niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 14



Odwróciłem się do tyłu i jakby przez mgłę szukałem chłopaków. Usłyszałem cichy szept więc podążyłem za nim. Doszedłem do wejścia gdzie stali już wszyscy.
- Ja tu prowadzę jasne? - warknąłem w ich stronę widząc malujące się zdziwienie.
- Chodźmy już - poszedłem do końca korytarza po czym wyważyłem jedne z pierwszych napotkanych drzwi trzymając w rękach broń. Nikogo tam nie było więc zmierzałem już w kierunku następnych powtarzając czynność. Nagle zbliżając się już do trzecich z kolei usłyszałem ciche łkanie.
- Cicho! - warknąłem i nasłuchiwałem dobrze znamy mi głos.
Wparowałem szybko i ujrzałem związaną Lily i jakiegoś kolesia, który był zdecydowanie za blisko mojej kobiety.
- Spieprzaj od Niej! - warknąłem celując w niego bronią.
- Witam Cię Styles! Tylko spróbuj a pożegnasz się ze swoją ukochaną - mocniej zacisnąłem dłonie na broni a moje mięśnie w sekundzie się napięły na samo wyobrażenie tego co ten ch*j może zrobić mojej Lily. Chciałem się na niego rzucić i zabić własnymi rękami ale nie mogę. Muszę ją chronić.
- Hazz uspokój się - pocieszał mnie Zayn, ale to i tak nic nie dało. Jak mam być spokojny jak to ja powinienem być na jego miejscu i chronić moją kruszynę. Nie mogę znieść widoku jak jego brudne łapska lądują na ciele mojej baby.
- Ku*wa zostaw ją! - podniosłem głos podchodząc kilka kroków do przodu dopóki nie dobiegł mnie jego głos.
- Jeśli podejdziesz bliżej już nigdy jej nie zobaczysz a chyba tego nie chcesz? - jeśli jeszcze raz coś powie rzucę się na niego i zabije skurwiela.
- Puść ją! - byłem bliski wytrzymałości gdy moje oczy skanowały jego blisko mojej Lily ale wiem, że muszę dla niej wytrzymać i nie robić czegoś co sprawi jej większy ból. Widziałem, że cierpi a jej twarz jest zapłakana za to ja byłem taki bezradny nie mogąc nic zrobić. Chciałem ruszyć do przodu ale silna dłoń Liam'a skutecznie zatrzymała mnie w miejscu.
- Hazz ku*wa ogarnij się! - warknął cicho a ja spiorunowałem go wzrokiem. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Ile mam to powtarzać, żeby w końcu dotarło?!
- Ja nie wiem jak wy chłopcy ale mi tak się podoba! - usłyszałem jego zdecydowany głos na co nabrałem jeszcze większej chęci zabicia go tu i teraz.
- A mi się to ku*wa nie podoba jasne! - nie mogę dłużej czekać i patrzeć jak moja kochania cierpi a on czerpie z tego korzyści. Usłyszałem cichy płacz Lily a z jej ust uciekło moje imię. Wiem, że teraz mnie potrzebuje.
- Zostaw ją! - warknąłem i rzucając broń w kąt rzuciłem się na tego skurwiela wyrywając mu broń. Moja pięść odnalazła jego twarz po czym wymierzyłem mu cios, a potem kolejny. W tym czasie chłopaki próbowali mnie od niego odciągnąć ale bezskutecznie.
- Hazz zostaw go! - prośby mojej Lily o to bym go zostawił działały kojąco co przynosi efekty. Wstałem z nieprzytomnego kolesia i podążyłem w stronę Lil.
- Kochanie.. - wyszeptałem łapiąc ją w tali i mocno przyciągając do siebie.
- Bałam się. Tak cholernie się bałam Hazz - otuliłem ją mocniej gdy zaczęła płakać. Tak strasznie chciałem oszczędzić jej tych cierpień ale nie mogłem.
- Już dobrze kochanie. Wszystko jest ok - lekko kołysałem nami aby ją uspokoić w czasie gdy chłopaki próbowali coś zrobić z tym dupkiem.
- Hazz ja tak nie mogę, powinnam Cię... - wiedziałem do czego zmierza dlatego szybko oderwałem ją od siebie i zaszklonymi oczami patrzyłem na nią czekając aż dokończy to co chciała powiedzieć.
- Dokończ! - żądałem aby usłyszeć to czego wcale nie chciałem wiedzieć.
- Hazz.. - nie patrzyła na mnie.
- Mów do cholery! - złapałem ją za nadgarstki i docisnąłem do ściany.
- Hazz ku*wa nie widzisz co się dzieje? Jak tylko Cię poznałam nic tylko... cierpię - ostatnie słowa wyszeptała lecz zdołałem je usłyszeć. W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. Nie jest ze mną szczęśliwa. To właśnie próbowała mi przez cały czas powiedzieć.
- Czyli mnie nie kochasz tak? To mi chcesz powiedzieć? -  zbliżała się do mnie ale skutecznie unikałem jakiegokolwiek dotyku z jej strony.
- To nie tak... ja po prostu.. to strasznie boli. Bałam się, że coś mi zrobi - wciąż płakała a ja tak cholernie chciałem ja pocieszyć i objąć.
