściągała moje bokserki wzrokiem.
- Mmm.. kochanie ściągnij je.. przeszkadzają ci prawda? - warknąłem namiętnie a mój ton by ł wyjątkowo niski.
- Hazz... - obawiała się tego co może ujrzeć. Chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Wziąłem jej rękę i delikatnie chwytając gumkę moich bokserek zsunęła je. Zaśmiała się cicho a ja powoli ściągnąłem jej dolną część bielizny ponownie otrzymując zgodę.
- Duży prawda? - zaśmiała się i przytaknęła a ja byłem pełen dumy.
- Mogę? - chciałem być najdelikatniejszy aby nie odczuwała żadnego bólu związanego z pierwszym razem. Powoli wszedłem w nią na co pisnęła zaciskając powieki.
- Kochanie boli? - zapytałem opiekuńczo nie odrywając wzroku z jej twarzy, na której widziałem ból. Pokiwała przecząco głową posyłając mi słaby uśmiech. Zaprzeczyła ale wiem, że ją to boli.
- Chcę czuć to co Ty - pocieszałem ją chcąc aby patrzyła na mnie. Pragnąłem dać jej najwięcej przyjemności i wiedząc, że zadaje jej bój wiedziałem, że muszę ją opuścić.
- Nie Hazz.. - jęknęła zatrzymując mnie w sobie.
- Wiem, że Cię boli, muszę przestać.. - chciałem być tak cholernie ostrożny. Poruszałem się w niej delikatnie widząc pojedyncze łzy uciekające z jej oczu.
- Przepraszam kochanie... - wyszeptałem i szybko opuściłem jej ciało siadając obok i przyciągając ją blisko do siebie. Mój głos się załamał a oczy stały się wilgotne.
- Hazz nie płacz, to nie bolało.. - pocieszała mnie ale wiemy oboje, ze jestem winny i taki się czuje.
- Nie wybaczę sobie tego skarbie - pocałowałem ją i wciąż ciasno trzymałem w swoich ramionach. Ku*wa chciałem być delikatny, zapewnić jej pełną przyjemność i to wspaniałe uczucie a ona przeze mnie płaczę. - Sprawiłem Ci ból kochanie.. jestem dupkiem - byłem taki winny na siebie tym, że ponownie cierpi i to ja jestem powodem.
- Nie mów tak! Nie jesteś jasne? - warknęła oburzona w moją szyję a ja czułem jej gorący oddech i bicie serca. Kocham ją.





* Czytasz - komentujesz *


piątek, 21 marca 2014

Rozdział 16



Wsiadłem szybko do auta trzaskając drzwiami. Nie chciało mi się im tego tłumaczyć bo nawet nie wiem czy to zrozumieją a mi pęka głowa gdy tylko pomyśle, że będę musiał tu wrócić a ona będzie się wydzierać.
- Może jakieś cześć? - spiorunowałem wzrokiem mulata a ten skutecznie się uciszył. Każdy już powinien wiedzieć, ze gdy jestem wkurwiony o nic się mnie nie pyta. Liam odpalił auto a ja podziwiałem widoki za oknem. Nic bardziej nudnego ale ona naprawdę potrafi denerwować byle drobnostką. Ale chyba właśnie to pozwala nam być razem. To nie jest taka rutyna jak powracanie z pracy, oglądanie czegoś nudnego i sex.
Wolę się z nią kłócić co będzie budować nasz związek na silniejszy i nic nie będzie w stanie nas rozdzielić. Przemierzaliśmy ulice Londynu aż w końcu dojechaliśmy do najlepszego klubu w tej dzielnicy. Opuściłem niezręczną cisze i szybko skierowałem się do wejścia. Wymieniałem przez chwile kilka zdań z wysokim i dość umięśnionym facetem w garniturze a ten skinieniem ręki zaprosił mnie do środka. Od tego czasu nie widziałem chłopaków co może i lepiej dla nich bo nie chcę się tego wieczoru na nikim wyżywać. Mamy się spotkać o określonej godzinie przy parkingu ale znając mnie nie posłucham ich i ignorując wcześniejsze plany podążę swoja drogą. Wchodząc uderzył mnie znajomy zapach, który zawsze lubiłem wchodząc tutaj. Wspomnienia napływały automatycznie a ja przypominałem każdą butelkę, którą pałaszowałem w tym klubie, każdą laskę, która wskoczyła mi do łóżka, bójkę kiedy byłem pijany i nie panowałem nad sobą i wszystko inne. Nie interesuje mnie teraz Lil bo nadal jestem na nią kurewsko wściekły i nie wiem czy płacze czy znów się denerwuje.
- Witaj Styles - znajomy głos dobiegł zza moich pleców a ja automatycznie obróciłem się by spojrzeć na wysokiego bruneta i piękną dziewczynę przy jego boku.
- Taa... cześć - wycedziłem a mój wzrok powędrował na długie, zgrabne i dość seksowne nogi blondynki, której sukienka była cholernie krótka odsłaniając atuty. Moja krew przybrała szybkiego tępa więc powróciłem do chłopaka zapominając o tej lasce. Opamiętaj się Styles, masz dziewczynę, kochasz Lily i żadna nigdy Ci jej nie zastąpi, jest Twoim ideałem.
- Ku*wa - parsknąłem cicho odwracając wzrok od towarzyszki James'a.
- To jest Natalie - przekrzykiwał głośną muzykę a ja spoglądałem wciąż na dziewczynę, która słodko się uśmiechała a ja oddałem jej to samo. Gdy tylko usłyszałem jej imię wiedziałem, że tak słodka a zarazem seksowna dziewczyna musi mieć tak piękne imię.
- Jestem Harry - podałem jej dłoń i uśmiechałem się gdy ta podała mi swoją. Zapach jej perfum uderzył w moje nozdrza i zawładnął wszystkimi komórkami ciała. Gdyby nie fakt, że jestem nadal trzeźwy i nie upiłem żadnego łyka jakiegokolwiek trunku, jesteśmy na imprezie gdzie pełno takich gorących dziewczyn i gdyby nie była jak przypuszczam dziewczyną mojego znajomego już dawno pieprzyłbym ją w toalecie. Ale wiem, że w domu czeka Emm i pewnie będzie wściekła gdy wrócę pijany ale nie dbam o to w tej chwili. Mam ciekawsze obiekty. Mój wzrok szybko powrócił do blondynki. Uśmiechałem się uwodzicielsko spoglądając w jej śliczne oczy. Jej tęczówki powędrowały w dół mojego ciała i jak przypuszczam zachłannie ilustrowała moje krocze. Odwróciłem się w celu podążenia do baru i zamówienia czegoś mocnego.
- Pijecie coś? - wypaliłem gdy ta dwójka pojawiła się obok gdy ja składałem zamówienie.
- Ja chcę Sex Beach - dobiegł mnie niski głos Natalie. Spojrzałem na nią a ta zmysłowo przygryzła wargę na co poczułem dyskomfort w dolnych częściach ciała.
- Ku*wa - warknąłem mocniej zaciskając dłonie na fotelu. Pamiętaj Styles masz dziewczynę, kochasz Emily.
Z moich zamyśleń wyrwał mnie obcy dotyk, który niekontrolowanie przesuwał się w dół. Wiedziałem do kogo należy i co chce ze mną zrobić.
- Przestań! - warknąłem patrząc na nią gniewnie. Chciałem żeby dała sobie spokój bo może i jest seksowna i każdy jej pragnie ale ja jestem zajęty.
- Wiem, że Ci się podoba - poczułem jej gorący oddech na mojej szyi i łapiąc dziewczynę za nadgarstek zmierzałem w głąb sali.
- Przestaniesz do cholery? Mam dziewczynę i nie będę cię pieprzył! - warknąłem i szybko skierowałem się do baru zostawiając dziewczynę samą. Co ona sobie wyobraża?
- Gdzie Natalie? - skierowałem wzrok na James'a i tylko poruszyłem znacząco ramionami a chłopak powędrował w głąb sali szukając dziewczyny. Gdy dostałem zamówienie skierowałem się na najbliższe kanapy. Wszyscy mnie tu znają, nawet jeśli nie przychodzę tu zbyt często w ostatnich dniach. Nie wiem czemu się mnie boją ale pasuje mi ich przerażony wzrok, gdy zmierzam do mojego celu. Na jednej z nich odnajduję Niall'a i Zayn'a dlatego właśnie tam zmierzam.
- No cześć - rzuciłem szybko zajmując miejsce obok blondyna i Christiną.
- Hej - dziewczyna promiennie się uśmiechnęła zbliżając się do mnie. Nie wiem co mam w sobie takiego, że każda laska mknie do mnie nawet moja była. Nie byliśmy razem długo bo tylko 2 miesiące i nie czułem do niej tego czym darzę Lily. Upijałem kolejne łyki mojego drinka po czy zamówiłem jeszcze kilka innych. Alkohol krążył w moich żyłach ale nadal wszystko mam pod kontrolą.

