Wychyliłam się lekko aby zobaczyć jak chłopak nieudolnie ściągał swoje czarne buty a z jego usta co chwile wydobywało się przekleństwo. Zachichotałam pod nosem gdy zaczął siłować się z kurtką. Szybko odwrócił się w moją stronę a jego oczy lustrowały moje ciało. Myślałam, że coś powie, podejdzie i zrobi cokolwiek ale jednam znacznie się pomyliłam. Styles tylko zachwiał się i powoli zaczął wchodzić po schodach na górę. Szłam za nim co chwile zatrzymując się gdy i on stał nieruchomo lub chwiał się na każdym kroku. Bełkotał coś pod nosem po drodze ściągając resztę swojej garderoby a ja jak sprzątaczka pochłaniałam je w swoje ręce. Były przesiąknięte alkoholem i papierosami choć wiem, że Hazz nie pali i pije tylko dla okazji.
- Kochanie - warknął stając i obracając się w moją stronę. Poczułam dość mocne uderzenie woni alkoholu i lekko się skrzywiłam. Czy on jest na mnie zdenerwowany czy stało się coś o czym nie wiem ale powinnam?
- Co? - mój ton też nie okazywał żadnych emocji oprócz złości jaką żywiłam do chłopaka.
- Chodź ze mną.. spać - fuknął chwiejąc się gdy podawał mi swoją dłoń. Nie chciałam z nim nigdzie iść a tym bardziej spać gdy czuje od niego alkohol.
- Nie - warknęłam próbując opuścić te schody i jego dziwnie przenikliwy wzrok. Usłyszałam jak chłopak wypuszcza głośno powietrze i wciąż stoi w swoim miejscu zapewne obserwując mnie jak powoli zmierzałam w dół schodów. Będąc prawie na dole chwycił mocno mój nadgarstek a ja wpadłam na jego klatkę piersiową.
- Nigdzie nie idziesz kochanie! - poczułam jego oddech na mojej szyi, który doprowadził mnie do dreszczy oraz znajoma woń trunków.
- Hazz zostaw! - fuknęłam próbując się wyrwać z jego silnych ramion. W odpowiedzi na moje nieudane próby zaśmiał się gorzko całując mnie zachłannie. Utrudniałam mu wstęp do moich ust na wszystkie możliwe sposoby ale on tego za bardzo pragnął by tego nie osiągnąć. Korzystając z okazji jaka mi pozostała uderzyłam chłopaka a ten szybko oderwał się ode mnie wydając ze swoich warg cichy jęk. Usiadł na schodach i schował swoja twarz w dłoniach a ja dalej stałam tam gdzie wcześniej. Nie wiedziałam co mam robić, moje ciało całkowicie zamarło w miejscu, serce biło jak oszalałe a umysł nie pracował racjonalnie.
- Wiem, że Cię ranie.. - wydyszał cicho. Jego głos drżał a ja wiem, że płakał gdy tylko chwyciłam jego dłonie odsłaniając twarz. Widziałam ból w jego tęczówkach, który ogarniał również moje ciało.
- Nie Harry.. to nie prawda - wycedziłam szybko całując wewnętrzną stronę jego dłoni. Uśmiechnął się słabo a ja lekko dotknęłam jego drżących warg. Te nasze relacje są naprawdę zwariowane. Zawsze się kłócimy a po sekundach wręcz godzimy i znów jest jak dawniej.
- Wiem swoje jasne? - warknął spoglądając na mnie przez chwile.
- Ja też wiem - przybliżyłam się do chłopaka i usiadłam obok. - Jeśli byś mnie ranił nie byłoby mnie tu... - urwałam na chwile bacznie obserwując jego reakcję. Spojrzał na mnie przez chwilę wypuszczając głośno powietrze.
- Ale.. - nie pozwoliłam mu kończyć bo nie mam zamiaru słuchać tego co chce mi powiedzieć. Musnęłam delikatnie jego wargi czując znajomy smak jego ust pomieszanych z silną wonią perfum. Chłopak mruknął przeciągle a jego dłonie powędrowały na moje plecy szybko zjeżdżając w dół.
- Chcesz tego - wyrwał nagle gdy rozłączył nasze usta. Pokiwałam głową a chłopak szybko podniósł mnie do góry. Oplotłam jego biodra ponownie łącząc nasze usta. Wręcz wdarł do sypialni gdy znaleźliśmy się przy jej drzwiach i rzucił mnie na łóżko siadając na mnie okrakiem. Zbliżył się zostawiając kilka pocałunków na mojej szyi. Czułam jego gorący oddech i znacznie przyspieszony oddech. Chwycił mocno moją rękę kierując w dół swojego ciała na znajomą wypukłość.