- Wiem to. Ale wiesz, że zawsze Cię obronię i nie pozwolę skrzywdzić? - dłonią podniosłem jej podbródek zmuszając do spojrzenia na mnie. Wpadła w moje ramiona a ja szybko je zamknąłem ciesząc się ciepłem jej ciała.
- Przepraszam kochanie. Wiesz, że Cię kocham? - spojrzała na mnie i kąciki jej ust powędrowały w górę na moje słowa po czym lekko przytaknęła ponownie się przytulając.
- Wiem Hazz.. - poczułem wibracje gdy jej głos rozbrzmiewał w dole mojej klatki piersiowej.
- I wiesz jak bardzo nie chcę Cię ranić? - nie wiem czy chciałem znać odpowiedzieć ale moja ciekawość wzięła górę. Lil tylko przytaknęła dając znak, że wie o wszystkich uczuciach jakie żywię wobec niej.
- Hazz wracamy? - usłyszałem za plecami znany mi głos blondyna więc podniosłem moją kruszynę a Ona oplotła moje biodra wciąż ciasno trzymając mnie przy sobie. Jej cudowny zapach jest dla mnie jak narkotyk, który już od dawna jest moim uzależnieniem i nikt mnie z tego nie wyciągnie. Powoli nie budząc anioła śpiącego w moich ramionach wdrapałem się na tylne siedzenie.
- Może pomogę? - zaoferowanie pomocy przez Zayn'a i widok jak trzyma moją kobietę w swoich ramionach nigdy nie przejdzie mi przez myśl.
- Nikt nie będzie jej dotykał., jest moja. Więc dzięki ale sobie sam poradzę. - fuknąłem w jego stronę a on ignorując mnie okrążył samochód siadając z drugiej strony kiedy ja już byłem w środku trzymając w ramionach moją Lil. Droga nie była długa a ja co chwilę spoglądałem na piękną twarz dziewczyny, która spokojnie oddychała bezpieczna w moich ramionach. Poczułem jak jej ciało drży pod wpływem zimna więc bardziej otuliłem ją swoim ramieniem.
- Liam jest jej zimno! - wyszeptałem a ten przytakując podkręcił temperaturę w samochodzie na co oddałem mu lekki uśmiech. Po kilku minutach niechętnie musieliśmy opuścić auto choć mógłbym zostać tam wiecznie trzymając moją ślicznotkę spokojnie śpiącą w moich ramionach. Od teraz już nigdy jej nie zostawię i nie narażę jej na kolejne cierpienia głównie spowodowane Naszymi uczuciami do siebie. Wciąż trzymając ja blisko siebie wszedłem do mieszkania a za mną pozostała czwórka.
- Zaraz zejdę - ostrożnie zaniosłem Lil do sypialni układając jej drobne ciało na łóżku. Nie mogąc się nacieszyć jej obecnością pozostałem przy niej po czym opuściłem pomieszczenie kierując się na dół.
Wszyscy czekali na mnie siedząc w salonie a ja zająłem miejsce obok Liam'a.
- Co z Nim? - na same wspomnienia tego skurwiela moje mięśnie są gotowe by znów mu przypierdolić.
- Mógłbyś go zabić ale jakimś cudem żyje i ktoś nieznany zadzwonił po karetkę - byłem wkurwiony na nich za to, że pozwolili mu żyć pomimo tego jak wiele bólu wyrządził osobie, którą kocham.
- Taa.. nie chce mi się z Wami gadać - warknąłem pokazując drzwi. Wymalowane zdziwienie nie opuszczało ich twarzy kiedy zmierzali do wyjścia. Louis zatrzasnął drzwi tak mocno, że z pewnością obudził moją Lil śpiącą na górze.
- Kutas! - warknąłem mocno uderzając w drzwi.
- Hazz spokojnie - usłyszałem jej delikatny głos, który w sekundzie pozbawił mnie jakichkolwiek negatywnych emocji. Odwróciłem się przodem do dziewczyny lustrując jej drobną sylwetkę.
- Obudził Cię? - wiem, że zaprzeczy bo inaczej zbiegłbym na dół i mu porządnie wymierzył za to, że obudził Lil.
- Nie Harry, jest dobrze - jej ręka spoczęła na moim chłodnym policzku dając maksymalne ciepło, którego zawsze potrzebowałem.
- Zmęczona? - zaśmiała się lekko przecząco kiwając głową. W tej chwili byłem nad opiekuńczy ale to moja natura każe mi robić te rzeczy aby była bezpieczna i najważniejsze aby czuła się szczęśliwa. Dobrze wiem, że będzie to możliwe tylko ze mną bo nie wyobrażam sobie aby była z innym mężczyzną niż ja. Tylko ja mogę dać jej to czego nie da jej nikt inny.
- Jesteś głodna? - nie wiem ile było śmiesznego w moich słowach ale jeśli ona się śmieje zaraża tym i mnie. Dla mnie jej uśmiech jest najważniejszą rzeczą.
- Jestem.. - pociągnęła mnie raz rękę do kuchni. Usiadła wesoła na blacie i z zaciekawieniem widniejącym na jej pięknej buzi przyglądała mi się. Zaśmiałem się cicho bo równie zabawnie wyglądała ona jak i ja.