* Perspektywa Emily *

- Kim? - pisnęłam do telefonu nerwowo przemierzając salon.
- Emmi co jest? Jesteś jakaś zdenerwowana? - nie chciało mi się gadać o kolejnej kłótni z tym dupkiem dlatego postanowiłam przejść do konkretów.
- Idziemy na imprezę - zabrzmiało to bardziej jak rozkaz niż pytanie ale dziewczyna szybko się zgodziła ciesząc się faktem, że nie siedzę tylko w domu.
- Ok, będę za 5 minut u Ciebie. Paa - rozłączyłam się i zabierając torebkę wyszłam z domu Harry'ego. Wiem, że pojechali na imprezę i nie musi mi tego mówić więc i ja robię mu na złość tym samym. Krótka, obcisła, czarna sukienka idealnie podkreślała moje krągłości a włosy i mocny makijaż tylko dawały większy efekt. Zimne powietrze owiało mnie gdy tylko wyszłam z posesji zmierzając w kierunku MOJEGO domu. Nie wiem czemu Harry upierał się, że teraz mieszkam z Nim i to mój dom, skoro mam swój?
- Hej Kimi - przywitałam przyjaciółkę całusem w policzek gdy tylko otworzyła mi drzwi. - Gotowa? - spytałam a ona tylko przytaknęła szarpiąc mnie za rękę i prowadząc do swojego samochodu.
- Musisz sobie sprawić własne auto - odezwała się gdy tylko wsiadłyśmy i ruszyłyśmy przez Londyn.
- Taa.. powinnam - nie obchodziło mnie to. Moje myśli nadal krążyły wśród Harry'ego i ostatniej kłótni.
Prawda jest taka, że nie idę na imprezę bo chce się rozerwać tylko dlatego, żeby zrobić na złość chłopakowi.

- Emm co jest? Jesteś jakaś nieobecna - głos Kim skutecznie przywarł mnie znów do ziemi.
- Wszystko ok - wycedziłam krótko nie odrywając wzroku od dzielnic Londynu widniejących za szybą.
- A jak z Harry'm? - wiedziałam, że prędzej czy później mnie o to zapyta i tylko czekałam na to pytanie. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na dziewczynę.
- Naprawdę zajebiście - mój szyderczy śmiech oraz wspaniały sarkazm jaki jej zaserwowałam na pewno dał jej do zrozumienia, że mieliśmy między sobą kłótnię i nie układa się szczególnie.
- Dobra nie mów nic - uśmiechnęła się porozumiewawczo a ja tylko podziękowałam jej w duchu, że nie jest taka wścibska i nie musi znać szczegółów naszego 'związku'. Jeśli nasze toksyczne relacje w ogóle można nazwać związkiem. Dojechałyśmy na miejsce a mój wzrok gdy tylko wyszłam na powietrze przykuło auto, które cholernie przypominało mi samochód chłopaków. Jeśli oni naprawdę tu są a z nimi Harry to będzie świetna zabawa. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz po czym skierowałam się z Kim do wejścia budynku. Wysoki i napakowany gość wpuścił nas życząc miłej zabawy.
- Na pewno - rzuciłam do Kim gdy moje nozdrza zaatakował zapach spoconych ciał, alkoholu i fajek.
- Nie marudź tylko chodź! - mruknęła i pociągnęła mnie prosto do baru. Zamówiłyśmy po drinku i zajęłyśmy miejsce na jednej z wolnych kanap. Nie wiem czemu ale każdy męski wzrok wędrował na moją osobę przez co moje policzki oblał rumieniec.
- Podobasz im się - spiorunowałam Kim za jej słowa po czym wstałam kierując się do wyjścia w celu zaczerpnięcia powietrza. Będąc już blisko ktoś złapał mocno mój nadgarstek a ja wpadłam prosto w jego klatkę piersiową po drodze rozlewając napój jakiejś dziewczynie w czerwonych włosach. Zignorowałam ją gdy ostro na mnie przeklinała i tylko zaśmiałam się pokazując jej mój śliczny środkowy palec i język.
- Harry ku*wa puszczaj mnie! - miałam nadzieję, że to Styles ale raczej się myliłam.
- Dziwka - usłyszałam ostry ton tej dziewczyny i odwracając się gorzko się zaśmiałam.
- Chyba z ciebie laleczko - w moich żyłach były tylko dwa skonsumowane drinki i kilka łyków piwa a już stałam się bardziej odważną laską, której wszystko jedno. Nieznajomy, którym jednak nie okazał się Styles nadal ciągnął mnie gdzieś w głąb ale zaczęłam protestować na co szybko zwrócił się w moją stronę a jego niebieskie tęczówki napotkały moje.
- Kochanie idziemy! - warknął zacieśniając uścisk na co lekko pisnęłam a moje ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz.
- Ku*wa Emily czy ty zawsze musisz pakować się w kłopoty na każdej imprezie trzeźwa czy przeważnie pijana? - zaczęłam gadać sama ze sobą gdy chłopak przyspieszył przeciskając się pomiędzy tańczącymi ludźmi. Nie wiem gdzie ciągnął mnie ten koleś ale wiem, że jedyne co chce zrobić to przelecieć mnie.
- Kim! Harry! - zaczęłam krzyczeć i kurewsko panikować.