- Cholera kochanie - wydyszał słabo i wypuścił powietrze odchylając głowę do tyłu. Mocniej ścisnęłam dłoń na co syknął i spojrzał na mnie wręcz błagalnym wzrokiem.
- Przepraszam - wycedziłam i szybko zabrałam rękę na co on skutecznie ją przytrzymał.
- Nie o to mi chodziło słońce - uśmiechnął się prosząc abym ponownie użyła swojej dłoni. Na moje policzki wkradł się delikatny róż a znajome pieczenie paliło mnie więc odwróciłam głowę.
- Skarbie? - Hazz chwycił moją twarz w dłoń zmuszając tym samym abym na niego spojrzała. Wyczułam znaczną troskę gdy zwracał się do mnie i iskierki skaczące w jego tęczówkach.
- Jest ok - mruknęłam spuszczając wzrok na dół. W tej własnie chwili nie mogłam niczego udawać. Podniósł si.ę po chwili i zbliżając swoją twarz na kilka milimetrów zaczął tłumaczyć ciężko wzdychając.
- Kochanie posłuchaj mnie.. - wypuścił powietrze zerkając wprost w moje oczy. Pokręcił się chwile obok i zaczął nerwowo rozglądać się po pokoju.
- Harry no! - pisnęłam zdesperowana jego czekaniem. Chcę jak najszybciej wiedzieć o co mu chodzi.
- No bo ja Cię kocham i jeśli nie jesteś znów gotowa to ja poczekam bo ja nie kocham Cię, tylko po to, żebyś poszła ze mną do łóżka rozumiesz? I kocham w Tobie wszystko to, ze mnie tak denerwujesz ale też cholernie pociągasz i jesteś najlepszym co mnie spotkało - moje oczy pewnie wyglądały jak złotówki gdy z każdym jego słowem stawałam na coraz większym stopniu szoku.
- Taa... tak Harry wiem - tylko tyle byłam w stanie wydusić. Uśmiechnęłam się do chłopaka a ten szybko odwzajemnił gest. Ściskał moje dłonie lekko pocierając moje kostki i szczelnie oplatał moje nogi swoimi. Czułam się przy nim tak bardzo bezpieczna jak przy nikim innym i to upewnia mnie w tym, ze nam się uda. Siedzieliśmy kilka minut w kompletnej cichy co dla mnie trwało kilka godzin. Spojrzałam na chłopaka kiedy nerwowo przeczesywał swoje włosy. Wyglądało to dość zabawnie kiedy wielki Harry Styles jest nieśmiały, zakłopotany i wykonuje te nawet pociągające gest.
- Z czego? - zapytał zerkając na mnie by po chwili znów zatopić swój wzrok na czymś na dole.
- Nie nic - odezwałam się po chwili i nie wiem czy mój ton był oschły czy nie ale jego też nie tryskał entuzjazmem. Jeśli ponownie się pokłócimy tego wieczora to będzie jakiś rekord.
- O co Ci znów chodzi? - podniósł głos a mnie przeszły nieprzyjemne dreszcze. Puścił moje ręce wstając szybko z łóżka i kierując się do okna. Usiadłam zaraz na brzegu i obserwowałam każdy jego ruch oraz to jak jego szczeka się zaciska. Nerwowo zaciskał dłonie na blacie rozglądając się jakby na coś czekał. Powoli wstałam kierując się w jego stronę ale jego wzrok skutecznie zatrzymał mnie w miejscu nie pozwalając iść nigdzie indziej.
- Siadaj! - warknął i odwrócił wzrok ponownie patrząc za okno. Próbowałam zrobić cokolwiek ale strach w stosunku do niego nie pozwalał mi na to. Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć ale jednak się wycofałam i usiadłam na łóżku. Byłam niestety zbyt ciekawa czemu się zmienił w ułamku sekundy z kochającego chłopaka na totalnego dupka. Czyli jak zawsze?
- Kurde naprawdę jesteś dziwny - wycedziłam spoglądając z wyczekiwaniem na jakąś nawet najmniejszą reakcję chłopaka. Styles powoli przeniósł swój zabójczy wzrok na mnie i wręcz wbił w ziemię.
- Chcesz ku*wa wiedzieć czemu taki jestem? - warknął szybko zmierzając w moim kierunku. Jego ręce spoczywały po obu stronach mojej tali mocno ściskając biała pościel. Czułam jego szybki oddech i widziałam jak kostki staja się białe przez mocny zacisk na białym materiale. Wciąż wyczekiwał odpowiedzi i wiem, że jego cierpliwość się kończy.
- Taa - pisnęłam a chłopak kleknął przede mną układając swoją głowę na moich kolanach. Co z nim do cholery? Poczułam się nieswojo ale pozwoliłam aby kontynuował obawiając się kolejnego wybuchu złości z jego strony.