- Tak więc co sobie życzysz panienko Styles? - zachichotała na moje słowa po czym szybko spoważniała.
- Panienko Styles? - jej głos nadal był delikatny i rozbawiony ale wyczułem w nim małą obawę.
- No wiesz.. - nie wiem co mam jej teraz powiedzieć. Niepewnie spuściłem głowę opierając się o blat, na którym siedziała umiejscawiając swoje dłonie po obu stronach jej tali. Ujęła moją twarz w dłonie przyciągając bliżej siebie. Spojrzałem na nią a moje serce zabiło szybciej widząc jej rozpromienioną twarz.
- Nie to, że mi to nie pasuje bo to tak fajnie brzmi.. - przelotnie pocałowała mnie w usta i znów słodko się uśmiechnęła.
- Ale wiesz.. że zostaniesz moją żoną bo nie widzę innej kobiety na tym miejscu? - trochę obawiałem się jej reakcji ale dziwny ciężar opuścił mnie gdy pokiwała ochoczo głową i znów skradła mi całusa.
- Mała skradanie całusów to moja robota - tym razem to ja musnąłem jej malinowe usta a moje wargi przeniosły się na jej policzek a chwilę później na szyję. Jej zapach pochłoną moje zmysły w całości przez co już nie myślałem racjonalnie.
- Hazz jestem głodna pamiętasz? - jej głos był jak głaz uderzający w moją podświadomość dzięki czemu szybko wracałem na ziemię.
- A więc co sobie panienka życzy? - dla niej zrobię wszystko. Jeśli ten piękny uśmiech będzie się pojawiał za każdym razem będę skłonny do rzeczy, których nigdy nie lubiłem ale to ona wszystko zmienia.
- Hmm.. wiesz loczek mam chęć na lody! - wykrzyknęła a ja skrzywiłem się na to w jaki sposób mnie nazwała ale jeśli to również sprawia jej przyjemność może mówić tak do mnie codziennie.
- Lody? Na prawdę kochanie? - odwróciłem się do dziewczyny bawiąc się skrawkiem jej koszulki. Chciałem odkryć jej ciało i poznawać wszystkie jego zakamarki.
- Wiem do czego zmierzasz - krzyknęła kiedy jedna z moich rąk powędrowała pod materiał. Moją kobietę przeszły dreszcze pod wpływem mojego chłodnego dotyku.
- Hazz masz zimne ręce! - z rozbawieniem starała się mnie od siebie odkleić ale bezskutecznie.
- Kochanie - zamruczałem wprost do jej ucha a jej małe dłonie powędrowały w moje włosy lekko je szarpiąc co cholernie mi się podobało.
- Harry ja chce lody! - jej donośny głos rozniósł się echem po pomieszczeniu mieszając się ze śmiechem i moim imieniem tak pięknie brzmiącym w jej ustach.
- Loda to Ty skarbie możesz zrobić mi - zaśmiała się patrząc mi prosto w oczy. Chwyciłem jej drobną dłoń umieszczając na mojej klatce piersiowej powoli kierując ją w dół. Czując to co chciałbym zrobić próbowała się wyrwać ale byłem silniejszy. Zaśmiałem się i szybko przeniosłem jej dłoń na moje krocze.
- Nie bój się kochanie. Patrz co ze mną robisz gdy tylko jesteś w pobliżu - wymruczałem spragniony jej dotyku. Czułem jak jej ręka drży ale zdziwiłem się gdy lekko zacieśniła uścisk na moim kroczu.
- Nie boje się Hazz - czułem narastającą przyjemność pod wpływem jej nacisku. Potrzebowałem więcej ale nie taka byłe jej potrzeba w tej chili a od jakiegoś czasu jej zachcianki są na pierwszym miejscu. Próbując wzbudzać litość na Lil moja twarz przybrała smutny wyraz a ona tylko cicho się zaśmiała zakrywając usta drobną dłonią.
- Wiesz, że mnie nie złamiesz i nie masz na co liczyć skarbie - dziwne ale przyjemne ciepło wypełniło moje wnętrze gdy do moich uszu dotarły ostatnie słowa wypowiedziane przez Lily.
- Tak wiem moja Emily - nagle zapadła cicha więc odwróciłem się w kierunku dziewczyny, która siedziała smutna na blacie. - Kochanie co jest? Powiedziałem coś nie tak? - czułem się głupio tym, ze w jakiś niewyjaśniony dla mnie sposób sprawiłem jej przykrość.
- Nie.. tylko już dawno nie nazwałeś mnie Emily - wypuściłem głośno powietrze a ona obdarzyła mnie cudownym uśmiechem.
- Lubie gdy się uśmiechasz - moje wargi mocno przywarły do jej rozgrzanych warg a ręce powędrowały w dół jej tali.
- Hazz lody! - zaśmiałem się cicho, że pomimo tego, że jej pragnę ona nadal chce zjeść te głupie lody. Niechętnie oderwałem swoje usta od niej wydając przy tym swoje niezadowolenie na co zaśmiała się po raz setny tego wieczoru. Musze postarać się i zrobię wszystko żeby zapomniała o tym co wydarzyło się jeszcze kilka godzin temu.