* Perspektywa Harry'ego *

Siedziałem popijając kolejnego drinka gdy moje oczy ujrzały zdenerwowaną Christinę, której dekolt był cały mokry.
- Co jest? - wycedziłem podnosząc się na łokciach i siadając robiąc miejsce dziewczynie.
- Jakaś pieprzona dziwka podeszła mi i wylałam drinka - jej ton był ostry a w oczach miała jedynie nienawiść do tej laski. Zaśmiałem się podziwiając jej piersi przez mokry materiał sukienki.
- A wiesz co jest dziwne w tym? - podniosła głos a ja tylko skinąłem głową aby kontynuowała.
- Ona ma chyba chłopaka o imieniu Harry - zaczęła się przeraźliwie śmiać a ja podniosłem się na równe nogi. Moje mięśnie napięły się a oczy powiększyły do granic. To nie może być ona.
- Coś ty powiedziała? - ponaglałem ją aby powiedziała mi więcej.
- No tak. Szarpała się z jakimś kolesiem gdy wylałam drinka i krzyczała 'Harry ku*wa puszczaj' - zaakcentowała ostatnie słowa w taki sam sposób w jaki mówi to.. moja Lily. Jeśli chce mi zrobić na złość i wkurwić do końca to jej się właśnie to udało.
- Jak wyglądała? Ku*wa Christina mów! - warknąłem trzymając dziewczynę za ramiona. Wnioskując po jej minie przestraszyła się tego w jakim stanie jestem i zaczęła wyśpiewywać wszystko od początku do końca.
- No miała krótką sukienkę, czarną. Długie włosy, szczupła i wysoka. Nawet ładna ale nadal dziwka! - warknęła podkreślając ostatnie słowa na co krew wezbrała we mnie. Nikt nie będzie nazywał mojej Lily dziwką bo nią nie jest.
- Nigdy. Więcej. Nie. Nazywaj. Mojej. Kobiety. Dziwką! - warknąłem rzucając zszokowaną dziewczynę z powrotem na kanapę. Ignorowałem to jak mnie wołała podążając w tłum i szukając mojej Lily. Gdy tylko mój umysł odtworzył słowa Christiny o tym, że był z nią jakiś koleś od razu chcę go zabić choć nawet nie wiem kim jest. Niech tylko położy łapy na mojej kobiecie a zabiję. Moje mięśnie wciąż były napięte a ja przepychałem się w poszukiwaniu Emm. Będąc na końcu korytarza rozpoznałem sylwetkę Lily więc szybko podążyłem za nią.
- Stój! - warknąłem będąc już blisko. Koleś, który trzymał nadgarstek Emily szybko zaprzestał dalszym krokom słysząc mój ostry ton. Byłem wkurwiony gdy moje oczy lustrowały jego dłoń, która trzymała Lily.
- Puść ją! - przerażony wzrok Emily utkwił na mnie po czym zaczęła się śmiać. W tym momencie nie liczyłem na nic po za tym, że zabiję tego dupka a Lily nieźle dostanie jak wrócimy do domu. Zdawało mi się, że koleś dobrze mnie zna dlatego posłusznie wykonywał moje polecenia.
- A teraz grzecznie się odwróć. Lily chodź do mnie kochanie! - warknąłem bliski wybuchu mojej złości ale ostatnie słowa skierowane do Emily były dość łagodne. Dziewczyna chwiejnie podeszła do mnie a ja mocno przywarłem jej ciałem do mojego przytulając jak najbliżej siebie. Byłem stanowczy a ten chłopaczek widocznie się mnie bał. Bo kto nie boi się Harry'ego Styles'a.
- A teraz powiedz mi co chciałeś robić z moją kobietą? - mój ton znów był oschły i niski przez nienawiść jaką żywiłem do tego kutasa. Nie oczekując dłużej jego odpowiedzi przelotnie pocałowałem Lily i rzucając się na tego kolesia przyparłem go do ściany. Próbował biec ale i tak bym go dogonił więc na marne starania.
- Gadaj ch*ju! - warknąłem wciąż przywierając go do ściany moją ręką.
- Ni..nic - zaczął się jąkać a w jego oczach potrafiłem wyczuć tak dobrze znamy mi strach. Moja ręka uformowała się w pięść wymierzając mu dość mocy cios w brzuch na co tylko jęknął a ja się zaśmiałem pozwalając mu opaść na podłogę.
 - Harry - usłyszałem za plecami głos Lily i szybko odwróciłem się przyciągając ją do siebie.
- Ciii... On musi dostać za swoje kochanie. Złamał moją regułę, która nie pozwala dotykać Cię NIKOMU oprócz MNIE. Jesteś moja! - gładziłem jej policzek szepcząc do ucha po czym zassałem skórę jej szyi robiąc malinkę.
- Harry - chwyciła moją twarz w swoje drobne dłonie łącząc nasze wargi. Mruknąłem przeciągle na to jakie uczucia sprawia mi jedynie dotyk jej ust.
- Ale to nie zmienia faktu, że muszę mu wpierdolić za Ciebie kochanie - uśmiechnąłem się a ona tylko pokiwała przecząco głową.
- Nie musisz, nic mi nie zrobił. Nie załatwiaj wszystkiego bijąc się Hazz - nie zamierzam jej słuchać bo pomimo tego nadal jestem na nią zły.
- Ty też zobaczysz swoją karę gdy wrócimy przez to, że tu przyszłaś i mnie ignorowałaś - zachłannie przywarłem swoimi wargami na jej. Tak cholernie jej pragnę.






* Czytasz - komentujesz *



Dziękuje za te komentarze pod ostatnim postem. <3 Wiele dla mnie znaczą. 
TEŻ WAS KOCHAM <33







środa, 19 marca 2014

Ogłoszenia !



Nie widzę sensu aby dodawać nowe rozdziały bo jak dodawałam je co dzień lub dwa to były komy.
A jeśli nie dodałam przez kilka dni bo mam problemy to już jest o połowę mniej. ;c

Jeśli nie będzie więcej komentarzy nie będę ich dodawać. :c Wszystko się psuje. ;c
Stronki, szkoła, blog. ;c


Ale dziękuje, że Wy jesteście. <33

~ Original Wingz ;3

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 15



Po kilku minutach wymarzone lody mojej Lil były gotowe więc szybko przemierzałem kolejne schody kierując się do Naszej sypialni. Gasząc po kolei wszystkie oświetlenia przyspieszyłem gdy usłyszałem głos zniecierpliwionej dziewczyny. Zaśmiałem się w duchu i krzyknąłem szybkie 'już' i za kilka kroków byłem już przy Niej. Otworzyłem drzwi a moje nozdrza obdarował piękny zapach świec i jej perfum zmieszanych we wspólny słodki zapach, który pobudzał moje zmysły.
- Kochanie.. - warknąłem zmierzając do łóżka, na  którym spoczywało jej delikatne ciało.
- Tak Hazz? - przeszył mnie przyjemny dreszcz na to jak ona wspaniałe wypowiada moje imię w swoich malinowych ustach.
- Tak bardzo Cię kocham. Nie zostawię Cię, nie opuszczę.. - wyszeptałem i zbliżając się do jej twarzy chwyciłem jej drobne nadgarstki i przyciągając jej ciało jak najbliżej mnie ucałowałem jej delikatne wargi.
- Tak wiem Harry - usłyszałem jej cichy chichot.
- Z czego się tak śmiejesz skarbie? - oddaliłem się patrząc w jej piękne niebieskie tęczówki.
- Łaskoczesz mnie loczek - znów skrzywiłem się na to określenie mojej osoby ale jeśli chce może mnie tak nazywać.
 - Wiesz.. zanim Cię poznałem jakoś nie umiałem okazywać uczyć i byłem taki... no chłodny - moja dłoń powędrowała na kark przeczesując włosy i czułem jak moje policzki nabierają różowej barwy. Zaśmiała się cicho i przytaknęła na moje słowa na co lekko oddałem jej ten niewielki gest.
- Harry a może nie chciałeś? - podniosłem wzrok spoglądając na roześmianą twarz Lil i chwile zastanawiałem się nad jej słowami i tym czy ja naprawdę nigdy dotąd nie poznałem takiej osoby aby okazywać jej tak wiele czułości jak Emm.
- Kotku? - jej słodki głos dobiegł do moich uszu a ja szybko wróciłem na ziemię a sposób w jaki się do mnie ponownie zwróciła utwierdza mnie w tym, że ta istota siedząca przede mną jest w stu procentach aniołem.
- Uwielbiam jak mnie tak nazywasz - przybliżyłem się do niej a nasze twarze dzieliły milimetry. Wyszeptałem niskim głosem te kilka słów doprowadzając tym samym moją Lil do dreszczy. Zatopiła swoje drobne palce w moich włosach delikatnie mnie odciągając. Zaśmiałem się cicho i skradłem jej kolejnego tego wieczoru całusa a na jej ślicznej twarzy pojawił się znajomy grymas.
- No co? - patrzyłem z ogromnym zainteresowaniem jak pałaszowała swoje lody i byłem dumny, że to ja sprawiłem jej przyjemność tym deserem oraz, że jej smakuje.
- Dobre? - zapytałem lekko przygryzając wargę na co w jej oczach pojawiły się znane ogniki.
- A co chciałbyś? - jej głos w tej chwili był dla mnie ogromnie podniecający.
- Chciałbym Ciebie ale lodami też się mogę zadowolić - zaśmiała się a ja chwilę potem dołączyłem do niej.
- Harry - uderzyła mnie lekko w ramię a ja dla ujrzenia jej pięknego uśmiechu udawałem, że cios jaki mi zadała był naprawdę mocny.
- Nie żartuj ze mnie - odwróciła się do mnie plecami a ja cicho zaśmiałem się po czym otuliłem ją swoimi ramionami. Chciała się wyrwać ale byłem silniejszy więc cały czas głośnio się śmiałem na jej nieudane próby odciągnięcia mnie od siebie.
- Kochanie nie masz ze mną szans - przygryzłem płatek jej ucha na co wzdrygnęła się zaprzestając wcześniejszym atakom na mnie.
- Tak już lepiej - zacieśniłem uścisk na co lekko pisnęła a ja schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi. Zachichotała cicho wciąż twierdząc, że moje loki ją łaskoczą. Nie przestawałem obdarzać jej szyi mokrymi pocałunkami na co co chwile dobiegały mnie jej westchnienia z mieszanką mojego imienia i próśb o przestanie.
- Kochanie pozwól mi - warknąłem wprost do jej ucha i cicho się zaśmiałem gdy wygięła się lekko a jej ciało przeszły dreszcze pod wpływem mojego głosu.