- Bo Cię cholernie kocham i się boję, że ktoś może Cię skrzywdzić.. - urwał a ja czułam napływające łzy. Jego głos zadrżał po czym szybko się podniósł ujmując mój podbródek w swoją dłoń.
- Rozumiem - mruknęłam próbując ukrywać łzy na możliwy sposób.
- Nie płacz - pocierał delikatnie mój policzek spoglądając na mnie ze skupieniem jakby o czymś myślał.
- O czym myślisz? - wypaliłam a chłopak potrząsnął głową i wycedził krótkie 'o niczym' po czym wstał i bez słowa wyszedł spoglądając na mnie i dając znak, że mam tu zostać. Położyłam się na łóżku i leżałam chwile a moje ciało ogarnęła złość. Usłyszałam jak trzaska drzwiami i zamyka je uniemożliwiając mi tym samym wyjście z domu. Może to i lepiej, że go tu nie ma bo naprawdę bym mu wygarnęła. Nagle poczułam wibracje telefonu więc sięgnęłam po niego odczytując wiadomość od Kim.
"Jutro w galerii o 16. Czekam. xx"
Bez zastanawiania się i rozmyślań o tym czy Harry się zgodzi odpisałam jej, że się zgadzam. Na pewno się cieszy, że bez żadnych wyjaśnień zostawiłam ją z czwórką chłopaków a sama pojechałam z Styles'em. Zaczynam się zastanawiać czy dobrze wtedy zrobiłam. Byłam zmęczona tym dniem ale odkąd poznałam chłopaków to żaden z nich nie był spokojny. Poszłam do łazienki i położyłam się szybko spać żeby zapomnieć i nie chce wiedzieć czy Harry przyjdzie czy nie i w jakim będzie stanie.
* Kilkanaście godzin później *
Światło leniwie przebijało się przez firanki nie pozwalając mi spać żadnej chwili dłużej. Przekręciłam się na drugą stronę nie zastając tam pożądanego obiektu. Zwlekłam się z łóżka napotykając zimne płytki i otulając się kocem powoli zeszłam do salonu. Widok pijanego Harry'ego, który niedbale leży na kanapie lub dywanie przewinął mi się przez umysł ale skutecznie go opuścił. Zmierzałam do salonu gdzie po drodze widziałam resztki odzieży Hazzy i wiem, że upił się jeszcze bardziej niż wcześniej. Czasem denerwuje mnie jego buntowniczy charakter i to jak zawzięcie broni swojej własności i jestem nią ja. Jestem przy nim bezpieczna ale jego stanowczość na prawdę wyprowadzi z równowagi każdego. Leżał spokojnie oddychając na kanapie szczelnie zwinięty w kulkę. Pomimo tego wyglądał naprawdę słodko. Okryłam go kocem i postanowiłam zrobić sobie kawę. Nastawiając wodę dodałam jedną łyżkę więcej. Im mocniejsza tym więcej energii mi przybędzie bo ten dzień również będzie męczący. Muszę spotkać się z Kim więc jakoś trzeba sobie zagospodarować czas dopóki nie wyjdę. Nic nie przełknę dlatego kawa na tę część dnia wystarczy. Upijając łyk kawy zastanawiałam się co zrobię i co powiem Harry'emu jak tylko wstanie a szybko to się nie stanie. Druga rzecz jaka mi zostaje to co mam wymyślić aby nie wiedział gdzie wychodzę. Choć co w tym złego, że spotykam się z moją przyjaciółką? Po kilku minutach opróżniłam kubek i odstawiając go postanowiłam coś ze sobą zrobić. Jak na jesień jest ciepło dlatego zdecyduje się na rurki i sweterek. Włosy upięłam w koka i wykonując kilka kresek byłam mniej więcej gotowa na cały dzień. Nie mogę siedzieć tutaj cały dzień choć się jeszcze nie zaczął ale nie chcę mi się czekać aż Styles się obudzi. Zaglądając wcześniej do lodówki uświadomiłam sobie, że świeci pustkami dlatego muszę zrobić zakupy. Nie zamierzam zostawiać jakiejś tandetnej karteczki z tym gdzie jestem mimo, że będzie awantura, ze wyszłam bez jego wiedzy ale cóż zrobię, że śpi? Wyszłam bezszelestnie i zmierzałam do pobliskiego sklepu. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś idzie za mną i wręcz mnie obserwuje. Może mi się wydawać ale słowa Harry'ego wczoraj skusiły mnie do pewnej paniki. Chce mnie chronić przed każdym niebezpieczeństwem tak jakby przewidział, że coś może mi się stać gdy tylko mnie opuści. Zaczęłam nerwowo przyspieszać aby tylko znaleźć się w budynku pełnym ludzi. Odwróciłam się do tyłu ale nikogo tam nie widziałam. Odetchnęłam gdy tylko przekroczyłam próg sklepu. Po kilku minutach wszystkie potrzebne nam rzeczy znajdowały się w moim koszyku i zaczęłam podążać w kierunku jednej z kas gdy moją uwagę przykuł tajemniczy mężczyzna w okularach i czarnej, skórzanej kurtce. Nieznajomy baczni mi się przyglądał a ja czułam jak jego wzrok nie odrywa się ode mnie.