Wiem, że dawno nie dodałam nowego rozdziału bo był on w poniedziałek ale jestem w III kl. gimn. i zbliżają nam się egzaminy a moje oceny są kiepskie dlatego muszę się uczyć i je poprawić. Nie mam więc czasu i mam problemy z nauczycielami i w domu oraz zdrowie psychiczne nie dopisuje. Przepraszam, że nic nie dodaje ale nauka jest dla mnie ważna i od tych ocen zależy wybór szkoły a pisane FF nie jest całym moim życiem. PRZEPRASZAM. 




~ Original Wingz ;3


11 komentarzy:

  1. Super rozdział!!! Czekam na kolejny ....
    I życze zdrowia i poprawienia ocen :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwością na następny....Szybko pisz next...<3 Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :)
    Zapraszam do mnie: http://you-are-my-drug-zerrie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. boziu no dalej dalej jejciu kochammmm

    OdpowiedzUsuń
  5. dalej dalej!blagam plissss

    OdpowiedzUsuń
  6. O boziu. Czekam na następny *.* Życzę by ci się wszystko ułożyło i by kolejne rozdziały były tak ahghaggagagvaav jak ten

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć . Chciałam Cię serdecznie zaprosić na mojego bloga http://my-diary-my-love-story.blogspot.com/ . Przed chwilą ukazał się rozdział 9 . Mam nadzieje że spodoba Ci się historia Klary i Harrego . Jeśli już przeczytasz proszę pozostaw coś po sobie . Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiemy :) Rozdział awww :*

    OdpowiedzUsuń