- Hazz? - dobiegł mnie jej słodki głos i szybko podniosłem się oczekując odpowiedzi.
- Tak skarbie? - wyszeptałem namiętnie.
- A nic, nic - pokiwała głowa a ja lekko ją obróciłem aby patrzyła wprost w moje tęczówki.
- Powiedz mi - warknąłem kładąc ją delikatnie na łóżku. Usiadłem na niej okrakiem a moje dłonie powędrowały na jej nadgarstki kierując je w górę tuż nad jej głowę.
- Nie ważne - jej dość niski głos, w którym zawsze wykrywam nutę tej seksownej niewinności denerwująco mnie podniecał. Nigdy nie mogę się opanować gdy jest blisko mnie i gdy czuje jej zapach.
- Chcę się z Tobą kochać - warknąłem tak namiętnie jak tylko potrafiłem a w jej pięknych niebieskich oczach ujrzałem strach oraz miłość.
- Ale.. - nie pozwoliłem jej dokończyć namiętnie łącząc nasze usta tak spragnione bliskości.
- Kocham Cię Lil, kocham - szeptałem między pocałunkami co chwile przerywając i patrząc w jej piękne tęczówki.
- Harry - lekko mnie odepchnęła ukazując swój piękny uśmiech a moje serce natychmiast zaczęło bić szybciej. Nigdy nikt nie dawał mi takich odczuć jak ona sama i nigdy żadna dziewczyna nie doprowadzała mnie do takiego pragnienia bliskości.
- Nie, nie przerywaj! - parsknąłem szybko i znów czułem smak jej doskonałych warg. Całowałem ją namiętnie jak jeszcze nigdy nikogo zjeżdżając pocałunkami niżej na co lekko się wzdrygnęła.
- Nie możemy - zaśmiała się cicho ledwo łapiąc oddech. Czułem gorąco bijące od niej, które szczelnie obdarowywało też i mnie.
- Niby czemu? - mój głos był ochrypły i lekko drgał pod wpływem stanu w jakim się znalazłem. Ale to wyłącznie wina tego anioła , który znajdował się pode mną i obdarzał mnie tymi emocjami.
- No wesz... - zaśmiałem się na jej zakłopotanie kiedy wyglądała na słodką czerwieniąc się i spuszczając wzrok.
- Kochanie. Spójrz na mnie - zażądałem a mój ton był dość niski przez co jej tęczówki odnalazły moje świecąc znajomym blaskiem.
- Wiesz... - uciszyłem ją skutecznie całując w wargi i przyciągając do siebie. Czułem jej przepiękny zapach, który obezwładniał mnie a moja podświadomość zupełnie paraliżowało uczucie, którym ją darze.
- Tak kochanie, wiem - uśmiechałem się w głębi a ona pocierała moje plecy szepcząc co chwile jak bardzo mnie kocha.
- Lil jutro jadę.. pojedziesz ze mną? - nie będę mówił tego przy niej bo wiem, że nie chcę abym tam jechał ale coś jednak mnie tam ciągnie po tym jak załatwiłem tego dupka. Oderwała się ode mnie patrząc gdzieś za mnie, nie chcąc spotkać mojego wzroku. Chwyciłem jej twarz w dłonie zmuszając tym samym do spojrzenia na mnie.
- Wiem, że nie chcesz ale jeden raz. Proszę skarbie.. - zdesperowany błagałem ją aby pojechała ze mną tego pierwszego dnia i była ze mną w tych chwilach. Wszystkie dobre wspomnienia od zawsze będą się z nią wiązać.
- Dobra ale tylko raz jasne? - warknęła ponownie konsumując swój deser.
- Uśmiechnij się dla mnie - zażądałem uśmiechając się pod nosem gdy z wymuszeniem udawała, że się uśmiecha. - Moja piękna - chciałem skraść kolejnego całusa ale odepchnęła mnie a ja pytająco na nią patrzyłem chcąc wiedzieć dlaczego zaczyna znów te swoje humory choć wiem o co chodzi. Chcę aby pojechała tam ze mną tylko tego jednego pieprzonego dnia ale jak zawsze musi stawiać na swoim nie licząc się z tym czego ja chcę. Szybko wstała a ja chwyciłem mocno jej nadgarstek przyciągając do siebie. Szarpała się a ja otworzyłem usta aby jej cokolwiek wykrzyczeć aby przestała się tak zachowywać ale oczywiście musiała mnie wyprzedzić. Usadziłem ją na swoich kolanach ale nie dawała za wygraną.
- Puszczaj mnie ku*wa! - warknęła nawet na mnie nie patrząc więc nie chcąc się kłócić puściłem ją a ona zdenerwowana szybko wyszła z sypialni z impetem trzaskając drzwiami.
- Nie rozumiem Twoich cholernych humorów! - parsknąłem podnosząc głos na co usłyszałem ciche 'pierdol się'. Na stosunek jej osoby do mnie i to jak się do mnie zawraca mam ochotę pójść za nią i ją porządnie opierdolić ale wiem, że nie mogę jej krzywdzić. Nigdy specjalnie nie podniosę na nią ręki i zabije każdego kto to zrobi. Nie będę robił nic aby ja krzywdzić ale ona nie zdaje sobie sprawy z tego jak cholernie rani mnie swoimi zachowaniami. Chciałem pobiec za nią i złapać, przytulić kazać jej się zamknąć i poczuć smak jej warg ale moje ciało w tej chwili odmawiało mi posłuszeństwa. Siedziałem jeszcze chwilę na łóżku ale postanowiłem zrobić jej na złość i zadzwoniłem do Zayn'a. Po kilku sekundach usłyszałem Jego głos po drugiej stronie.
- Hej Zayn. Wiesz.. może pojedziemy do klubu? - wiedziałem, że jest zdziwiony bo odkąd jest ze mną Lil nigdzie nie wychodzę dlatego czas to zmienić.
- Taa. Jasne, przyjedziemy za 10 minut - zgodził się a ja uśmiechałem się pod nosem, że mój plan działa.
- No ok - parsknąłem szybko ale wiem, że jeszcze chciał coś powiedzieć dlatego nadal się nie rozłączałem.
- A Emily też jedzie z nami? - czytając w jego myślach właśnie o to bym zapytał dlatego rzuciłem szybkie 'nie' a mój telefon powędrował na ścianę. Wstałem szybko i w ciągu 5 minut byłem gotowy. Zakładając moje czarne buty usłyszałem jak Lily krzątała się w kuchni. Aby wiedziała, że gdzieś wychodzę specjalnie wszedłem w pretekście napicia się czegokolwiek. Siedziała na blacie pijąc kawę, której nienawidzę i wpatrywała się w ekran telefonu nawet na mnie nie patrząc. Moje mięśnie się napięły a szczęka zacisnęła gdy zdałem sobie sprawę z tego, że prowadzimy tę samą grę i ona denerwuje mnie lekceważeniem i robieniem tego czego nie lubię.
- Wychodzisz? - w jej głosie już nie było tej nuty niewinności za to ostry i chłodny ton, który nigdy nie będzie wróżył nic dobrego.
- Nie Twoja sprawa baby - również chłodno parsknąłem upijając sok i odkładając go na miejsce. Nie obchodziło mnie w tym momencie, że ją to zaboli bo wiem, że to nie prawda.
- No raczej moja - stanęła obok mnie w drzwiach gdy chciałem wychodzić. W głębi duszy uśmiechałem się na to jak szybko mój plan zaczął działać.
- Nie interesuj się kochanie! - mój ton był dość ostry a w jej oczach zabłysł strach po czym pchnęła mnie do tyłu wychodząc i trzaskając drzwiami od łazienki.
- Zachowujesz się jak dziecko! - warknąłem oschle gdy krzyczałem w jej kierunku. Skierowałem się do drzwi i zatrzaskując je skierowałem się do samochodu chłopaków. Musze się rozerwać po tym jej dziecięcym zachowaniu.