Po zrobionych zakupach nie wiedziałam co mam robić bo nieznajomy nadal nie dawał za wygraną. Postanowiłam zadzwonić do Kim bo jeśli miałabym dzwonić do Harry'ego skończyłoby się to awanturą. Czekałam cierpliwie kilka minut dopóki nie zobaczyłam auto mojej przyjaciółki. Szybko opuściłam sklep i zmierzając do samochodu zatrzasnęłam drzwi ciężko oddychając.
- Co jest? - zwróciła się do mnie wyczekując odpowiedzi.
- Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi - wycedziłam ledwo łapiąc oddech. - Zawieź mnie do domu - poprosiłam a Kim tylko przytaknęła odjeżdżając z parkingu. Oglądałam się niespokojna co chwile ale przyjaciółka zapewniała mnie, że wszystko dobrze.
- Powiesz Harry'emu? - zapytała gdy skręcałyśmy w uliczkę gdzie znajdował się dom Styles'a. Pokiwałam przecząco układając sobie nieszczęśliwy scenariusz tego, że bez pozwolenia wyszłam ale nie chciałam go budzić. Nie jest to zbyt mocny argument ale zawsze jakiś.
- Wejść z Tobą? - słyszałam troskę w jej głosie gdy zaparkowała auto po przeciwnej stronie. Pokiwałam przecząco i dając jej szybkiego buziaka wyszłam z auta.
- Pamiętaj o dzisiaj - krzyknęła przez uchyloną szybę gdy byłam już po drugiej stronie. Posłałam jej szeroki uśmiech kiwając głową kiedy odjeżdżała.Oddychałam ciężko a moje serce z każdym krokiem w stronę drzwi przyspieszało bo spędziłam ponad pół godziny na tych zakupach więc pewnie Harry już nie śpi. Powoli pchnęłam drzwi przekręcając kulką na co ustąpiły wydając dziwny zgrzyt. Chciałam wkraść się do domu tak aby nie zauważył i nie wszczynał kolejnej kłótni. Układając zakupy na podłodze bezszelestnie ściągnęłam trampki i kurtkę odkładając je na miejsce. Chwytając wcześniej odłożone torby napotkałam coś twardego. Syknęłam z bólu gdy coś znajomego mocno zaciskało się na moim nadgarstku.
- Gdzie Ty ku*wa byłaś co? - jego ton był oschły i chłodny. Wiem, że jest naprawdę wściekły i nieźle mi się dostanie. Czułam jego szybki oddech na mojej szyi, który wręcz wypalał moje ciało. Bałam się spojrzeć w górę by spotkać jego porażająco wściekłe tęczówki. Wiem, że w tej chwili żywił do mnie najgorsze z uczuć. Właściwie nie wiem dlaczego bo nic takiego nie zrobiłam a jego nadopiekuńczość zaczyna mnie denerwować.
- Gadaj do cholery gdzie byłaś! - podniósł głos mocniej zaciskając swoją dłoń na moim nadgarstku. Poczułam ból i zaczęłam się szarpać próbując w jakiś sposób uwolnić się z tego więzienia.
- Puść.. to boli - wyjąkałam a w moich oczach zebrało się kilka łez, których nawet nie próbowałam ukryć.
- Powiedz mi gdzie byłaś to Cię puszczę - złagodniał ale nadal czułam chłód z każdym wypowiedzianym słowem. Boję się jego reakcji gdy oznajmię mu gdzie byłam. W tej chwili pożałowałam, że nie ma tu Kim ale nie chciałabym aby widziała to w jakim stanie jest teraz Harry. Szarpnął mną dość mocno chcąc abym spojrzała na jego wściekły wyraz twarzy, jego tęczówki, które mnie zabijały, abym się złamała i powiedziała mu wszystko. Boję się go ale wiem, że nigdy specjalnie mnie nie uderzy, nie skrzywdzi i zawsze będzie mnie bronił przed każdym i wszystkim co złe. Tylko on chyba nie wie, że też jest zły i musi się zmienić albo mnie straci.
* Czytasz - komentujesz *