* Czytasz - Komentujesz *



~ Original Wingz ;3

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 14



Odwróciłem się do tyłu i jakby przez mgłę szukałem chłopaków. Usłyszałem cichy szept więc podążyłem za nim. Doszedłem do wejścia gdzie stali już wszyscy.
- Ja tu prowadzę jasne? - warknąłem w ich stronę widząc malujące się zdziwienie.
- Chodźmy już - poszedłem do końca korytarza po czym wyważyłem jedne z pierwszych napotkanych drzwi trzymając w rękach broń. Nikogo tam nie było więc zmierzałem już w kierunku następnych powtarzając czynność. Nagle zbliżając się już do trzecich z kolei usłyszałem ciche łkanie.
- Cicho! - warknąłem i nasłuchiwałem dobrze znamy mi głos.
Wparowałem szybko i ujrzałem związaną Lily i jakiegoś kolesia, który był zdecydowanie za blisko mojej kobiety.
- Spieprzaj od Niej! - warknąłem celując w niego bronią.
- Witam Cię Styles! Tylko spróbuj a pożegnasz się ze swoją ukochaną - mocniej zacisnąłem dłonie na broni a moje mięśnie w sekundzie się napięły na samo wyobrażenie tego co ten ch*j może zrobić mojej Lily. Chciałem się na niego rzucić i zabić własnymi rękami ale nie mogę. Muszę ją chronić.
- Hazz uspokój się - pocieszał mnie Zayn, ale to i tak nic nie dało. Jak mam być spokojny jak to ja powinienem być na jego miejscu i chronić moją kruszynę. Nie mogę znieść widoku jak jego brudne łapska lądują na ciele mojej baby.
- Ku*wa zostaw ją! - podniosłem głos podchodząc kilka kroków do przodu dopóki nie dobiegł mnie jego głos.
- Jeśli podejdziesz bliżej już nigdy jej nie zobaczysz a chyba tego nie chcesz? - jeśli jeszcze raz coś powie rzucę się na niego i zabije skurwiela.
- Puść ją! - byłem bliski wytrzymałości gdy moje oczy skanowały jego blisko mojej Lily ale wiem, że muszę dla niej wytrzymać i nie robić czegoś co sprawi jej większy ból. Widziałem, że cierpi a jej twarz jest zapłakana za to ja byłem taki bezradny nie mogąc nic zrobić. Chciałem ruszyć do przodu ale silna dłoń Liam'a skutecznie zatrzymała mnie w miejscu.
- Hazz ku*wa ogarnij się! - warknął cicho a ja spiorunowałem go wzrokiem. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Ile mam to powtarzać, żeby w końcu dotarło?!
- Ja nie wiem jak wy chłopcy ale mi tak się podoba! - usłyszałem jego zdecydowany głos na co nabrałem jeszcze większej chęci zabicia go tu i teraz.
- A mi się to ku*wa nie podoba jasne! - nie mogę dłużej czekać i patrzeć jak moja kochania cierpi a on czerpie z tego korzyści. Usłyszałem cichy płacz Lily a z jej ust uciekło moje imię. Wiem, że teraz mnie potrzebuje.
- Zostaw ją! - warknąłem i rzucając broń w kąt rzuciłem się na tego skurwiela wyrywając mu broń. Moja pięść odnalazła jego twarz po czym wymierzyłem mu cios, a potem kolejny. W tym czasie chłopaki próbowali mnie od niego odciągnąć ale bezskutecznie.
- Hazz zostaw go! - prośby mojej Lily o to bym go zostawił działały kojąco co przynosi efekty. Wstałem z nieprzytomnego kolesia i podążyłem w stronę Lil.
- Kochanie.. - wyszeptałem łapiąc ją w tali i mocno przyciągając do siebie.
- Bałam się. Tak cholernie się bałam Hazz - otuliłem ją mocniej gdy zaczęła płakać. Tak strasznie chciałem oszczędzić jej tych cierpień ale nie mogłem.
- Już dobrze kochanie. Wszystko jest ok - lekko kołysałem nami aby ją uspokoić w czasie gdy chłopaki próbowali coś zrobić z tym dupkiem.
- Hazz ja tak nie mogę, powinnam Cię... - wiedziałem do czego zmierza dlatego szybko oderwałem ją od siebie i zaszklonymi oczami patrzyłem na nią czekając aż dokończy to co chciała powiedzieć.
- Dokończ! - żądałem aby usłyszeć to czego wcale nie chciałem wiedzieć.
- Hazz.. - nie patrzyła na mnie.
- Mów do cholery! - złapałem ją za nadgarstki i docisnąłem do ściany.
- Hazz ku*wa nie widzisz co się dzieje? Jak tylko Cię poznałam nic tylko... cierpię - ostatnie słowa wyszeptała lecz zdołałem je usłyszeć. W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. Nie jest ze mną szczęśliwa. To właśnie próbowała mi przez cały czas powiedzieć.
- Czyli mnie nie kochasz tak? To mi chcesz powiedzieć? -  zbliżała się do mnie ale skutecznie unikałem jakiegokolwiek dotyku z jej strony.
- To nie tak... ja po prostu.. to strasznie boli. Bałam się, że coś mi zrobi - wciąż płakała a ja tak cholernie chciałem ja pocieszyć i objąć.
- Wiem to. Ale wiesz, że zawsze Cię obronię i nie pozwolę skrzywdzić? - dłonią podniosłem jej podbródek zmuszając do spojrzenia na mnie. Wpadła w moje ramiona a ja szybko je zamknąłem ciesząc się ciepłem jej ciała.
- Przepraszam kochanie. Wiesz, że Cię kocham? - spojrzała na mnie i kąciki jej ust powędrowały w górę na moje słowa po czym lekko przytaknęła ponownie się przytulając.
- Wiem Hazz.. - poczułem wibracje gdy jej głos rozbrzmiewał w dole mojej klatki piersiowej.
- I wiesz jak bardzo nie chcę Cię ranić? - nie wiem czy chciałem znać odpowiedzieć ale moja ciekawość wzięła górę. Lil tylko przytaknęła dając znak, że wie o wszystkich uczuciach jakie żywię wobec niej.
- Hazz wracamy? - usłyszałem za plecami znany mi głos blondyna więc podniosłem moją kruszynę a Ona oplotła moje biodra wciąż ciasno trzymając mnie przy sobie. Jej cudowny zapach jest dla mnie jak narkotyk, który już od dawna jest moim uzależnieniem i nikt mnie z tego nie wyciągnie. Powoli nie budząc anioła śpiącego w moich ramionach wdrapałem się na tylne siedzenie.
- Może pomogę? - zaoferowanie pomocy przez Zayn'a i widok jak trzyma moją kobietę w swoich ramionach nigdy nie przejdzie mi przez myśl.
- Nikt nie będzie jej dotykał., jest moja. Więc dzięki ale sobie sam poradzę. - fuknąłem w jego stronę a on ignorując mnie okrążył samochód siadając z drugiej strony kiedy ja już byłem w środku trzymając w ramionach moją Lil. Droga nie była długa a ja co chwilę spoglądałem na piękną twarz dziewczyny, która spokojnie oddychała bezpieczna w moich ramionach. Poczułem jak jej ciało drży pod wpływem zimna więc bardziej otuliłem ją swoim ramieniem.
- Liam jest jej zimno! - wyszeptałem a ten przytakując podkręcił temperaturę w samochodzie na co oddałem mu lekki uśmiech. Po kilku minutach niechętnie musieliśmy opuścić auto choć mógłbym zostać tam wiecznie trzymając moją ślicznotkę spokojnie śpiącą w moich ramionach. Od teraz już nigdy jej nie zostawię i nie narażę jej na kolejne cierpienia głównie spowodowane Naszymi uczuciami do siebie. Wciąż trzymając ja blisko siebie wszedłem do mieszkania a za mną pozostała czwórka.
- Zaraz zejdę - ostrożnie zaniosłem Lil do sypialni układając jej drobne ciało na łóżku. Nie mogąc się nacieszyć jej obecnością pozostałem przy niej po czym opuściłem pomieszczenie kierując się na dół.
Wszyscy czekali na mnie siedząc w salonie a ja zająłem miejsce obok Liam'a.
- Co z Nim? - na same wspomnienia tego skurwiela moje mięśnie są gotowe by znów mu przypierdolić.
- Mógłbyś go zabić ale jakimś cudem żyje i ktoś nieznany zadzwonił po karetkę - byłem wkurwiony na nich za to, że pozwolili mu żyć pomimo tego jak wiele bólu wyrządził osobie, którą kocham.
- Taa.. nie chce mi się z Wami gadać - warknąłem pokazując drzwi. Wymalowane zdziwienie nie opuszczało ich twarzy kiedy zmierzali do wyjścia. Louis zatrzasnął drzwi tak mocno, że z pewnością obudził moją Lil śpiącą na górze.
- Kutas! - warknąłem mocno uderzając w drzwi.
- Hazz spokojnie - usłyszałem jej delikatny głos, który w sekundzie pozbawił mnie jakichkolwiek negatywnych emocji. Odwróciłem się przodem do dziewczyny lustrując jej drobną sylwetkę.
- Obudził Cię? - wiem, że zaprzeczy bo inaczej zbiegłbym na dół i mu porządnie wymierzył za to, że obudził Lil.
- Nie Harry, jest dobrze - jej ręka spoczęła na moim chłodnym policzku dając maksymalne ciepło, którego zawsze potrzebowałem.
- Zmęczona? - zaśmiała się lekko przecząco kiwając głową. W tej chwili byłem nad opiekuńczy ale to moja natura każe mi robić te rzeczy aby była bezpieczna i najważniejsze aby czuła się szczęśliwa. Dobrze wiem, że będzie to możliwe tylko ze mną bo nie wyobrażam sobie aby była z innym mężczyzną niż ja. Tylko ja mogę dać jej to czego nie da jej nikt inny.
- Jesteś głodna? - nie wiem ile było śmiesznego w moich słowach ale jeśli ona się śmieje zaraża tym i mnie. Dla mnie jej uśmiech jest najważniejszą rzeczą.
- Jestem.. - pociągnęła mnie raz rękę do kuchni. Usiadła wesoła na blacie i z zaciekawieniem widniejącym na jej pięknej buzi przyglądała mi się. Zaśmiałem się cicho bo równie zabawnie wyglądała ona jak i ja.
- Tak więc co sobie życzysz panienko Styles? - zachichotała na moje słowa po czym szybko spoważniała.
- Panienko Styles? - jej głos nadal był delikatny i rozbawiony ale wyczułem w nim małą obawę.
- No wiesz.. - nie wiem co mam jej teraz powiedzieć. Niepewnie spuściłem głowę opierając się o blat, na którym siedziała umiejscawiając swoje dłonie po obu stronach jej tali. Ujęła moją twarz w dłonie przyciągając bliżej siebie. Spojrzałem na nią a moje serce zabiło szybciej widząc jej rozpromienioną twarz.
- Nie to, że mi to nie pasuje bo to tak fajnie brzmi.. - przelotnie pocałowała mnie w usta i znów słodko się uśmiechnęła.
- Ale wiesz.. że zostaniesz moją żoną bo nie widzę innej kobiety na tym miejscu? - trochę obawiałem się jej reakcji ale dziwny ciężar opuścił mnie gdy pokiwała ochoczo głową i znów skradła mi całusa.
- Mała skradanie całusów to moja robota - tym razem to ja musnąłem jej malinowe usta a moje wargi przeniosły się na jej policzek a chwilę później na szyję. Jej zapach pochłoną moje zmysły w całości przez co już nie myślałem racjonalnie.
- Hazz jestem głodna pamiętasz? - jej głos był jak głaz uderzający w moją podświadomość dzięki czemu szybko wracałem na ziemię.
- A więc co sobie panienka życzy? - dla niej zrobię wszystko. Jeśli ten piękny uśmiech będzie się pojawiał za każdym razem będę skłonny do rzeczy, których nigdy nie lubiłem ale to ona wszystko zmienia.
- Hmm.. wiesz loczek mam chęć na lody! - wykrzyknęła a ja skrzywiłem się na to w jaki sposób mnie nazwała ale jeśli to również sprawia jej przyjemność może mówić tak do mnie codziennie.
- Lody? Na prawdę kochanie? - odwróciłem się do dziewczyny bawiąc się skrawkiem jej koszulki. Chciałem odkryć jej ciało i poznawać wszystkie jego zakamarki.
- Wiem do czego zmierzasz - krzyknęła kiedy jedna z moich rąk powędrowała pod materiał. Moją kobietę przeszły dreszcze pod wpływem mojego chłodnego dotyku.
- Hazz masz zimne ręce! - z rozbawieniem starała się mnie od siebie odkleić ale bezskutecznie.
- Kochanie - zamruczałem wprost do jej ucha a jej małe dłonie powędrowały w moje włosy lekko je szarpiąc co cholernie mi się podobało.
- Harry ja chce lody! - jej donośny głos rozniósł się echem po pomieszczeniu mieszając się ze śmiechem i moim imieniem tak pięknie brzmiącym w jej ustach.
- Loda to Ty skarbie możesz zrobić mi - zaśmiała się patrząc mi prosto w oczy. Chwyciłem jej drobną dłoń umieszczając na mojej klatce piersiowej powoli kierując ją w dół. Czując to co chciałbym zrobić próbowała się wyrwać ale byłem silniejszy. Zaśmiałem się i szybko przeniosłem jej dłoń na moje krocze.
- Nie bój się kochanie. Patrz co ze mną robisz gdy tylko jesteś w pobliżu - wymruczałem spragniony jej dotyku. Czułem jak jej ręka drży ale zdziwiłem się gdy lekko zacieśniła uścisk na moim kroczu.
- Nie boje się Hazz - czułem narastającą przyjemność pod wpływem jej nacisku. Potrzebowałem więcej ale nie taka byłe jej potrzeba w tej chili a od jakiegoś czasu jej zachcianki są na pierwszym miejscu. Próbując wzbudzać litość na Lil moja twarz przybrała smutny wyraz a ona tylko cicho się zaśmiała zakrywając usta drobną dłonią.
- Wiesz, że mnie nie złamiesz i nie masz na co liczyć skarbie - dziwne ale przyjemne ciepło wypełniło moje wnętrze gdy do moich uszu dotarły ostatnie słowa wypowiedziane przez Lily.
- Tak wiem moja Emily - nagle zapadła cicha więc odwróciłem się w kierunku dziewczyny, która siedziała smutna na blacie. - Kochanie co jest? Powiedziałem coś nie tak? - czułem się głupio tym, ze w jakiś niewyjaśniony dla mnie sposób sprawiłem jej przykrość.
- Nie.. tylko już dawno nie nazwałeś mnie Emily - wypuściłem głośno powietrze a ona obdarzyła mnie cudownym uśmiechem.
- Lubie gdy się uśmiechasz - moje wargi mocno przywarły do jej rozgrzanych warg a ręce powędrowały w dół jej tali.
- Hazz lody! - zaśmiałem się cicho, że pomimo tego, że jej pragnę ona nadal chce zjeść te głupie lody. Niechętnie oderwałem swoje usta od niej wydając przy tym swoje niezadowolenie na co zaśmiała się po raz setny tego wieczoru. Musze postarać się i zrobię wszystko żeby zapomniała o tym co wydarzyło się jeszcze kilka godzin temu.





Wiem, że dawno nie dodałam nowego rozdziału bo był on w poniedziałek ale jestem w III kl. gimn. i zbliżają nam się egzaminy a moje oceny są kiepskie dlatego muszę się uczyć i je poprawić. Nie mam więc czasu i mam problemy z nauczycielami i w domu oraz zdrowie psychiczne nie dopisuje. Przepraszam, że nic nie dodaje ale nauka jest dla mnie ważna i od tych ocen zależy wybór szkoły a pisane FF nie jest całym moim życiem. PRZEPRASZAM. 




~ Original Wingz ;3


poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 13



Podszedł do mnie i wyciągnął dłonie aby pomóc mi wstać.
- Nie dzięki, wygodnie mi tu siedzieć - niech sobie nie myśli, że mi pomoże i wszystko będzie cacy. Ja to pamiętam jasne?
- No nie bądź taka, przyszedłem porozmawiać. - uśmiechnął się ukazując dołeczki ale nie nabierze mnie na to. Może nawet przychodzić codziennie.
- I co masz zamiar tak codziennie? - po co ty w ogóle to powiedziałaś? Pomyśl i dopiero otwieraj buźkę. Skarciłam się w myślach kiedy dotarło do mnie, że właśnie podsunęłam mu dość świetny pomysł.
- Jeśli nalegasz to dobrze - nachylił się by mnie pocałować ale odchyliłam się na co zachichotał kręcąc głową.
- Chciałbyś kurde! - uderzyłam Go lekko w ramię. A teraz przechodzimy do konkretów loczek.
- Hmm... kiedy zaczynasz.. no wiesz.. - nie przeszło mi przez gardło wypowiedzenie tych słów ale zajarzył o co mi chodziło.
- Do korporacji po tym jak sprzątnąłem tego fagasa kochanie? - tak On zawsze musi kończyć i dobierać tak niewłaściwe słowa.
- Hazz.. nie mów do mnie kochanie.. ale tak o to chodziło - skarciłam Go wzrokiem na co teatralnie przekręcił oczami.
- Dobrze kochanie - zaraz Go tu zabiję. - Właściwie to miałem być już dzisiaj ale nie wytrzymam bez Ciebie dlatego przyjechałem i ... - spojrzał w dół i przeczesał włosy. Zawsze to robi gdy się denerwuje i jest to nawet słodkie.
- I co? - ponaglałam chłopaka wyczekując odpowiedzi.
- Chcę, żebyś ze mną tam pojechała. Przynajmniej jutro, tylko jutro. Proszę - Jego oczy wydawały się sto razy większe gdy zaczął mnie błagać na kolach.
- No dobra, dobra. Pojadę tylko wstawaj! - pociągnęłam Go po czym wstał i usiadł blisko mnie.
- Harry? - odezwałam się po sekundach niezręcznej cichy.
- Hmm? - podniósł głowę kierując wzrok wprost na mnie.
- Nie możesz zrezygnować z tego całego mafiowania? - moje słowa widocznie Go zdziwiły.
- Czy Ty się słyszysz? - momentalnie podniósł głos i wstał stojąc na przeciwko mnie.
- Zadałam Ci tylko pytanie i możesz na nie normalnie odpowiedzieć a nie znów zgrywać tego zaborczego idiotę. - warknęłam wstając i zmierzając do salonu. Gdy byłam w połowie drogi poczułam jak łapie mnie mocno za nadgarstek i obraca przodem do siebie. Był zdenerwowany a ja widziałam czerń w Jego tęczówkach lecz nie mogłam odnaleźć tej pięknej zieleni.
- Nigdy więcej nie będziesz mnie obrażać - akcentował każde słowo a Jego oddech stał się wyczuwalnie szybszy. Przyparł mnie mocno do ściany na co lekko pisnęłam a On się zaśmiał.
- Zostaw mnie! Kim! - krzyknęłam ale zatkał mi usta dłonią po czym oblizał swoje i przygryzł dolną wargę. Nie powiem, że nie wyglądało to seksownie bo nie byłoby to wtedy prawdą. Jego wolna ręka powędrowała w dół mojego ciała a ja czułam dreszcze. Próbowałam się wyrywać ale był silniejszy co dawało mu maksymalną przewagę. Jeszcze mocniej przywarł do mnie a ja czułam wypukłość na Jego spodniach.
- Ku*wa - cicho warknął mi do ucha przygryzając jego płatek i dysząc ciężko. Nadal toczyłam z Nim walkę ale to On czerpał korzyści ze swojej ogromniej przewagi. Złapał mnie w tali kierując swoją rękę do wewnętrznej strony moich ud. Patrzył mi prosto w oczy a czerń zastąpiło pożądanie. Jego mięśnie nadal były widocznie napięte a ja widziałam każdy Jego rysunek na ciele przez jasny materiał koszulki.
- Jesteś gorąca baby - poczułam Jego rękę pod moją koszulką po czym zaczął zjeżdżać niżej. Mój oddech przyspieszył a On co chwilę nie przerywając kontaktu wzrokowego szeptał mi sprośne słowa. Dupek.
- Gdyby nie ta Twoja przyjaciółeczka wziąłbym Cię tu wiesz? - spuściłam wzrok na co znów kazał mi na siebie patrzeć.
- Masz patrzeć tylko na mnie! Nie spuszczaj ze mnie wzoru. Chcę widzieć jak dochodzisz... - wymienił jeszcze kilka przekleństw zmieszanych z moim imieniem wykonując okrężne ruchy swoimi biodrami. Gdzie do cholery jest Kim?
- Kocham gdy mnie denerwujesz bo jesteś wtedy taka seksowna i mnie podniecasz. I dzieje się to - bezczelnie się zaśmiał a ja poczułam Jego rękę w moich spodniach. Ku*wa! Cały czas bawił się mną aż w końcu poczułam Jego dwa palce, które badały moje wnętrze. Harry odchylił głowę do tyłu i zacisnął powieki mocno zaciskając szczękę i wypuszczając powietrze.
- Ku*wa Lily jesteś taka ciasna. Ja pierdole! - warknął mi do ucha i bardziej dociskał swoje ciało do mojego. Czułam szybkie bicie Jego serca a dziwne ciepło emitowało od Niego zwiększając temperaturę Naszych ciał. Pierwszy raz mnie tak dotyka, pierwszy raz robi mi dobrze i to coś znacznie więcej niż tylko dotyk czy pocałunek. Zaprowadza mnie do zupełnie nowych doznań, których jeszcze nigdy nie poznałam. Lepiej by było gdybym i ja też tego ku*wa chciała.
- Dobrze Ci? - parsknął ledwo łapiąc oddech i wyrywając mnie z zamyśleń.
- Tak czy nie? - ponowił gdy nie doczekał się odpowiedzi a ja nie zamierzam tak łatwo mu się oddać. Pokiwałam przecząco głową bo to w połowie prawda. Nawet mnie nie zapytał czy jestem gotowa lub czy tego chce.
- Nie? - Jego wyraz twarzy był zdziwiony co wywołało śmiech na mojej twarzy co wyczuł przez wciąż trzymaną dłoń na moich ustach.
- Zobaczymy teraz - zaśmiał się a ja poczułam jak wkłada kolejny palec na co wygięłam się i cicho pisnęłam.
- Lepiej kochanie? - wciąż bawił się mną szepcząc i całując co chwilę moją szyję. Potem szybko wracał i patrzył głęboko w moje oczy. Nie mogłam wytrzymać tego palącego wzorku na moim ciele.
- Patrz na mnie - zażądał kiedy spuściłam głowę w dół. - Dwa razy powtarzał nie będę. Masz na mnie patrzeć! - warknął a Jego ruchy były coraz bardziej gwałtowne. Poczułam, że jestem na szczycie po czym chłopak powoli wyjął palce i przyłożył je do swoich warg po czym zaczął je zmysłowo ssać zamykając oczy. Z Jego ust wydobyło się ciche mruknięcie. Zdjął swoją rękę z mojej buzi a palcami, które opuściły Jego wargi przejechał po moich. Przygryzał swoją i uśmiechał się kiedy Jego ręka, która kilka sekund temu była we mnie dotykała moich rozgrzanych ust.
- Świetnie smakujesz kochanie ale... nadal jesteś kurewsko ciasna - niemalże wbił się swoim ciałem w moje a Jego usta przywarły do moich. Ścisnął moje pośladki mrucząc mi do ust po czym szybko się odkleił.
- Przyjadę po Ciebie jutro. Bądź gotowa skarbie! - przygryzanie wargi to chyba Jego nawyk. Ale przyznam, że seksowny. Uniósł swoje brwi, które zaraz wróciły na swoje miejsce a rękę pokierował na swoje krocze, gdzie nadal widniała znajoma wypukłość.
- Patrz kochanie do czego mnie doprowadziłaś. - warknął i spojrzał na mnie z tym samym pożądaniem co kilka minut temu. - Ale byłaś cudowna. Podobało mi się i wiem, że Tobie też - chwycił kurtkę i po prostu wyszedł zostawiając mnie samą w salonie. Gdzie jest Kim do cholery no?


* Perspektywa Harry'ego *

Jest cudowna. Nigdy wcześniej nie byłem tak podniecony tym, że robiłem dobrze dziewczynie a nie samemu sobie. Zawsze to ja czerpałem korzyści a one wszystkie mi ją dawały. Tym razem widząc Ją w tym stanie, patrząc w Jej cudowne oczy i fakt, że ja pierwszy dałem jej poczuć to niesamowite uczucie podkręca mnie jeszcze bardziej. Jej ciało to co czego chcę teraz najbardziej a to w jaki sposób smakuje sprawia, że mój umysł wariuje i nie mogę o tym zapomnieć. To jak wiła się gdy moje palce krążyły po Jej wnętrzu, Jej upór, który jeszcze bardziej mnie nakręcał. To wszystko jest takie nowe ale piękne. Chcę więcej ale wiem, że muszę się powstrzymać. Szybko wsiadłem do auta i odjechałem z posesji mojej dziewczyny. Jak to cudownie brzmi. Moja dziewczyna, moja i nikogo innego. Droga do mojego domu nie była wcale taka długa. Moje myśli wciąż krążyły przy wydarzeniach sprzed kilkunastu minut, kiedy uszczęśliwiałem Nas oboje. Kiedy dawałem jej to czego sam pragnąłem. Ona na prawdę mnie zmieniła ale Ją kocham.
Dojeżdżając do domu zobaczyłem znajomy samochód chłopaków. Szybko wysiadłem i skierowałem się do domu. Co do cholery? Usłyszałem Ich głosy w salonie więc cicho przedostałem się do kuchni by wszystko lepiej słyszeć.
- Ale jak my to mu powiemy? - usłyszałem Malik'a i szepty pozostałych. O czym mają mi powiedzieć?
Nie mogąc dłużej czekać wparowałem szybko do salonu a wszystkie pary oczu były skierowane na mnie.
- Co macie mi do powiedzenia? - mój ton był chłodny i o to chodziło. Mam się dowiedzieć i do tego właśnie zmierzałem.
- No słucham? Powie mi ktoś? - i tak mi powiedzą bo niestety ale przede mną nie ma sekretów i zaczyna mnie to irytować.
- Hazz bo wiesz.. - spojrzałem na Lima'a, który jako jedyny z całej czwórki tchórzów postanowił się odezwać i w głębi mu dziękuje.
- Możesz mi w końcu ku*wa powiedzieć? - warknąłem na co wstał i podszedł do mnie dając jakąś kartkę.
Po kilku sekundach gdy wiedziałem jaka jest treść wiadomości zamroziło mnie i czułem jak moje mięśnie się napinają. Zgniotłem kartkę formując dłonie w pięści.
- O co tu chodzi? - zapytałem patrząc na każdego z Nich i wyczekując jakiejś odpowiedzi.
- Po tym jak jeden z Nich dowiedział się co zrobiłeś z Benson'em teraz On też kogoś zabije - mówił to tak spokojnie, że myślałem, że go zaraz zabije.
- I dlatego przysyła jakąś pieprzoną karteczkę, żebym uważał na Emm? - kolejny raz muszę ją szczególnie chronić bo wszytko czego pragnę to Jej bezpieczeństwo.
- No taa.. - mruknął.
- Ale nie zabiliśmy Ich wszystkich? - mam nadzieję, że powiedzą tak, to wszyscy, jesteśmy wolni Hazz.
- No nie. Jeden z Nich myśli, że może wszystko przeciwko Nam pięciu. A po za tym gdzie Emily? - na Jego ostatnie słowa przypomniałem sobie o mojej kruszynce, która została u siebie, sama, beze mnie.
- Ku*wa jest u siebie! - na samą myśl o tym co mógłby się stać straciłem racjonalne myślenie.
 - Harry radzę Ci do Niej jechać! - krzyknął Zayn a ja łapiąc kluczyki szybko skierowałem się do samochodu. Nie wiem co bym zrobił gdyby ktokolwiek ją tknął i zrobił jakąkolwiek krzywdę. Ona nie może cierpieć, a  ja muszę cierpieć za Nią. Nie obchodziło mnie w tej chwili jak szybko jadę i że mogę spowodować wypadek. Chłopaki byli tuż za mną a ja miałem jeszcze kilka minut drogi.
- Ku*wa szybciej! - warknąłem i mocniej ścisnąłem kierownicę. Musze tam być jak najszybciej. Muszę być u mojej Lily. Po kilku minutach zaparkowałem i jak idiota rzuciłem się w kierunku mieszkania mojej Emm.
- Lily? - krzyknąłem gdy byłem już w środku. Zacząłem rozglądać się po całym domu ale nigdzie nie znalazłem Emm ani jej przyjaciółki.
- Ku*wa - przekląłem kiedy zobaczyłem zdemolowany salon i kolejną pieprzoną karteczkę.
- Ten koleś jest jakiś pojebany! - warknął Lou kiedy wszyscy znaleźli się w mieszaniu.
- On musiał mnie śledzić i zaraz jak odjechałem on tu przyszedł. Może Emm myślała, że to ja i mu otworzyła? Jakim ja jestem idiotą, czemu pozwoliłem jej tu zostać! - byłem wściekły na samego siebie po czym zrzuciłem resztki rzeczy ze stołu.
- Harry uspokój się! Znajdziemy ją i tego skurwiela też - Lou zaczął mnie pocieszać. Może zmienił zdanie i przekonał się, że kochamy się z Emily? Chciałbym w to wierzyć.
 - Co mam robić? - na myśl o tym co ten kutas może zrobić mojej Lily zacząłem płakać. Byłem bezbronny nie mogąc nic zrobić. Nie zapewniłem Jej bezpieczeństwa a teraz nie wiem gdzie jest i z kim. Gdybym pozwolił jej odejść cierpiałbym ja a teraz cierpi Ona. Niestety ale nie jestem już tym samym samolubnym człowiekiem. Wybieram pierwszą opcję gdzie to ja cierpię nie mogąc z Nią być.
- Ku*wa to jest takie trudne! - nagle za wibrował mój telefon. Numer był nieznany więc już wiem kto mógł to być.
" I jak się bawimy Styles? 
Gdy tylko go spotkam zabiję go w sposób, kiedy będzie bolało najbardziej.
- Co mam robić? - mam nadzieję, że przynajmniej oni doradzą mi co mam robić.
- Dawaj ku*wa ten telefon! Mój kolega jest tak mądry, że namierzy tego skurwiela - warknął Niall po czym wyrwał mi telefon i zadzwonił do wcześniej wspomnianego znajomego. Myślałem, że to coś pomoże i namierzy telefon tego kutasa. Jeśli go dorwę nie ręczę za siebie jeśli tylko dotknie mojej kobiety. Spojrzałem na blondyna, który co chwile przytakiwał i zbierał informację co mnie szczerze denerwowało bo sam wolałbym to słyszeć.
- Ok, dzięki Sam - chłopak z widocznym uśmiechem odłożył telefon i podał mi kartkę, na której wszystko notował.
- I co.. to wszystko? - zdziwiłem się, że ten cały Sam tak szybko Go namierzył. Musi być na prawdę niezły.
- Dobra zbieramy dupę i jedziemy! - parsknął Malik i wybiegł z domu po czym już słyszeliśmy silnik.
- Zależy Wam na znalezieniu Lily tak samo jak mnie? - to jak szybko zbieraliśmy informacje o tym gdzie znajduje się moja kruszyna i to jak szybko chcą się tam znaleźć naprowadza mnie tylko na te myśl.
Chłopaki spojrzeli na siebie po czym przytaknęli a uśmiech wkroczył na moje usta.
- Ciesze się! - spojrzałem za okno. Musimy być blisko bo stare opuszczone budynki to idealne miejsce na przetrzymywanie kogoś. Samochód się zatrzymał a ja szybko go opuściłem rozglądając się po otaczającym Nas terenie. Jakbym kojarzył to miejsce ale moja podświadomość nie może tego przeskanować. Było już ciemno więc może dlatego dobrze nie widziałem.
- I co teraz? - szepnąłem w stronę chłopaków, ale nie dostałem odpowiedzi.









Czytasz - Komentujesz *


~ Original Wingz ;3